Zdaniem ekspertów bankowych i ekonomicznych wprowadzenie ustaleń ze szczytu w Brukseli dotyczących podniesienia współczynnika kapitałowego dla banków nie wpłynie negatywnie na dostępność kredytów dla statystycznego Kowalskiego.

Analitycy są zgodni, że w efekcie zmian dotyczących podwyższenia wskaźnika kapitałowego większość europejskich banków, z powodu spodziewanych trudności z pozyskaniem kapitału, będzie ograniczać akcję kredytową w niektórych krajach. Eksperci podkreślają jednak, że w Polsce o kredyt nie powinno być trudniej.

"Polskie banki mają bardzo dobre wskaźniki płynności i już spełniają kryteria narzucone na szczycie w Brukseli" - stwierdził analityk sektora bankowego z Wood&Company Michał Konarski.

Dodał, że jeśli jednak nadejdzie spodziewane spowolnienie w europejskiej gospodarce i będzie się ono przedłużać, to wpłynie to negatywnie również na Polskę. "W takiej sytuacji akcja kredytowa może zostać ograniczona, tym bardziej, że od przyszłego roku podwyższone zostaną kryteria, które muszą być spełnione, aby dostać kredyt - rekomendacja SII Komisji Nadzoru Finansowego. Banki będą też wnikliwiej analizowały potencjalnych kredytobiorców" - stwierdził Konarski.

Dodał, że ograniczony może zostać też popyt na kredyty, podobnie jak miało to miejsce w 2009 roku. Powodem będzie niepewna sytuacja gospodarcza, która będzie hamowała plany przedsiębiorców dotyczące inwestycji. To przełoży się też na popyt na kredyty wśród gospodarstw domowych. "Jeśli przedsiębiorstwa się nie rozwijają, to wiadomo, że mogą ciąć zatrudnienie. W takich warunkach nikt nie myśli o zaciąganiu kredytów" - powiedział Konarski.

Podkreślił jednak, że na razie statystyczny Kowalski nie powinien odczuć zmian wynikających z ustaleń brukselskiego szczytu.

"Kiedy irlandzki właściciel BZ WBK zaczął mieć problemy sprzedawał to, z czego mógł otrzymać największe wpływy"

Banki starając się zwiększyć swoją płynność będą też starały się pozyskiwać więcej depozytów od klientów. Konarski uważa jednak, że zaciętej walki międzybankowej nie będzie. "Wszystko będzie zależało od tego, jak agresywne cele banki sobie postawią. Coraz mniej mogą one liczyć na zastrzyki kapitałów od swoich spółek-matek. Będzie coraz większy nacisk, aby finansować się z rynków lokalnych. Na pewno walka o klienta będzie, ale sytuacja z 2009 roku nie powinna się powtórzyć i zaciętej walki depozytowej nie powinniśmy zaobserwować" - stwierdził analityk.

Główna ekonomistka PKPP Lewiatan Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek jest podobnego zdania - że banki chcąc podwyższyć współczynnik kapitałowy będą podnosić kapitały własne, co jest obecnie trudne, lub zmienić strukturę aktywów na bardziej bezpieczną. Do tych "formalnie" mniej bezpiecznych aktywów zalicza się m.in. kredyty dla przedsiębiorstw oraz gospodarstw domowych. "Dla nowych kredytów może to oznaczać podniesienie wymagań dla kredytobiorców. Nasze badania wskazują jednak, że zapotrzebowanie na kredyty m.in. dla niedużych przedsiębiorstw jest niewielkie. W efekcie wpływ ewentualnego ograniczenia akcji kredytowej na realną gospodarkę będzie niewielki" - oceniła ekonomistka Lewiatana.

Jej zdaniem, problemy mogą mieć natomiast europejscy konsumenci i firmy, którym o kredyt może być trudniej. "W przypadku europejskich banków, szczególnie tych największych, które są bardzo mocno zaangażowane w obligacje greckie czy włoskie, będzie problem. Będą musiały zmienić strukturę aktywów i poszukiwać kapitałów" - powiedziała Krzysztoszek.

Dodała, że w efekcie mogą być one zmuszone do pozbywania się "pereł w koronie", czyli sprzedawania spółek-córek, m.in. w Polsce. "Kiedy irlandzki właściciel BZ WBK zaczął mieć problemy sprzedawał to, z czego mógł otrzymać największe wpływy" - przypomniała ekonomistka Lewiatana.

Uspokaja też wiceprezes Związku Banków Polskich Mieczysław Groszek, który stwierdził, że w Polsce ograniczenie akcji kredytowej nie powinno nastąpić. "Bezpośredniego zagrożenia nie ma, ponieważ banki w Polsce już spełniają warunek wskaźnika kapitałowego na poziomie 9 proc." - powiedział Groszek.

Dodał, że gorzej wygląda sytuacja w europejskich bankach, które mają swoje spółki-córki, m.in. w Polsce. Banki te mogą być zmuszone do znacznego zwiększenia poziomu kapitału lub ograniczenia aktywów. "Mogą więc ograniczyć linie kredytowe dla spółek-córek, w tym w Polsce" - powiedział wiceprezes ZBP.

Groszek stwierdził, że w Polsce bardziej restrykcyjnego podejścia banków do udzielania kredytów nie powinno być

Groszek stwierdził jednak, że w Polsce bardziej restrykcyjnego podejścia banków do udzielania kredytów nie powinno być. "Przy spodziewanym wzroście polskiej gospodarki na poziomie około 3 proc. popyt na kredyty powinien być umiarkowany. Ponadto przy obecnej nadpłynności sektora bankowego (w Polsce - PAP) popyt ten może być bez problemów zaspokojony. Nie będzie więc powodów do ograniczania akcji kredytowej" - stwierdził wiceprezes ZBP.

Dodał, że banki mogą jednak konkurować między sobą o pozyskanie jak największej liczby depozytów. "Prawdopodobnie będzie rywalizacja między bankami o pozyskanie jak największej liczb depozytów. Aby przyciągnąć klientów mogą też wprowadzać nowe instrumenty" - stwierdził Groszek.

W czwartek nad ranem zakończył się szczyt strefy euro. Przywódcy eurolandu porozumieli się z sektorem bankowym w sprawie redukcji długu Grecji z 50-proc. stratami dla posiadaczy greckich obligacji. W rezultacie tak dużej redukcji, grecki dług zmniejszy się o 100 mld euro z obecnych 350 mld euro.

Wcześniej uzgodniono "zwielokrotnienie" do około biliona euro mocy pożyczkowych Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF) oraz dokapitalizowanie kluczowych unijnych banków o ok. 106,4 mld euro. Ponadto zmieniono zasady rekapitalizacji kluczowych banków w UE, podwyższając z 5 do 9 proc. tzw. wskaźnik kapitałowy - niezbędny do spełnienia przez banki, by sprostały nowym, bardziej rygorystycznym testom.