Polska sprzeciwia się próbom zmniejszania unijnego budżetu na lata 2014 – 2020. Jego przyszłość zależy jednak od rozstrzygnięć w sprawie greckiego kryzysu.
Taką deklarację złożył wczoraj premier Donald Tusk w Brukseli. Premier z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso i przewodniczącym PE Jerzym Buzkiem wziął udział w konferencji na temat unijnego budżetu. Podkreślał, że pieniądze płynące z Brukseli do krajów członkowskich to jeden ze sposobów zwalczania kryzysu, dlatego budżet nie powinien być okrojony. Leży to także w interesie Polski, która jest beneficjentem unijnej kasy.
To stanowisko może być trudne do obrony. 11 krajów członkowskich UE będących płatnikami netto chce okroić budżet na lata 2014 – 2020. Uzasadnia to trudną sytuacją gospodarczą. Projektu budżetu broni Polska razem z innymi krajami korzystającymi z polityki spójności oraz Komisja Europejska i Parlament. KE zaproponowała budżet w wysokości 972 mld euro, o 5 proc. większy niż obecna perspektywa. Największe pozycje to polityka spójności, na którą ma zostać przeznaczone 376 mld euro oraz wspólna polityka rolna – 371 mld euro. Polska liczy, że otrzyma 80 mld euro – to o 12 mld więcej niż teraz.
Konferencja budżetowa z szefami KE i PE jest jednym z ważniejszych wydarzeń naszej prezydencji dotyczących budżetu. Jak do tej pory najważniejszy cel, by płatnicy netto nie podważyli całości projektu, komisji udaje się osiągnąć. Jednak wiele zależy od tego, jak zostanie rozstrzygnięty kryzys w strefie euro. Unijny szczyt w tej sprawie odbędzie się w ten weekend, ma zostać poprzedzony szczytem państw euro, które mają wypracować wspólne rozwiązanie dla redukcji greckiego długu.