Resort skarbu państwa nie podziela opinii dwóch związków zawodowych: pilotów i personelu pokładowego Polskich Linii Lotniczych LOT, które zaapelowały w czwartek o odwołanie prezesa spółki Marcina Piróga. Inne związki w PLL LOT odcinają się od tej inicjatywy.

"Resort ministerstwa skarbu nie podziela opinii związków zawodowych zawartych w tym oświadczeniu. Związki nie raz miały okazję pokazać, jak zależy im na dobru firmy" - powiedział w piątek PAP rzecznik ministerstwa Maciej Wewiór. MSP jest właścicielem PLL LOT.

Wewiór odniósł się do czwartkowego apelu Związku Zawodowego Pilotów Liniowych oraz Związku Zawodowego Personelu Pokładowego, w którym domagają się oni od właściciela spółki odwołania jej prezesa. Ich zdaniem firmą powinna zarządzać osoba o "wysokich kwalifikacjach z branży lotniczej". Jest to apel dwóch z dziewięciu związków działających w spółce.

Jak powiedział Wewiór, przez rok, odkąd Piróg jest prezesem PLL LOT, spółka poprawiła wyniki finansowe. W połowie października tego roku Piróg poinformował, że firma poprawiła wynik za 3 kwartały tego roku o 44 mln zł (chodzi o działalność podstawową), w porównaniu z analogicznym okresem 2010 r. Spółka odnotowała jednak stratę w wysokości 52 mln zł (za 3 kwartały w ubiegłym roku była to strata 96 mln zł). Obecnie w spółce jest prowadzona restrukturyzacja we wszystkich obszarach jej działalności: majątkowej, zatrudnienia i organizacyjnej.

Związkowcy w przekazanym PAP w czwartek oświadczeniu przypomnieli też o swoim piśmie z marca do premiera Donalda Tuska. Napisali w nim wówczas, że zarządzanie przez osoby wskazywane przez Ministra Skarbu (jedenastu prezesów przez pięć lat) doprowadziły do tego, że "LOT w szybkim tempie we wszystkich obszarach zbliża się po równi pochyłej ku ogłoszeniu upadłości". Wskazali, że od kilku lat powiadamiają władze w Polsce o sytuacji w PLL LOT SA, w tym w zakresie bezpieczeństwa. "Związki nie są poważnie traktowane przez zarząd PLL LOT SA. Postulaty związków traktuje się jako roszczeniowe, mimo że dotyczą także bezpieczeństwa" - napisali.

Przewodniczący "Solidarności" w PLL LOT Stefan Malczewski powiedział w czwartek PAP, że jego związek nie zgadza się ani z formą, ani z momentem wystosowania tych żądań. Według niego, odpowiednim miejscem na zgłoszenie zawartych w nim żądań są toczące się negocjacje związków z kierownictwem PLL LOT w sprawie Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy.

Również Grzegorz Kossowski ze Związku Zawodowego Pracowników PLL LOT ocenił w czwartkowej rozmowie z PAP, że zgłoszenie takich żądań w takim momencie - po zakończonym sukcesem awaryjnym lądowaniu Boeinga 767 bez wysuniętego podwozia - to "kompletny absurd". "Firma ma jakąś markę; wszyscy powinni myśleć, jak tę markę szanować. To jest w życiu firmy jeden z ważniejszych momentów" - stwierdził.

Skarb Państwa ma 67,97 proc. akcji przewoźnika, Regionalny Fundusz Gospodarczy - 25,1 proc., pozostałe 6,93 proc. należy do pracowników.