Republikanie i Demokraci nie porozumieli się w sprawie uzdrowienia finansów USA. Teraz agencje ratingowe mogą obniżyć ocenę ryzyka kredytowego kraju. Jego zobowiązania przekroczyły niedawno 15 bilionów dolarów
Ciąć wydatki czy podnosić podatki? Republikanie i Demokraci nie porozumieli się co do planu oszczędności, który zapobiegłby wymknięciu się spod kontroli amerykańskiego długu. Wczoraj członkowie superkomitetu, czyli 12-osobowego ciała złożonego z przedstawicieli obu partii, mieli oficjalnie poinformować o fiasku swojej misji. To oznacza, że od 2013 r. automatycznie zostaną cięte wydatki rządu federalnego na zbrojenia i politykę wewnętrzną.
W sierpniu Kongres zgodził się po raz kolejny podwyższyć dopuszczalny poziom zobowiązań państwa (niedawno przekroczyły 15 bln dolarów), ale pod warunkiem, że do 23 listopada obie partie ustalą plan oszczędności na sumę 1,2 bln dolarów w ciągu 10 lat.
Demokraci winę zrzucają na Republikanów, bo ci nie zgodzili się na odwołanie z końcem 2012 r. ulg podatkowych, wprowadzonych przez prezydenta George’a W. Busha dla osób zarabiających powyżej miliona dolarów rocznie. – Istnieje realne ryzyko, że bez tego porozumienia agencje ratingowe obniżą ocenę ryzyka kredytowego Stanów Zjednoczonych. W tak poważnej sytuacji wszyscy muszą coś poświęcić, także najbogatsi – argumentuje demokratyczny senator John Kerry z Massachusetts.
Ale zdaniem Republikanów zmniejszenie długu państwa poprzez podwyższenie podatków nie jest dobrą strategią. Nikt tego nie robi w środku kryzysu, bo to recepta na zduszenie resztek wzrostu gospodarczego – wskazuje Jon Kyl z Arizony. Przekonuje on, że winę za brak porozumienia ponoszą Demokraci, którzy tylko w niewielkim stopniu zgodzili się na ograniczenie wydatków socjalnych państwa – programy Medicare i Medicaid.
Standard & Poor’s już w sierpniu odebrał USA najwyższą ocenę ryzyka kredytowego. Teraz tym śladem mogą pójść Moody’s i Fitch, co spowodowałoby znaczące podwyższenie kosztów obsługi amerykańskiego długu. Aby tego uniknąć, od 2013 roku wydatki federalne mają być automatycznie ograniczone o 120 mld dolarów rocznie przez 10 lat.
Ale pole manewru nie jest wielkie. Z 3,5 bln dolarów wydatków federalnych w 2010 r. aż 2 bln stanowiły pozycje obowiązkowe (głównie programy socjalne, zdrowotne i emerytalne), których bez porozumienia między Demokratami i Republikanami nie da się ruszyć.
Takiego charakteru nie ma budżet Pentagonu, który w ubiegłym roku wyniósł aż 815 mld dolarów. Z tej kwoty 170 mld dolarów poszło jednak na wojny w Iraku i Afganistanie, których zakończenie w krótkim czasie może być ryzykowne. Cięcia są też możliwe w wydatkach wewnętrznych. W ubiegłym roku rząd federalny przeznaczył m.in. 84 mld na służbę zdrowia, 64 mld na edukację, 43 mld na wsparcie budownictwa społecznego, 25 mld na pomoc dla farmerów, 28 mld na wymiar sprawiedliwości i 19 mld na NASA.
Zdaniem MFW jeszcze w tym roku dług Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy będzie większy niż dochód narodowy kraju. To wynik wielu niefortunnych okoliczności. Od 2008 r. na samo ratowanie banków rząd federalny wydał 1,6 bln dolarów. Deficyt budżetowy pogłębił się z powodu rosnących wydatków na bezrobotnych w okresie kryzysu oraz mniejszych przychodów fiskalnych od firm. Słony (1,25 bln dolarów) jest także całościowy rachunek za wojny w Iraku i Afganistanie. Niektórzy eksperci odpowiedzialnością za wysoki deficyt obwiniają też administrację George’a W. Busha. A to z powodu znaczącego obniżenia podatków na początku kadencji. Inną kontrowersyjną strategią było utrzymywanie przez Rezerwę Federalną pod kierunkiem Alana Greenspana wyjątkowo niskich stóp procentowych od 2001 r. (z wyjątkiem lat 2006 – 2007), co przyczyniło się do powstania bańki na rynku nieruchomości.
W tym roku dług USA przekroczy dochód narodowy tego kraju
Wszystkie giełdy mocno w dół
Fiasko rozmów o planie ograniczenia długu USA było jedną z głównych przyczyn dużych spadków na giełdach. W Nowym Jorku indeksy Dow Jones, Nasdaq i S&P 500 traciły wczoraj po ponad 2 proc. Na jeszcze większych minusach dzień skończyły główne parkiety w Europie. W Londynie FTSE stracił 2,62 proc., paryski Cac 40 – 3,41 proc., zaś DAX we Frankfurcie – 3,35 proc. Na minusie zamknęły się też giełdy w Azji. W ten negatywny trend wpisała się również giełda warszawska – WIG20 na zamknięciu znalazł się 2,58 proc. pod kreską.
bjn