KE będzie w czwartek i piątek podczas szczytu przekonywać USA do konsolidacji fiskalnej, a Chiny do zwiększenia krajowej konsumpcji i urealnienia kursu walutowego - ujawniło unijne źródło zbliżone do negocjacji z G-20.

W czwartkowo-piątkowym spotkaniu grupy G-20 wezmą udział przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso oraz przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Obaj przywódcy rozesłali w weekend list do partnerów w G-20, w którym poinformowali o europejskiej odpowiedzi na kryzys, zaznaczając jednocześnie, że podjęte kroki nie wystarczą, by mu położyć kres. "W Europie zrobimy co do nas należy, ale tylko to nie zapewni globalnego ożywienia. Potrzebne są połączone wysiłki wszystkich partnerów G-20 w duchu współodpowiedzialności i wspólnego celu" - czytamy w liście.

"Stany Zjednoczone mają poważny problem z deficytem budżetowym i długiem, powinny szybko powrócić do równowagi, to nie do pomyślenia, żeby tak duży kraj miał takie nierównowagi na rachunkach. Z kolei Chiny powinny zastanowić się, jak wykorzystać swoją nadwyżkę dla wsparcia światowego wzrostu, powinny też mieć bardziej realistyczny kurs walutowy" - powiedział rozmówca PAP. Zauważył jednocześnie, że KE w swoich rekomendacjach musi zachować równowagę między twardymi żądaniami a wytykaniem innych palcem, "ale im bardziej przekaz będzie oczywisty, tym lepiej" - zaznaczył.

Jak podała KE, w 2010 r. "27" miała niższy deficyt (6,4 proc. PKB) od Stanów Zjednoczonych (8,4 proc. PKB) i Japonii (8,1 proc.). To samo dotyczy długu publicznego w ub. roku: dług UE wyniósł 80 proc. PKB, podczas gdy USA 94,4 proc. PKB, a Japonii aż 220 proc. PKB. W sumie różnego rodzaju nierównowagi (makroekonomiczne bądź fiskalne) dotyczą 7 z 20 krajów G-20 (także Kanady).

Rozmówca PAP powiedział, że KE oczekuje, iż G-20 doceni podjęte przez strefę euro na ostatnim szczycie decyzje ws. ratowania strefy euro, które - zdaniem KE - przyczynią się do większej stabilności finansowej na całym świecie. Dlatego KE może dosadniej wytykać nierównowagi innym gospodarkom G-20 i akcentować ich zbyt mały wkład w stabilizowanie sytuacji na świecie. Może też wytknąć USA zbyt wolne wdrażanie reform na rynku finansowym, zwartych w postanowieniach bazylejskich (Basel III), na co wskazywał wcześniej komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier.

Wśród priorytetów szczytu G-20 KE wymienia "przywrócenie wzrostu, globalne rozwiązania na rzecz wyrównania makroekonomicznych nierównowag, namacalny postęp w reformie rynku finansowego, umocnienie międzynarodowego systemu monitoringu finansowego, a także pobudzenie handlu oraz innowacyjne finansowanie". Rzeczniczka KE Pia Ahrenkilde Hansen podkreśliła jednocześnie, że w reformowaniu rynku finansowego "UE ma do zaprezentowania G-20 imponujące osiągnięcia".

Przywódcy mają też omówić problem "shadow banking", czyli groźby migracji działalności bankowej do mniej regulowanych rynków. KE będzie postulować zinstytucjonalizowanie Rady Stabilności Finansowej (FSB), która formułuje i koordynuje regulacje finansowe w imieniu G20. KE ma wątpliwości, czy FSB jest wystarczająco przejrzysta.

Kolejnym trudnym tematem nadchodzącego szczytu G-20 będzie podatek od transakcji finansowych, którego propozycję ma przedstawić Barroso. Do wprowadzenia takiego podatku w swoich krajach negatywnie są nastawieni partnerzy Unii w grupie G-20, zwłaszcza Stany Zjednoczone, a wewnątrz UE Wielka Brytania. Niewykluczone więc, że podatek ten od 2014 r. będzie wprowadzony tylko w strefie euro.

"KE nie chce przedstawiać tej propozycji na zasadzie +zaakceptujcie to albo nie+, ale raczej metodą rozwijania tematu w przyszłości, o ile oczywiście od razu wszyscy go nie odrzucą" - wyjaśnił rozmówca PAP. Pytany o opór Wielkiej Brytanii, odparł: "dzisiaj odrzucają te propozycję, ale trudno powiedzieć, co będzie np. w 2017 roku".

Choć źródło informacji PAP podkreśla, że Barroso i Van Rompuy nie są upoważnieni do tego, by na G-20 rozmawiać o dofinansowywaniu przez partnerów (np. Chiny) funduszu ratunkowego strefy euro (EFSF), to będzie mowa o finansowaniu Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który bierze udział we wspieraniu pogrążonych w długu gospodarek strefy euro. "Chodzi o szerszą kwestię. G-20 będzie musiało potwierdzić swoje wsparcie dla MFW wszystkimi potrzebnymi środkami, by fundusz mógł odpowiedzieć na światowe problemy" - podkreślił rozmówca PAP.

Ponadto KE spodziewa się, że premier Wielkiej Brytanii David Cameron przedstawi propozycję reformy Światowej Organizacji Handlu (WTO), a KE chce przedstawić tzw. mapę drogową międzynarodowych rozmów o handlu, począwszy od 2012 r. Rozmowy mają też dotyczyć walki z korupcją, zmian klimatu, zarządzania gospodarczego oraz przeciwdziałania spekulacjom na rynku żywności.

Utworzona w reakcji na światowy kryzys końca lat 90. G-20 to grupa największych rozwiniętych i wschodzących gospodarek: 19 państw i UE. Jej członkowie spotykają się raz do roku.

Z Brukseli Julita Żylińska