Kreml wyraził zadowolenie z czwartkowych decyzji szczytu strefy euro w Brukseli. Doradca prezydenta Rosji ds. gospodarczych Arkadij Dworkowicz ocenił je jako "wystarczające na danym etapie".

Zadeklarował on także, że jeśli potrzebne będzie dodatkowe wsparcie stabilizacyjne ze strony Federacji Rosyjskiej, to Moskwa gotowa będzie to rozważyć.

"Są wszelkie podstawy do umiarkowanego optymizmu - tak oceniam informacje, które są dostępne teraz" - oświadczył Dworkowicz, którego cytuje agencja RIA-Nowosti.

"Wydaje mi się, że jest to minimum tego, co jest niezbędne. Sądzę, że rynki ocenią te decyzje adekwatnie i będą je traktować jako wystarczające na danym etapie" - dodał.

Doradca prezydenta Dmitrija Miedwiediewa podkreślił, że na razie trudno powiedzieć, czy podjęte zostaną również decyzje obejmujące dłuższą perspektywę. "Mam nadzieję, że nie trzeba będzie podejmować jakichś dodatkowych, radykalnych decyzji" - zauważył.

Dworkowicz, który uważany jest za głównego kandydata na ministra finansów w przyszłym rządzie Dmitrija Miedwiediewa, oznajmił, że wydaje mu się, iż "większość uczestników rynków będzie traktować te decyzje jako pozwalające spokojnie posuwać się naprzód w najbliższych kilku miesiącach".

Zapytany, czy Rosja gotowa jest uczestniczyć w procesach stabilizacyjnych, kremlowski urzędnik odparł, że strona rosyjska koordynuje swoje stanowisko w tej sprawie z pozostałymi państwami BRICS, tj. Brazylią, Indiami, Chinami i Afryką Południową.

"Gotowi jesteśmy uczestniczyć w mechanizmach stabilizacji, przede wszystkim za pośrednictwem Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Już to czynimy i w razie konieczności gotowi jesteśmy zwiększyć te wysiłki" - oświadczył.

Dworkowicz zadeklarował, że jeśli potrzebne będzie dodatkowe, dwustronne wsparcie ze strony Rosji, to Moskwa gotowa będzie to rozważyć. "Wszelako jak na razie żadnych konkretnych decyzji w tej sprawie u nas nie ma" - oznajmił.

Na szczycie eurolandu w Brukseli, który zakończył się w czwartek nad ranem, ustalono, że grecki dług zmniejszy się o 100 mld euro - z obecnych 350 mld - dzięki zgodzie banków na poniesienie strat w wysokości 50 proc. wartości greckich obligacji.

Na tak duże, bo 50-procentowe, straty dla inwestorów naciskały Niemcy, największa gospodarka w eurolandzie. O potrzebie minimum 50 proc. strat sektora prywatnego mówił też raport o spłacalności greckiego długu, jaki przygotowali eksperci tzw. trojki, czyli Europejskiego Banku Centralnego, MFW i Komisji Europejskiej (KE).

Na szczycie uzgodniono również "zwielokrotnienie" - do około biliona euro - mocy pożyczkowych Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF) oraz dokapitalizowanie kluczowych unijnych banków o ok. 106,4 mld euro.

Fundusz ratunkowy strefy euro jest głównym narzędziem, jakim dysponuje euroland, by próbować powstrzymywać rozszerzenie się kryzysu greckiego na inne kraje. Obecnie EFSF ma zdolność pożyczkową na poziomie 440 mld euro.

Z Moskwy Jerzy Malczyk