Dokapitalizowanie banków 106 mld euro, podarowanie Grecji 50 proc. długu i rozmnożenie pieniędzy z EFSF z 440 mld euro do 2 bln euro pozwoli na jakiś czas ochronić Włochy przed przeniesieniem greckiej choroby do Rzymu
Rynki z entuzjazmem przyjęły wiadomości płynące z Brukseli.Euro umocniło się do najwyższego od 7 tygodni poziomu do dolara i było wymieniane za prawie 1,40 dol. Wzrosły też o 2 – 3 proc. indeksy największych europejskich giełd. Rezultat szczytu nie jest jednak jednoznaczny, a radość inwestorów może być krótkotrwała.
Rządy strefy euro wymusiły na największych bankach zgodę na „dobrowolne” spisanie na straty połowy nominalnej wartości posiadanych greckich obligacji. Jak przekonuje wiceszef niemieckiego instytutu Ifo Rolf Langhammer, nie wiadomo, ilu prywatnych inwestorów, którzy nie brali udziału w brukselskich negocjacjach, zgodzi się na taką redukcję albo zażąda dodatkowych gwarancji.
Inny problem to finansowanie strat poniesionych przez banki. Zdaniem Europejskiego Urzędu Bankowego (EBA) 70 największych instytucji finansowych będzie potrzebowało 106 mld euro, by utrzymać bezpieczny poziom kapitałów własnych. Ale we wnioskach szczytu nie ma ani słowa o tym, kto miałby wyłożyć te pieniądze.
Aż 2/3 strat na greckich obligacjach poniosą banki z trzech krajów: Włoch, Hiszpanii i samej Grecji. To równocześnie jedne z najbardziej zadłużonych krajów strefy euro, których nie stać na wsparcie swoich banków.
Krok po kroku na ratunek euro / DGP
Prywatni wierzyciele mają 210 z 350 mld euro obligacji wyemitowanych przez Grecję. Pozostała część należy do instytucji publicznych (w tym MFW), które nie zgodziły się na jakikolwiek odpis strat.
Szczyt przyjął także zasady zwielokrotnienia Europejskiego Instrumentu Stabilności Finansowej (EFSF) poprzez emisję obligacji pod zastaw posiadanego kapitału. Uzyskane środki (zdaniem prezydenta Sarkozy’ego – ok. 1 biliona euro) pozwolą na częściowe (20 – 30 proc.) gwarantowanie w przyszłości emisji obligacji Włoch, Hiszpanii i innych krajów o wątpliwej wiarygodności.
Dyrektor brukselskiego Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS) i autor pomysłu lewarowania przyjętego w Brukseli Daniel Gros komentuje: „Włochy mają problemy z płynnością, a nie z dochodami fiskalnymi. Potrzebują więc żywej gotówki, której EFSF w wyniku nowego porozumienia nie uzyskał”.
Ekonomistka Cinzia Alcidi z brukselskiego Instytutu Bruegla jest jeszcze bardziej sceptyczna. – To jest 14. szczyt Unii w ostatnich 20 miesiącach, na którym przyjmuje się połowiczne rozwiązania – mówi. Jeszcze więcej znaków zapytania dotyczy skutków szczytu dla 10 państw bez euro, w tym Polski. Na krótka metę będą korzyści. – Szczyt zakończył ostrą fazę niepewności, gdzie na stole leżał scenariusz niekontrolowanego bankructwa, co mogło się przerodzić w panikę na rynkach – mówi Roland Paszkiewicz z Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA. Ale należy się szybko spodziewać korekty. – To kwestia dni, rynek nie utrzyma tych wzrostów – mówi. Tego samego zdania jest Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. – Musimy się liczyć z tym, że czeka nas jeszcze poważne rozchwianie rynków. Na razie przyjęto porozumienie. Dopiero gdy nastąpi faktyczna restrukturyzacja długu, zobaczymy, jakie straty będą miały europejskie banki, w jakiej będą kondycji, i czy przypadkiem nie przyjmowały zakładów na obligacje Grecji – mówi.



Choć środowy szczyt rozwiał panikarskie nastroje, to najważniejsze jest, jakie będą długofalowe rezultaty. – Na krótką metę szczyt ustabilizuje sytuację, na dłuższą – ważne będzie, co wydarzy się w sferze gospodarki. Moim zdaniem w wariancie głębszej recesji wiarygodność systemu zostanie zakwestionowana przez rynki. Za kilka miesięcy wrócimy do kolejnych redukcji greckiego długu – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku.
Nie mniej ważne będą skutki decyzji o rekapitalizacji banków. – Uważam, że będzie przebiegała opornie, może osłabić akcję kredytową, co pogłębi spowolnienie, a nawet spowoduje płytką recesję – podkreśla Borowski.
Konieczność dokapitalizowania europejskich banków może się odbić także na akcji kredytowej w Polsce. Zagraniczne instytucje finansowe mogą zażądać wyższych dywidend od polskich spółek córek. – Nasze instytucje, nie mogąc liczyć na spółki matki, będą musiały walczyć ceną o depozyty – z czym już zaczynamy mieć do czynienia. Albo emitować obligacje – o co nie będzie łatwo, bo konkurencja w UE może być spora. Mając wyższy koszt pozyskania pieniądza, banki podrożą cenę kredytów i będą ich mniej chętnie udzielały – mówi Petru.
Uważa jednak, że nie ma ryzyka nielegalnego transferu kapitału z polskich spółek córek do ich zagranicznych właścicieli.
Natomiast istnieje ryzyko zmian właścicielskich w polskim sektorze finansowym. Już teraz z powodu problemów zagranicznych inwestorów do sprzedaży są dwa duże polskie banki – Millennium i Kredyt Bank, a inwestorów już z tego samego powodu zmieniły BZ WBK, Fortis Bank i Polbank EFG. Eksperci są przekonani, że to dopiero początek. Czekają na informację o konsekwencjach środowych decyzji dla instytucji finansowych z Niemiec, Austrii, Francji, a nawet Włoch.
Szczyt rozwiał panikarskie nastroje, giełda idzie w górę
analiza
Erik Bergloef, główny ekonomista EBOiR
Wciąż wiele kwestii pozostaje do rozstrzygnięcia. Nie ma jasności co do konkretnych mechanizmów poszerzania kompetencji i wielkości Europejskiego Instrumentu Stabilności Finansowej. Brak opinii takich państw jak np. Polska w kwestii subsydiowania instytucji biorących udział w ratowaniu strefy euro. Należy ustalić procedurę prawną implementacji decyzji funduszu.
Nie ma też jasności, czy czas kupiony przez Europę zostanie wykorzystany na reformy państw borykających się z zadłużeniem. O ile w Hiszpanii plan cięcia kosztów jest już w fazie implementacji, o tyle Włosi wciąż nie rozstrzygnęli kluczowych spraw. Premier Silvio Berlusconi przedstawił co prawda plan, ale nie został on nawet przegłosowany. Sytuację na razie poprawia decyzja EBC o dalszym kupnie ich obligacji.
Niemniej jest jakościowa różnica pomiędzy ostatnim szczytem a dawnymi, kryzysowymi spotkaniami. Dotychczas działania państw przypomniały przyjęcie leku przeciwbólowego. W lipcu ograniczono się do kolejnej transzy finansowej dla Grecji.
Teraz obok 130 mld euro dla Aten mamy rekapitalizację banków i zmniejszenie greckiego długu, a w perspektywie utworzenie unijnego rządu gospodarczego. Otwarta pozostaje kwestia wprowadzenia zmian do traktatu lizbońskiego.