Uruchomienie gazociągu Nord Stream oznacza utratę przez Polskę statusu istotnego kraju tranzytowego rosyjskiego gazu - uważają eksperci, z którymi rozmawiała PAP. Są podzieleni w kwestii, czy połączenie zwiększy, czy zmniejszy bezpieczeństwo energetyczne Europy.

Gazociąg Północny, który łączy Rosję z Niemcami, zaczyna się od tłoczni Portowaja koło Wyborga, a kończy w okolicach Greifswaldu i przebiega przez wody terytorialne bądź wyłączne strefy ekonomiczne na Bałtyku Rosji, Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec. Magistralę o długości 1224 km ma docelowo tworzyć dwie nitki o przepustowości po 27,5 mld metrów sześciennych surowca łącznie. Druga nitka ma zostać oddana do użytku pod koniec 2012 r.

Na początku września br., na uroczystości z okazji rozpoczęcia napełniania surowcem gazociągu, tłocznię Portowaja, wizytowali m.in. premier Rosji Władimir Putin i prezes Gazpromu Aleksiej Miller.

"Nord Stream ma szczególne znaczenie dla zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania na gaz na rynku europejskim. ()Projekt rozwija się zgodnie z harmonogramem, a pierwsze komercyjne dostaw gazu przez pierwszą nitkę Nord Stream wkrótce dotrą do Unii Europejskiej. Ilość gazu dostarczanego w ramach projektu jest już całkowicie zakontraktowana przez duże międzynarodowe koncerny energetyczne. Uruchomienie Nord Stream, najdłuższej magistrali gazowej na całym świecie, jest kamieniem milowym w historii globalnej branży gazowniczej" - powiedział wtedy Miller.

We wtorek w Lubminie pierwszą nitkę przebiegającego pod Bałtykiem Gazociągu Północnego (Nord Stream), którym rosyjski gaz popłynie bezpośrednio do Niemiec, uroczyście uruchomią niemiecka kanclerz Angela Merkel i prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. W inauguracji gazociągu wezmą też udział: premierzy Francji Francois Fillon i Holandii Mark Rutte oraz komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger.

Były prezes PGNiG Andrzej Lipko uważa, że po uruchomieniu Nord Streamu Polska traci dla Rosji status istotnego kraju tranzytowego gazu. Oddania do użytku gazociągu nie nazwałby jednak klęską energetyczną krajów Europy Środkowo-Wschodniej. "Historia pokazuje, że dla Europy, ten gazociąg jest korzystny. Przez kilka zim na przestrzeni ostatnich lat pojawiały się zakłócenia w dostawach - jeśli nie było sporów z Białorusią, to były spory z Ukrainą. Mieliśmy też do czynienia nawet z przerwaniem dostaw. Dlatego Nord Stream to dla Europy układ bezpieczniejszy" - zaznaczył.

Jak wyjaśnił, jeśli w Europie będą rozbudowywane połączenia transgraniczne sieci gazociągów, tzw. interkonektory, to Polska będzie mogła także korzystać z gazu dostarczanego do Europy Gazociągiem Północnym. "Jeśli będą takie techniczne możliwości, to w sytuacjach awaryjnych na pewno nasze bezpieczeństwo będzie wyższe" - powiedział.

Rynek zadecyduje, czy zostanie zbudowana trzecia nitka Nord Stream

Jego zdaniem to rynek zadecyduje, czy zostanie zbudowana trzecia nitka Nord Stream. "Dla mnie jest to jednak wątpliwe. Rynek gazu skroplonego na świecie rozwija się bardzo szybko. Rosjanom jest więc coraz trudniej konkurować na rynku europejskim z gazem LNG. Dochodzi nawet do sytuacji, kiedy kraje, które mają łatwy dostęp i dużo sprowadzają LNG z Kataru czy innych krajów, wymuszają na Rosjanach obniżkę ceny. Czego my, jako Polska nie możemy zrobić, dopóki nie powstanie terminal LNG w Świnoujściu" - zaznaczył.

Zdaniem b. ministra gospodarki Piotra Woźniaka, Nord Stream ma z punktu widzenia interesów Gazpromu, pełnić zasadniczą funkcję. "Poza tym, że być może zwiększy dostawy gazu do Europy, ma podzielić rynki europejskie na możliwie najmniejsze obszary tak, by można było "grać" dostawami gazu do tych poszczególnych obszarów. Ten plan jest przeciwstawny dążeniom KE i UE do budowy jednego rynku gazu i energii. A więc jest to integracja rynku gazu w wydaniu KE i atomizacja w wydaniu Gazpromu. Zupełnie przeciwstawne kierunki" - zaznaczył.

Jak dodał, za problemy w dostawach gazu do Europy w przeszłości odpowiadał Gazprom. "Skoro wstrzymywał dostawy surowca do Europy, co miało katastrofalne skutki dla kilku gospodarek, to dlaczego teraz miałby gwarantować ich bezpieczeństwo" - powiedział.

Jego zdaniem, budowa kolejnych nitek Gazociągu Północnego jest niemożliwa. "Dlatego, że w odpowiedzi na ten brak współdziałania państw będących pod wpływem ekspansji Gazpromu w Europie, powstał III pakiet energetyczny. Moim zdaniem, powtórka na tych samych zasadach, na których budowane były dwie nitki gazociągu, jest niemożliwa. Dlatego trzecia czy czwarta nitka po prostu nie powstaną" - powiedział.

Z prognoz Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) rola gazu w bilansach energetycznych krajów UE będzie rosła, m.in. w związku z celami dotyczącymi redukcji emisji CO2, a także odejściem niektórych krajów, jak Niemcy czy Włochy, od energii jądrowej. Dlatego Rosja, pokrywająca obecnie 25 proc. zapotrzebowania na gaz w UE, liczy na zwiększenie tego udziału.

W lipcu tego roku rosyjski premier Władimir Putin nie wykluczył wybudowania trzeciej nitki Nord Streamu, a pod koniec 2015 r. Gazprom chce uruchomić gazociąg południowy South Stream, stanowiący konkurencję wobec unijnego projektu Nabucco, który miałby omijać Rosję i dywersyfikować źródła dostaw gazu do UE.

Potrzebę dywersyfikacji źródeł i dróg przesyłowych surowca uwidoczniły krajom UE kryzysy gazowe między Gazpromem a Ukrainą. W 2009 r. spór o cenę surowca i spłatę długów Kijowa, doprowadził do wstrzymania przesyłu gazu rurociągiem, przechodzącym przez terytorium ukraińskie oraz przestojów w dostawach surowca do niektórych krajów UE.

Dla Gazpromu spory gazowe z Ukrainą były argumentem za budową Gazociągu Północnego, bo poddawały w wątpliwość wiarygodność krajów tranzytowych. Z kolei Rosji zarzucano, że wykorzystuje gaz do celów politycznych, a Nord Stream - umożliwiający przesył gazu bezpośrednio do Europy Zachodniej - jedynie zwiększy możliwość wywierania przez Moskwę presji na kraje wschodnioeuropejskie.

Polska od początku krytykowała rosyjsko-niemiecki projekt Gazociągu Północnego. W 2006 r. ówczesny minister obrony, a obecnie szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski porównał plan budowy rurociągu pod Bałtykiem do paktu Ribbentrop-Mołotow.

Początkowo źródłem gazu dla Nord Streamu będzie złoże Jużno-Russkoje, na Syberii Zachodniej

Później gazociągiem ma być tłoczony surowiec z gigantycznego złoża Sztokman (ponad 3,6 bln metrów sześciennych) na Morzu Barentsa.

Nord Stream łączy się z niemiecką siecią przesyłową poprzez gazociąg OPAL (Ostsee-Pipeline-Anbindungs-Leitung), który jest wspólnym projektem dwóch niemieckich koncernów: Wingas (80 proc.) i E.ON Ruhrgas (20 proc.). Rurę oddano do użytku w lipcu. Liczy 470 km i biegnie wzdłuż granicy z Polską do granicy z Czechami, gdzie łączy się z systemem przesyłu gazu tego kraju. W ten sposób gaz z Nord Stream można będzie również dostarczać do Czech, a stamtąd - do Polski i na Słowację. Gazprom podpisał już kontrakty na dostawy surowca z Gazociągu Północnego dla odbiorców w Niemczech, Danii, Holandii, Belgii, Francji i Wielkiej Brytanii.