Zgodnie z decyzją szczytu euro do końca roku będzie wdrożony drugi pakiet pomocy dla Grecji. Zakłada on 130 mld euro od eurolandu i MFW; w tym 30 mld to gwarancje dla inwestorów zachęcające ich do wymiany obligacji greckich na papiery o połowę niższej wartości.

Po prawie dziesięciu godzinach negocjacji przywódcy eurolandu porozumieli się w czwartek nad ranem z sektorem bankowym w sprawie redukcji długu Grecji z 50-proc. stratami dla posiadaczy greckich obligacji. Grecki dług ma tym samym zmniejszyć się o około 100 mld euro, z obecnych 350 mld euro.

"Porozumienie powinno zagwarantować obniżenie greckiego wskaźnika zadłużenia, tak aby do 2020 roku osiągnąć poziom 120 proc. PKB" - brzmi przyjęta deklaracja szczytu strefy euro. Jak wyjaśniły w czwartek wysokie źródła unijne, gdyby nie było tego nowego porozumienia, a obowiązywałyby tylko ustalenia z lipcowego szczytu strefy euro, to wówczas grecki dług sięgnąłby w tej samej perspektywie czasowej 163 proc. PKB.

Szacuje się, że prywatni wierzyciele greckiego długu posiadają obligacje greckie o wartości 210 mld euro. Zgodnie z porozumieniem nominalna redukcja ich wartości ma wynieść 50 proc. Ten tzw. haircut (straty dla inwestorów) jest jednak dobrowolny. Szczyt eurolandu przewidział, że "państwa członkowskie strefy euro wniosą wkład w wysokości do 30 mld euro" na zabezpieczenia udziału sektora prywatnego w tej redukcji długu. To oznacza, że posiadacz greckiej obligacji o wartości 100 euro przy zamianie jej na obligację o wartości 50 euro dla zachęty otrzyma gwarancję od państw eurolandu (niewykluczone, że będzie to gwarancja Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej) na 15 euro.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel mówiła po szczycie, że z tych nowych 30 mld euro około 15 powinno pochodzić z zysków z prywatyzacji w Grecji. To Niemcy zabiegały o jak największy haircut greckich obligacji, nawet w wysokości 60 proc. wartości - na co jednak nie było zgody sektora bankowego.

Natomiast wieloletni drugi program UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego dla Grecji, który - jak zakłada deklaracja ze szczytu - ma być wprowadzony do końca roku, "zapewni finansowanie do 100 mld euro".

Programowi temu będzie towarzyszyć "wzmocnienie mechanizmów monitorowania realizacji reform". Źródła w KE wyjaśniły, że to specjalna formuła tylko dla Grecji - by wdrożyć drugi pakiet pomocy, jak poprzedni uzależniony od realizacji reform.



Ponadto na szczycie eurolandu przywódcy uzgodnili "zwielokrotnienie" do około biliona euro mocy pożyczkowych EFSF, głównego narzędzia, jakim dysponuje euroland, by próbować powstrzymywać rozszerzenie się kryzysu greckiego na inne kraje. Obecnie EFSF ma zdolność pożyczkową na poziomie 440 mld euro.

Przyjęte porozumienie precyzuje, że "znacząca optymalizacja zasobów EFSF" odbędzie się bez zwiększania kwot gwarancji od państw (to był warunek Niemiec).

"Uzgodnione możliwe rozwiązania pozwolą na zwiększenie zasobów EFSF (...) co może oznaczać nawet cztero- lub pięciokrotne zwiększenie; oczekuje się, że przyniesie on kwotę ok. 1 biliona euro (ok. 1,4 biliona USD)" - brzmi deklaracja. Jak poinformował Herman Van Rompuy, wzmocnienie EFSF ma się dokonać tzw. metodą lewarowania. Po pierwsze, EFSF ma mieć prawo do ubezpieczania części strat inwestorów na obligacjach zagrożonych krajów strefy euro. Po drugie, EFSF ma być wsparty nowym instrumentem finansowym, który mógłby przyciągać kapitał z rynków (inwestorzy tacy jak Chiny, państwowe fundusze inwestycyjne znad Zatoki Perskiej czy inwestorzy prywatni). Ponieważ nie wiadomo, jak duże będzie zaangażowanie inwestorów z krajów wschodzących, trudno przesądzić o ostatecznej wysokości wzmocnionego EFSF - wskazywały źródła dyplomatyczne.

Eurogrupa, czyli ministrowie finansów "17", mają w listopadzie "sfinalizować warunki realizacji tych uzgodnień, w ściślejszej współpracy z MFW, aby jeszcze bardziej zwiększyć zasoby EFSF".

Wcześniej w środę przywódcy całej UE uzgodnili też zasady rekapitalizacji kluczowych banków w UE, podwyższając z 5 do 9 proc. tzw. wskaźnik kapitałowy - niezbędny do spełnienia przez banki, by sprostały nowym, bardziej rygorystycznym testom. W ocenie Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego (EBA) unijne banki potrzebują dokapitalizowania rzędu 106,4 mld euro. Wśród krajów, których banki potrzebują dokapitalizowania, EBA nie wymienia Polski. Najwięcej dodatkowych kapitałów potrzebują banki w Grecji, Hiszpanii, a także we Włoszech.