Ministrowie finansów nie porozumieli się we wtorek w sprawie kontrowersyjnej propozycji KE dotyczącej zmiany opodatkowania energii. KE chce uzależnić akcyzę na energię od emisji CO2 i zawartości energii w danym paliwie. Takim zmianom przeciwnych jest 14 krajów.

We wtorek w Brukseli na radzie ministrów finansów "27" (Ecofin) omawiany był podatek od transakcji finansowych oraz propozycja Komisji Europejskiej w sprawie zmiany systemu opodatkowania energii w UE. Posiedzeniu przewodniczył minister Jacek Rostowski.

"Ta propozycja wywołała dużo nieporozumień. Poprosiłem grupy robocze, aby kontynuowały prace (nad propozycją), ale na bardziej realistycznych podstawach, biorąc pod uwagę brak porozumienia (ze strony krajów UE) w tej sprawie" - powiedział na konferencji prasowej po spotkaniu Rostowski.

Ministrowie przegłosowali zdjęcie tego punktu z porządku wtorkowych obrad i skierowanie dokumentu do dalszych prac w grupach roboczych. Jak powiedział PAP unijny dyplomata, "odbyła się nieformalna próba sił". "Prace w grupach roboczych zajmą zapewne kolejne miesiące, a temat powróci w połowie prezydencji duńskiej" - podkreślił.

Uzależnieniu akcyzy od energii od emisji CO2 przeciwnych jest 14 krajów, w tym Niemcy, Wielka Brytania i Luksemburg; zmiany forsują Francuzi, Szwedzi i Duńczycy. W sprawie propozycji podzielone są kraje Europy Środkowo-Wschodniej: popierają ją Węgry i Czechy. Zmiany podatkowe w UE wymagają jednogłośności.

KE chce zmienić sposób opodatkowania energii w UE, by uzależnić wysokość podatku od zawartości energetycznej i emisji CO2. KE zapewnia, że zmiany nie oznaczają wzrostu podatków, lecz zmianę struktury tak, by zwiększać wykorzystanie biopaliw (tu podatek spadnie) i innych odnawialnych źródeł, a zmniejszać zużycie paliw kopalnych, co pozwoli realizować unijne cele zwiększenia efektywności energetycznej i zmniejszania emisji CO2. Obecny system podatkowy, zdaniem KE, faworyzuje emitujący najwięcej CO2 węgiel.

KE zaproponowała nowe minimalne stawki podatku, a kraje UE same zdecydują, czy wolą np. zmniejszyć opodatkowanie benzyny, czy też zwiększyć opodatkowanie diesla, o ile mieszczą się w minimach: minimum dla benzyny się nie zmieni (359 euro za 1000 l), a dla diesla będzie stopniowo rosnąć (z obecnych 330 euro/1000 l do 412 euro w 2018 r.). Stawka akcyzowa dla LPG miałaby wzrastać stopniowo z obecnych 125 euro/1000 kg do 500 euro/1000 kg w 2018 roku.

To już drugie podejście do wprowadzenia w UE minimalnej stawki podatku od emisji CO2 w sektorach nieobjętych unijnych systemem handlu emisjami (ETS). W ubiegłym roku nie udało mu się przekonać wszystkich krajów UE, przede wszystkim Wielkiej Brytanii. Obecnej propozycji sprzeciwiają się też niemieccy producenci silników diesla, w obawie, że spadnie na nie popyt. W nowym systemie, w długiej perspektywie, podatek na diesla może wzrosnąć, bo ma więcej gigadżuli w litrze niż benzyna, jak również emituje więcej CO2.

Propozycję krytykowała też Polska

Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak ocenił w połowie sierpnia, że w przypadku propozycji podwyżki akcyzy na LPG mamy do czynienia "z klasycznym lobbingiem w ramach instytucji europejskich i próbą podkręcenia akcyzy, żeby wykończyć segment taniego paliwa".

By przekonać kraje zwłaszcza Europy Środkowo-Wschodniej, KE zaproponowała okresy przejściowe w stosowaniu nowego systemu. Okres przejściowy dla paliw w transporcie i ciepłownictwie oznacza, że dopiero od 2023 r. kraje musiałyby stosować podatek, który w pełni odzwierciedli liczbę gigadżuli w litrze i emisję CO2. Kraje UE będą mogły ponadto wyjątkowo potraktować gospodarstwa domowe, wyłączając je z podatku od CO2 w ogrzewaniu, niezależnie od paliwa.

W nowym systemie minimalna stawka związana z emisjami CO2 wynosiłaby 20 euro za tonę, a za wartość energetyczną - 9,6 euro/GJ. Obecnie wiele krajów stosuje większe podatki na paliwa niż unijne minimum (uzależnione jedynie od wielkości konsumpcji).