E-faktura dociera na skrzynkę pocztową zaraz po jej wystawieniu, nie ma obawy, że trafi w niepowołane ręce, można ją odebrać w każdym miejscu i czasie i od razu opłacić. A w domu nie zalega makulatura. Choć to bardzo praktyczne, klientów i tak trudno przekonać do e-faktur.
Sieci telefoniczne starają się przekonać klientów do e-faktur. Zachęcają tańszymi usługami. Grupa TP uruchomiła nawet specjalną stronę dla klientów Zyskajzfakturą.pl. Mogą tam wybrać bonus w zamian za rezygnację z papierowego rachunku. W ten sposób można otrzymać np. 120 darmowych minut lub 240 zł na mobilną kampanię marketingową.
Podobnie działają konkurenci. T-Mobile rozpoczął niedawno kolejną kampanię promocji e-faktur, oferując klientom więcej darmowych minut. Play z kolei, czwarty co do wielkości operator na rynku, oprócz darmowych minut dorzuca też klientom darmowe pakiety internetowe. W niektórych ofertach daje nawet do 500 MB dodatkowego transferu danych.
Zachęty finansowe to jednak nie wszystko. Operatorzy starają się też pokazać inny pozytywny wymiar przejścia na elektroniczną formę – ochronę środowiska. TP zaczęła kampanię w tym zakresie już cztery lata temu, organizując akcje takie jak „F@ktura w sieci – książka dla dzieci”, w której klienci rezygnujący z papierowej faktury finansowali w ten sposób zakup książek o tematyce ekologicznej dla małych pacjentów szpitali.
Efekty są, bo firmy telekomunikacyjne mogą się pochwalić znacznie lepszym współczynnikiem „uefakturowienia” niż cała gospodarka. Zważywszy, że koszt wysłania każdej papierowej faktury to ok. 2 zł, przekłada się to na finanse firm.
W Grupie TP e-faktury otrzymuje obecnie 1,7 mln klientów. Rocznie operator oszczędza na nich ok. 40 mln zł. T-Mobile nie podaje liczby klientów z e-fakturami, ale chwali się, że wysłał ich w tym roku już 6 mln, dzięki czemu zaoszczędził blisko 12 mln zł. W firmie UPC Polska, mającej ok. 1,4 mln klientów, z formy elektronicznej korzysta ponad pół miliona. Roczne oszczędności operatora sięgają więc 12 mln zł.
W skali całego kraju sytuacja wygląda słabiej, bo – według różnych szacunków – elektroniczne faktury stanowią zaledwie od 8 proc. do 11 proc. wszystkich wystawianych dokumentów, co stawia Polskę na jednym z ostatnim miejsc w Europie.
Sytuacji nie poprawiła zasadniczo zmiana w przepisach. Od początku roku nie ma już obowiązku stosowania kosztownego podpisu elektronicznego, a klienci mogą mieć pewność, że urzędy skarbowe będą honorować e-faktury przy rozliczaniu ulgi za internet.
Firmy tłumaczą niechęć do elektronicznych dokumentów przeszkodami natury prawnej i technicznej. Z badań MailPro wynika, że jedynie 13 proc. ankietowanych przedsiębiorców chętnie zrezygnowałoby z papierowego obiegu dokumentów. Jako powody podają opór kontrahentów, brak wyszkolonego personelu i odpowiednich narzędzi, a najczęściej zbyt małą wiedzę o nowych przepisach i samej e-fakturze.
A to wszystko w sytuacji, kiedy z innych badań – UPC Polska – wynika, że 85 proc. klientów ocenia pozytywnie e-fakturę, a jedynie 1 proc. negatywnie.
prawo
E-faktura musi spełnić wymagania ustawowe
Zliberalizowane przepisy o wystawianiu i przechowywaniu faktur elektronicznych obowiązują od 1 stycznia 2011 r. Rozporządzenie w tym zakresie jest wynikiem nowelizacji dyrektywy 2006/112.
Faktura elektroniczna może zostać wystawiona w dowolny sposób i w dowolnym formacie pod kilkoma warunkami, z których najważniejsze to zapewnienie autentyczności jej pochodzenia i integralności jej treści. Autentyczność pochodzenia to pewność co do tożsamości wystawcy. Zaś integralność treści oznacza zapewnienie, że w treści nie dokonano zmian w stosunku do danych, które faktura powinna zawierać.
W praktyce autentyczność pochodzenia i integralność treści e-faktur mogą być zapewnione przez określenie, z jakiego adresu poczty elektronicznej faktury powinny być wysyłane, oraz posługiwanie się adresami poczty elektronicznej, które są zabezpieczone loginem i hasłem, a także wprowadzenie ograniczonego dostępu do przechowywanych e-faktur.