Ceny ropy naftowej osiągnęły w Nowym Jorku najwyższy poziom od trzech miesięcy. W kontraktach na grudzień za baryłkę trzeba zapłacić 94,93 dol..

Na rynku panuje opinia, że dojdzie do porozumienia z Grecją, co zmniejsza obawy o dalszy spadek tempa rozwoju gospodarczego i zapotrzebowania na paliwa – pisze agencja Bloomberg.

Kontrakty wzrosły o 0,9 proc. i zmierzają do zysków już piąty tydzień z rzędu, czyli najdłużej od kwietnia 2009 roku. „Strefa euro jest czynnikiem ryzyka dla cen ropy naftowej” – twierdzi Sintje Boie, analityk HSH Nordbank w Hamburgu, która prognozowała spadek ropy Brent pod koniec roku do poziomu 105 dolarów za baryłkę – „Niepewność jest bardzo duża, ale nie zakładamy, że zakończy się to katastrofą, Popyt na ropę w USA nie jest zły, a w Azji obserwujemy jego silny wzrost”.

Dostawy na grudzień podrożały na platformie elektronicznej New York Mercantile Exchange o 86 centów do 94,93 dolarów za baryłkę, co stanowi najwyższy poziom od 2 sierpnia. Tuż przed godz. 11-tą w Londynie za kontrakty płacono 94,77 dolarów. W tym tygodniu podskoczyły one o 1,6 proc., a w całym roku 2011 o 3,7 proc.
Ropa Brent w Londynie na parkiecie ICF Futures Europe podrożała o 1,07 dolara do 111,90 dolarów za baryłkę. Różnica miedzy Brent a ropą z Nowego Jorku wynosi 17,13 dolarów wobec rekordowych 27,88 dolarów z 14 października.

Na Unię Europejską przypadało 16 proc. globalnego zapotrzebowania na ropę w 2010 roku – wynika ze statystycznych opracowań brytyjskiego koncernu naftowego BP. Ameryka, największy konsument ropy naftowej na świecie, zużywa 19,1 mln baryłek dziennie, czyli 21 proc. globalnej konsumpcji.

Jak jednak wynika z sondażu Bloomberga, w przyszłym tygodniu ropa potanieje z powodu zwolnienia tempa rozwoju europejskiej gospodarki. Za spadkami opowiedziało dziewiętnastu spośród 31 ankietowanych analityków i traderów.