Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak oświadczył, że jego ocena dotycząca wzrostu gospodarczego i kształtu przyszłorocznego budżetu nie jest tak pesymistyczna jak szefa resortu finansów Jacka Rostowskiego.

Rostowski poinformował w środę, że jego resort przygotuje trzy warianty budżetu na przyszły rok, zakładające odpowiednio wzrost PKB: o 3,2 proc., 2,5 proc. i spadek PKB o 1 proc., czyli "recesyjny". Minister powiedział, że w grudniu zostanie podjęta ostateczna decyzja, który wariant zostanie wybrany. Będzie ona zależała od tego, jak się będzie rozwijać sytuacja w Europie.

Pawlak mówił na czwartkowej konferencji prasowej, że uwarunkowania zewnętrzne są wyraźnie inne niż te, w oparciu o które był przygotowywany budżet złożony do Sejmu 30 września.

Jak przypomniał, od tego czasu pogorszyła się sytuacja Grecji, a na horyzoncie pojawił się też potencjalny problem Włoch. "Te ryzyka dotyczące koniunktury, szczególnie strefy euro, zmieniają się" - zaznaczył. Zwrócił przy tym uwagę, że eksport polskich produktów kierowany jest głównie do krajów wspólnoty walutowej.

"Ja nie mam takiej pesymistycznej oceny, jak pan minister Rostowski, ponieważ ważnym czynnikiem, który równoważy te ryzyka, jest osłabienie złotego i tym samym poprawienie naszej konkurencyjności" - podkreślił wicepremier.

Jak wyjaśniał, nasi producenci eksportując towary przy słabszym złotym będą mogli sprzedawać je za granicą taniej. Na rynku wewnętrznym - jego zdaniem - też będziemy mieli do czynienia z poprawą konkurencyjności, bo towary krajowe będą miały lepszą cenę niż te importowane. "Dzięki temu utrzymamy miejsca pracy" - stwierdził Pawlak.

W ocenie lidera ludowców obecny rok może być przykładem, w którym obawy ekonomistów nie sprawdziły się i nasz kraj "poszedł do przodu" znacznie bardziej niż przewidywali to eksperci.

Pawlak zapewniał, że nie rozmawiał z premierem o podwyżce podatków, a nawet im to "nie przeszło przez myśl"

Pawlak poinformował, że dyskusja nad budżetem ma być przeprowadzona już po uformowaniu rządu. Jak zaznaczył, po 20 listopada będzie to pierwszy temat do dyskusji. Zwrócił uwagę, że projekt budżetu został złożony 30 września, co oznacza, że do 30 grudnia powinien być on uchwalony.

"Te prace na pewno bardzo dynamicznie ruszą i mam nadzieję, że pan minister Rostowski będzie bardziej otwarty i rozmowny, jeśli chodzi o rozwiązania budżetowe" - oświadczył szef ludowców.

Zapowiedział, że PSL będzie zachęcał do tego, by wykorzystać dobrą koniunkturę bieżącego roku w lepszym kształtowaniu przyszłorocznego budżetu. Nie chciał mówić o szczegółach, zdradził jednak, że w jego rozmowie z premierem Donaldem Tuskiem, którą przeprowadził w czwartek przed południem, takie propozycje ze strony PSL padły.

Pytany, czy był zaskoczony informacjami, które przedstawił Rostowski odpowiedział, że szef resortu finansów wykazał się "zadziwiającą gadatliwością publiczną, bo na Radach Ministrów niechętnie dyskutuje o budżecie".

Pawlak zapewniał, że nie rozmawiał z premierem o podwyżce podatków, a nawet im to "nie przeszło przez myśl". Jego zdaniem prognozy dotyczące przyszłorocznych wskaźników to "wróżenie z fusów".

"Pan minister Rostowski robi nam trochę taki klimat zagrożenia, żeby wszystkich przestraszyć. (...) Mnie się zdaje, że na dzisiaj kluczową sprawą będzie utrzymanie takiego dobrego, pozytywnego nastawienia zarówno konsumentów, jak i przedsiębiorców do aktywności" - ocenił. Zwrócił uwagę, że wzrost konsumpcji w ciągu ostatnich 20 lat był motorem napędzającym rozwój gospodarczy naszego kraju.