Premier Donald Tusk ogłosił w środę, że przywódcy 27 państw UE zgadzają się na rekapitalizację unijnych banków, do której dojdzie, jeśli obradująca w Brukseli strefa euro uzgodni cały pakiet antykryzysowy, w tym wzmocnienie funduszu ratunkowego eurolandu EFSF.

"Przyjęliśmy zasady, dzięki którym rekapitalizacja banków będzie w naszej ocenie możliwa. Ten element porozumienia na rzecz walki z kryzysem powinien ułatwić eurogrupie prace dziś wieczorem i w przyszłości" - powiedział premier na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu "27".

Jak zaznaczył, nowy wymóg wejdzie w życie pod warunkiem, że do porozumienia w sprawie całego pakietu antykryzysowego dojdą w środę wieczorem przywódcy strefy euro, w tym przede wszystkim zgodzą się na wzmocnienie "siły uderzenia" Europejskiego Funduszy Stabilizacji Finansowej (EFSF).

"Rekapitalizacja bez tych pozostałych elementów jak "fire wall" nie miałaby szans powodzenia. To dzisiejsze stanowisko jest warunkiem i wstępem, by grupa euro mogła w większym komforcie szukać dodatkowego systemu zabezpieczenia przed kryzysem" - powiedział Tusk.

Dyplomaci w kuluarach szczytu mówią, Niemcy i Francja już zgodziły się, że fundusz, który ma obecnie zdolność pożyczkową na poziomie 440 mld euro, trzeba "zwielokrotnić" na zasadzie tzw. lewarowania, czyli bez zwiększania kwoty gwarancji ze strony państw-udziałowców funduszu. O "zwielokrotnieniu" mówi projekt deklaracji ze szczytu strefy euro, który cytuje AFP. Dokument ten nie zawiera kwoty i - jak mówią PAP dyplomaci - raczej nie pojawi się ona w deklaracji, bo trudno przesądzić, ile chciałyby zainwestować w nowy fundusz rynki wschodzące m.in. Chiny.

Zgodnie z przyjętą deklaracją szczytu "27", który poprzedzał szczyt strefy euro, kluczowe banki w UE będą musiały tymczasowo zwiększyć ilość i jakość kapitałów tak, by ich wskaźnik kapitałowy wynosił 9 proc. (obecnie 5 proc.); czy tak zrobią sprawdzą nowe unijne stress-testy. Współczynnik ten będzie uwzględniał rynkową wartość obligacji krajów strefy euro w posiadaniu banków, wyliczoną na dzień 30 września br. Banki mają zwiększyć swoje kapitały do wymaganego poziomu do 30 czerwca 2012 r. - wynika z deklaracji ze środowego szczytu UE.

Minister finansów Jacek Rostowski nie powiedział, o ile unijne banki będą musiały być dokapitalizowane; wcześniej dyplomaci szacowali, że na ten cel potrzeba będzie ok. 108 mld euro. "Kwota ta zależy od PCA (udziału sektora prywatnego w stratach wynikających z redukcji greckiego długu - PAP) i będzie ogłoszona we właściwym czasie przez Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA), a nie na szczycie" - podkreślił.

Zaznaczył, że najpierw dokapitalizować będzie musiał się sam bank. "Jedną z możliwości jest konwersja kapitału niższej jakości na kapitał najwyższej jakości (o mniejszym ryzyku - PAP), inna możliwość to pozyskanie kapitału na rynku" - powiedział minister.

Jeżeli okaże się, że bank nie będzie miał takich możliwości, to wtedy ma go wesprzeć kraj UE, w którym bank ma siedzibę "na zasadzie zmniejszenia wartości udziałów akcjonariuszy banku". "W żadnym razie nie jest to jakakolwiek forma obdarowywania pieniędzmi właścicieli banków, bo w zamian za zastrzyk kapitałów te państwa przejęłyby część własności w danym banku" - zaznaczył Rostowski. Dopiero w ostateczności banki będzie mógł dokapitalizowywać - na zasadzie pożyczek dla rządów krajów strefy euro - EFSF.

Minister finansów Jacek Rostowski nie przypuszcza, żeby polski PKO BP znalazł się w grupie banków UE, które będą musiały przejść nowe antykryzysowe testy wytrzymałości. "Ale oczywiście, nawet gdyby PKO BP był w tej grupie, to jego siła kapitałowa jest już o tyle powyżej 9 proc., że nie wymagałby żadnego dokapitalizowania, szczególnie, że ma jedynie śladowe zaangażowanie w papiery dłużne państw strefy euro" - dodał na środowej konferencji z Tuskiem.

Powiedział też, że w deklaracji przywódców "27" jest mowa o stworzeniu mechanizmu gwarancji terminowych (1 do 3 lat) pożyczek międzybankowych, który ma być uzgadniany z EBA i z Komisją Europejską. Obecnie ze względu na dużą niepewność na rynku banki niechętnie pożyczają sobie pieniądze, co z kolei powoduje, że ograniczają kredyty dla firm, hamując tym samym rozwój gospodarczy.

Premier Tusk był też pytany o Włochy i obiecane przez ten kraj reformy obniżające ich zadłużenie. Premier powiedział, że temat Włoch nie był poruszany na Radzie Europejskiej, ale przyznał, że list premiera Silvio Berlusconiego z listą działań naprawczych "robi dobre wrażenie i został dobrze przyjęty".