Szycie odzieży w Azji jest coraz mniej opłacalne, głównie z powodu stale rosnących kosztów transportu. Eksperci szacują, że w ciągu 2–3 lat w Chinach zabraknie taniej siły roboczej. Skorzystają na tym polskie firmy.
Szybki rozwój Chin powoduje przesuwanie taniej siły roboczej do lepiej opłacalnych gałęzi przemysłu. Ale główne problemy to wysoka jakość, krótkie serie i krótki termin dostawy, a tego nie da się zrobić w Azji – mówi Bogusław Słaby, ekspert Związku Producentów Odzieży i Tekstyliów „Lewiatan”.
Po zliczeniu kosztów produkcji oraz transportu okazuje się, że zlecanie wytwarzania odzieży w Azji kosztuje prawie tyle samo, co w Polsce. A do tego zyskujemy lepszą jakość, z której jest znany nasz kraj, oraz szybkie dostawy.
– Jesteśmy gotowi, by reagować na rosnące koszty w Chinach. Jeśli tylko będzie to uzasadnione ekonomicznie, w większym stopniu będziemy korzystać z podwykonawców w Europie, w tym w Polsce – tłumaczy Jacek Ulowski z firmy KAN, będącej właścicielem marki Tatuum.
Dla naszego kraju to nie tylko szansa na nowe zlecenia, ale i nowe inwestycje oraz miejsca pracy. Zakłady będą musiały się rozbudować i zmodernizować, jeśli chcą obsłużyć wszystkich zainteresowanych. Teraz podpierają się wykonawcami m.in. w Mołdawii.
Jest więc szansa na odwrócenie spadkowego trendu w zatrudnieniu w branży tekstylnej. W sierpniu 2011 w tej gałęzi przemysłu pracowało 91 tys. osób, a w styczniu 2010 r. 98 tys.
– Zakłady coraz częściej widzą potrzebę zmian. Wiedzą, że nowoczesny park maszynowy pozwoli im uzyskać wyższą jakość i wydajność, a tym samym być bardziej konkurencyjnym. Ostatnio jeden z łódzkich zakładów zakupił maszyny warte setki tysięcy złotych. Kolejnych kilka fabryk się do tego przymierza – podkreśla Bogusław Słaby.
O dobrych perspektywach na przyszłość świadczy także zapowiadany wzrost produkcji sprzedanej. W tym roku ma już sięgnąć 5 proc.
Jeśli chodzi o opłacalność produkcji, polska wygrywa także w innych branżach. To oznacza, że wydatki na inwestycje mogą być miliardowe.
Tylko Samsung chce wydać w naszym kraju 167 mln dolarów na nowe projekty. W I kw. 2012 r. planuje uruchomić nową linię dla szaf chłodniczych, czyli dwudrzwiowych lodówek, a w przyszłości przewidywane są inwestycje w produkcję sprzętu grzejnego – płyt czy piekarników. Teraz urządzenia te sprowadza z Azji.
Ostatnio o zamknięciu fabryki zmywarek w niemieckim Neunkirchen i przeniesieniu produkcji do Wrocławia poinformował też amerykański Whirlpool. Podobna decyzja zapada w firmie Askeladden Boats AS, produkującej łodzie. Fabryka w Hagavik zostanie zamknięta, a łodzie będą dalej wytwarzane w jednej z polskich fabryk Metal Art.
Przyczółek do podboju Starego Kontynentu
Krzysztof Wołowicz, dyrektor departamentu analiz DM TMS Brokers materiały prasowe
Polska przyciąga inwestorów przede wszystkim niższymi kosztami pracy w porównaniu z Europą Zachodnią. Niższe są też podatki, co ma znaczenie dla wytwórców. Podobnie jak stale rosnący rynek zbytu, który gwarantuje, że część produkcji znajdzie nabywców na miejscu w naszym kraju. Ze wschodnią Europą Polska wygrywa natomiast tym, że przynależy do Unii Europejskiej oraz jest stabilna. Może więc być idealnym przyczółkiem do podboju Starego Kontynentu.