Szanse, że na czwartkowo-piątkowym szczycie UE dojdzie do porozumienia w sprawie zmiany unijnego traktatu wyglądają bardziej pesymistycznie niż jeszcze w zeszłym tygodniu - oceniły w środę w Berlinie niemieckie źródła rządowe.



Zdaniem tych źródeł z rozmów ostatnich dni wynika, że "nie wszyscy w Unii zrozumieli powagę sytuacji". Niemcy razem z Francją domagają się stworzenia "nowych podstaw traktatowych", które wprowadzą "kulturę stabilności w unii walutowej".

"Rząd federalny nie zgodzi się na kulawe kompromisy" - zapowiedział pragnący zachować anonimowość wysoki rangą niemiecki urzędnik. "Szczyt UE stwarza wielkie szanse, ale też ogromne wyzwania" - dodał.

Jeśli nie uda się porozumieć w tej sprawie w gronie wszystkich 27 państw UE i przeprowadzić zmiany traktatu UE musi dojść do zawarcia nowego traktatu co najmniej między 17 krajami eurolandu, otwartego na kraje spoza strefy wspólnej waluty, które zechcą się przyłączyć - wynika ze stanowiska Berlina.

"Mówimy o +siedemnastce plus+. Nie dążymy do odseparowania strefy euro" - dodał urzędnik. Wyjaśnił, że m.in. Polska mogłaby od początku być w stroną ewentualnego "traktatu 17+".

"Chodzi o decydujący krok przygotowujący struktury strefy euro na przyszłość. Tego nie można osiągnąć poprzez zbieraninę drobnych kroków - ocenił urzędnik. - Kanclerz federalna będzie starać się na szczycie UE, by propozycje uzgodnione przez Francję i Niemcy znalazły odzwierciedlenie w nowej podstawie traktatowej".

Jeszcze w środę do rządów UE dotrzeć ma list kanclerz Angeli Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozyego, precyzujący francusko-niemieckie pomysły dotyczące nowych zasad stabilności w unii walutowej.

Jak poinformowały niemieckie źródła, propozycje te zakładają m.in. wzmocnienie roli europejskich instytucji, jeśli chodzi o kontrolę przestrzegania zobowiązań, podjętych przez państwa strefy euro. Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS) miałby na przykład nadzorować wprowadzenie przez kraje eurolandu "hamulca zadłużenia", czyli limitu długu państwowego.

Wzmocnienie roli istniejących instytucji UE zakładałby też międzyrządowy "traktat 17+", gdyby takie rozwiązanie przeważyło.

Niemcom nie podoba się propozycja szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, który przygotował na szczyt raport o możliwych zmianach traktatowych. Zdaniem Van Rompuya zaostrzenie nadzoru fiskalnego nad strefą euro można osiągnąć poprzez niewielkie i szybkie zmiany traktatu UE, a dokładnie zmianę protokołu 12. Traktatu z Lizbony.

Można by to przeprowadzić uproszczoną procedurą ratyfikacji, czyli przez parlamenty narodowe w większości państw UE, a nie na drodze referendów. Taka procedura wymaga też jedynie konsultacji, a nie zgody KE i Parlamentu Europejskiego.

"Jeśli mogę być szczery to typowy brukselski trik polityczny" - powiedział niemiecki urzędnik. Jego zdaniem zmieniając protokół 12. Traktatu z Lizbony nie można zaostrzyć procedury nadmiernego deficytu i przyznać ETS-owi albo Komisji Europejskiej nowych uprawnień. "To rozwiązanie poniżej naszych oczekiwań" - powiedział.

Zdaniem niemieckich źródeł w trakcie czwartkowo-piątkowego szczytu UE konieczne będzie też spotkanie w gronie samych państw strefy euro, by omówić sprawy tylko ich dotyczące.

Przedstawiciele niemieckiego rządu wykluczyli też w środę możliwość zwiększenia wartości planowanego stałego Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego powyżej 500 mld euro; media informowały w środę, że EMS i obecnie działający Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF) mogłyby przez pewien czas funkcjonować równocześnie, co oznaczałoby zwiększenie wartości europejskiego parasola ratunkowego.