Polscy producenci obawiają się braku rządowych zamówień
Już wiadomo, że w ministerstwie przejrzano ponownie 14 programów modernizacyjnych armii. Dwa lata temu resort postanowił, że wyda na nie 30 mld zł. Z nieoficjalnych informacji pochodzących od prezesów spółek zbrojeniowych wynika, że cięcia mogą być ostre, a po selekcji programów może zostać tylko pięć.
Jak nigdy do tej pory, przedsiębiorcy zagryzają palce ze zdenerwowania przed dzisiejszym spotkaniem MON-u z firmami z branży zbrojeniowej podczas dorocznej konferencji Dni Przemysłu. Spodziewają się, że usłyszą o pierwszych decyzjach kierownictwa resortu w sprawie cięć w wydatkach zaplanowanych na najbliższe siedem lat.
– Nie ma mowy o tym, że z 14 programów zrobimy pięć – mówi „DGP” Marcin Idzik, wiceminister obrony narodowej. Ale nie kryje, że cięcia będą.
Jak ustalił „DGP”, najbardziej odchudzone mogą być programy zakupów dla Marynarki Wojennej i transportera opancerzonego Rosomak, czyli największa pozycja w planie modernizacji wojska. W pierwszym przypadku ucierpią zagraniczni dostawcy. Jednak Rosomak to już produkt polski. Pojazd jest produkowany przez WZM w Siemianowicach Śląskich przy współpracy Bumaru w Łabędach. Obecnie armia ma 300 takich pojazdów, a do 2018 r. chce mieć 800. Idzik zastrzega, że niekoniecznie musi chodzić o zmniejszenie liczby pojazdów, ale np. o ich wyposażenie.
O swoją kondycję drżą niemal wszystkie państwowe firmy produkujące broń i wyposażenie żołnierzy skupione w holdingu Bumar. Nawet jeżeli armia zamawia sprzęt za granicą, to z reguły spora część kontraktów jest realizowana w tych zakładach. Tak ma być m.in. z zakupem 16 samolotów szkolno-bojowych, który też wisi na włosku. – Jeżeli faktycznie redukcja wydatków będzie duża, to dla nas gwóźdź do trumny – mówi anonimowo pracownik Bumaru. Dodaje, że już w tym roku spółki z holdingu otrzymały tylko jedną nową umowę.
Eksperci doradzają MON wstrzemięźliwość. Według Pawła Soroki, koordynatora Polskiego Lobby Przemysłowego, MON nie powinien oszczędzać na programach modernizacyjnych armii. Według niego jeżeli konieczne są oszczędności ze względu na kryzys, to powinniśmy ich szukać w redukcji etatów w administracji i ewentualnie w obszarze wyposażenia polskiej armii. – Ubrania, buty i szeroko pojęta logistyka – precyzuje Soroka. Tyle że to z kolei zła wiadomość dla setek firm prywatnych na stałe współpracujących z armią.
Pozostało
76%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama