Według firmy Everest nasz kraj to najlepsze miejsce do inwestycji outsourcingowych w Europie. Zagranicznych inwestorów przyciągamy nie tylko niskimi cenami, lecz także wyspecjalizowaną ofertą
Światowy kryzys gospodarczy to błogosławieństwo dla firm outsourcingowych. Gdy wszyscy wokół tną koszty, one notują kilkunastoprocentowy wzrost obrotów w skali roku. Korzysta na tym Polska. W centrach usług w naszym kraju pracuje już blisko 90 tys. osób.
Polska stała się potęgą w outsourcingu / DGP
Renomowana firma doradcza Everest wskazała właśnie Polskę jako najlepsze miejsce do inwestycji dla firm outsourcingowych w Europie. Everest wymienił też nasz kraj jako jedną z pięciu najlepszych lokalizacji na świecie, obok takich potęg, jak: Brazylia, Indie, Chiny i Filipiny. Co ciekawe, zainteresowanie Polską nie wynika już tylko z niskich kosztów. Trafiają do nas coraz bardziej zaawansowane usługi, świadczone dotąd w krajach zachodnich, np. działalność badawczo-rozwojowa, oraz inne zaawansowane usługi oparte na wiedzy, w tym skomplikowane projekty IT. Polska ma szansę stać się zapleczem biznesowym Europy. Aż 81 proc. ulokowanych u nas centrów usług obsługuje także zagraniczne firmy. 87 proc. analizowanych przez Everest centrów deklaruje zmianę profilu swojej działalności przez wprowadzenie bardziej zaawansowanych propozycji.
Skąd tak wielka popularność outsourcingu? Dzięki niemu można uzyskać nawet 40 proc. obniżki kosztów. A te spadają, bo spółki, które przejmują od firm choćby prowadzenie księgowości, logistykę czy serwis komputerowy, mogą w swojej specjalizacji rozwinąć działalność na o wiele większą skalę niż spółki, dla których jest to tylko poboczna forma aktywności. A to pozwala znacznie ograniczyć jednostkowe koszty produktu. Z kolei Polska korzysta ostatnio na tendencji do lokowania centrów usług blisko klientów firmy w tej samej strefie czasowej.

Zaawansowane usługi oparte na wiedzy

Według najnowszych danych przygotowanych przez Millward Brown SMG/KRC polski rynek usług samego tylko outsourcingu procesów biznesowych, a więc np. bez prac fizycznych związanych z ochroną czy sprzątaniem, jest wart 4 mld zł. Co chwilę słychać o kolejnej inwestycji. Pod Wawelem zainwestował właśnie światowy potentat w branży piwnej, firma Heineken. W zdalnie obsługującym go centrum pracę znajdzie kilkaset osób. Wcześniej Poznań pozyskał koncern Ikea. Jednym z pionierów w Polsce był szwedzki potentat telekomunikacyjny Ericsson, który podpisał z Netią umowę na utrzymanie sieci i zarządzanie nią.
Zdaniem członka zarządu HP Europe Jacka Levernesa najwidoczniejszym trendem jest przechodzenie do obsługi coraz bardziej zaawansowanych usług, opartych na wiedzy, do których zaliczamy m.in. konsulting, analizy biznesowe czy usługi prawne. Zgodnie z tym trendem swój profil działalności zmieniło w ciągu ostatnich dwóch lat aż 90 proc. centrów. Wrocław, Kraków i Warszawa mają szansę stać się liczącymi ośrodkami strategicznych świadczeń biznesowych. Tego typu inwestycje są zdecydowanie trwalsze niż centra z prostą ofertą, ponieważ w ich przypadku o wyborze lokalizacji decydują nie niskie koszty, ale dostęp do wysoko wykwalifikowanej kadry.

Szansa dla małych miast

– Kolejnym trendem jest rozszerzanie skali działania. Coraz częściej centra usług zlokalizowane w Polsce obsługują projekty na rzecz klientów nie tylko z Europy Zachodniej i ze Stanów Zjednoczonych, lecz także z Indii, Afryki i Biskiego Wschodu. W efekcie inwestorzy zwiększają zatrudnienie – dodaje Levernes.



Firmy świadczące takie usługi zaglądają coraz częściej do mniejszych miast, które nie są jeszcze tak wydrenowane z potencjalnych pracowników. Lokalne władze dostrzegły żyłę złota i pomagają załatwić formalności. Dlatego Holicon, który prowadzi biura obsługi klientów Netii i Cyfrowego Polsatu, zainwestował niedawno w Ostrowie Wielkopolskim. – Na nasz kwestionariusz odpowiedzieli już po dwóch godzinach, potem pomagali w znalezieniu lokalizacji – mówi Krzysztof Chyliński, członek zarządu firmy.
Polski boom outsourcingowy widać dobrze na przykładzie Holiconu, który zwiększył przychody z 2 mln zł w 2008 r. do blisko 40 mln w ubiegłym roku. Teraz dodatkowo na korzyść inwestorów w Polsce sprzedających swoje usługi za granicę działa wysoki kurs euro.

Drugie Węgry. I Czechy

Potęgą staliśmy się w ciągu ledwie kilku lat. Wcześniej inwestorzy wybierali Czechy i Węgry. Na świecie kraje zaczynają się specjalizować w poszczególnych częściach outsourcingu. Chiny w IT. Brazylia – w usługach finansowo-księgowych. Tego typu zamówienia napływają też głównie do Polski, podobnie jak IT oraz R&D (badawczo-rozwojowe) na najbardziej specjalistyczne projekty oparte na wiedzy. Widać też większą specjalizację na poziomie miast, np. Wrocław stał się potęgą IT (HP, IBM), zaś Kraków postawił na obsługę finansową np. banków (Capgemini).
Łącznie w Polsce działają 282 centra zatrudniające 90 tys. osób. Zatrudnienie w trzy lata zwiększyło się o połowę. Główne ośrodki takich usług znajdują się w Warszawie (54 centra), Krakowie (43), we Wrocławiu (38) i w Łodzi (31). Prawie jedna trzecia centrów usług z kapitałem zagranicznym należy do firm amerykańskich. Coraz częściej wybierają jednak nasz kraj firmy z Indii, jak Infosys.
Zdaniem Jacka Levernesa szybko rosną wymagania wobec pracowników. O ile jeszcze kilka lat temu firmy stawiały na absolwentów wyższych uczelni, teraz intensywnie poszukują ekspertów, którzy mają doświadczenie w pracy przy zaawansowanych projektach, a dodatkowo biegle posługują się 2 – 3 językami obcymi.
Zdaniem szefa polskiej firmy Target BPO i prezesa Instytutu Outsourcingu Łukasza Gajewskiego barierą jest system szkolenia na uniwersytetach – rachunkowość i księgowość nie przystają do dzisiejszych czasów. – Za dużo jest teorii, za mało praktyki – mówi. Target BPO zdobył zlecenia m.in. na rzecz Telekomunikacji Polskiej,
Duże firmy często boją się korzystać z usług outsourcingowych ze względu na opór związków zawodowych. Kojarzą im się ze zwolnieniami pracowników.
Konkurencją dla pozycji Polski jako hegemona usług zewnętrznych w naszym regionie są takie kraje jak Bułgaria czy Rumunia. Jednak rywalem może być nawet Egipt, który w kwietniu wprowadził wiele udogodnień dla inwestorów, by odbudować zaufanie po arabskiej wiośnie.



opinia
Za dwa lata możemy być numerem 1 w Europie
Krystian Bestry, dyrektor zarządzający Infosys BPO Europe mat. prasowe
Czy rzeczywiście Polska ma aż tak dobre perspektywy jako wielkie centrum usług?
Od 2008 roku podwoiła się liczba pracowników w firmach outsourcingowych w Polsce. Na koniec tego roku może być tam zatrudnionych 90 tys. osób. Każda z większych firm na polskim rynku chce się rozwijać i zwiększać zatrudnienie. Jeden tylko Infosys planuje wzrost zatrudnienia i przychodów w ciągu roku o 30 – 40 proc. W efekcie za dwa lata Polska może być już numerem 1 w Europie. Przed nami są jeszcze tylko Wielka Brytania i Holandia. Kilka lat temu potęgą m.in. ze względów językowych, była Irlandia, ale wówczas ten rynek przegrzał się, gwałtownie rosły płace i koszty wynajmu biur.
Nie grozi nam to samo?
Rzeczywiście jest to pewne zagrożenie. Jeśli do tego samego miasta wejdzie kilku dużych inwestorów, będą musieli rywalizować ze sobą o pracowników i w ten sposób mogą mieć wyższe koszty prowadzenia biznesu. To dlatego nie rośnie już Praga, która była najpopularniejszą lokalizacją w naszym regionie przed dekadą. W pewnym momencie brak specjalistów na rynku stał się barierą w rozwoju.
Polska powoli traci przewagę kosztową na rzecz np. Indii.
Mamy tę przewagę nad wieloma lokalizacjami, że jako Polacy jesteśmy otwarci, operatywni, potrafimy proponować rozwiązania i zmiany, a nie tylko realizować zadania. Wciąż mamy też duże zasoby wykształconych pracowników. I jesteśmy blisko głównych rynków europejskich. W przyszłości będziemy przejmować coraz bardziej zaawansowane usługi, m.in. zarządzanie projektami, finanse, czy konsulting. Polskie firmy oferujące usługi outsourcingowe okrzepły i są gotowe do dalszej ekspansji.
Jednak outsourcing nie musi być wcale dobry dla firmy. Toyota poniosła straty z powodu spadku jakości, gdy zleciła część produkcji firmom zewnętrznym.
Tam była produkcja, a my oferujemy usługi, które w dodatku nie są głównym nurtem dzialalności firm. Będzie dla nich lepiej, gdy skupią się na swoim podstawowym biznesie, a resztę zostawią nam.