Jak do tej pory tylko dwa duże polskie banki znalazły się na celowniku międzynarodowych agencji. Fitch w ubiegłym tygodniu umieścił Pekao na liście obserwacyjnej ze wskazaniem negatywnym, co może być zapowiedzią obniżki jego ratingu. Podobnie stało się w przypadku Banku Handlowego. Ewentualna obniżka ocen nie zwiększy oprocentowania kredytów.
Wątpliwości agencji nie biorą się jednak ze słabych wyników tych spółek, ale z problemów ich właścicieli. Podobnie było w grudniu 2010 r., kiedy Fitch obniżył rating polskiego Millennium, uzasadniając to problemami jego właściciela.
Udziały obcych banków w polskich instytucjach / DGP
Eksperci jednak wątpią, aby tym razem oceny ratingowe banków poszły w dół. A nawet jeśli, nie będzie to miało wpływu na ich działalność.
– Polskie banki finansują akcję kredytową głównie z depozytów, dlatego nawet słabsze oceny agencji nie powinny mieć wpływu na cenę kredytu czy limity kwot, jakie banki mogą przeznaczyć na ten cel – mówi Tomasz Bursa z Ipopema Securities.
Więcej klienci zapłaciliby, gdyby polskie banki musiały pożyczać pieniądze na kredyty na rynku międzybankowym. Gorszy rating spowodowałby, że płaciłyby większe odsetki od tych pożyczek, co odbiłoby się na wysokości rat kredytowych.
W Europie Zachodniej, gdzie banki w dużo większym stopniu finansują się na rynku, obniżka ratingów może się przełożyć na zahamowanie akcji kredytowej. Tam banki sprzedają swoje obligacje innym instytucjom, np. ubezpieczycielom. Jednak wielu nabywców kupuje wyłącznie papiery instytucji z wysokim ratingiem. W rezultacie banki z niską oceną mogą stracić część pożyczkodawców.
A fala cięć ratingów przetacza się przez Europę. W ubiegłym tygodniu oberwało się m.in. Santanderowi, który jest właścicielem jednego z największych polskich banków BZ WBK oraz zajmującego się udzielaniem kredytów samochodowych i pożyczek gotówkowych Santander Consumer Bank. W ubiegłą środę jego rating obniżyły Standard & Poor’s i Fitch. Analitycy tłumaczyli swoją decyzję słabą kondycją hiszpańskiej gospodarki. Ich zdaniem szanse na to, że w ciągu najbliższego 1,5 roku sytuacja się poprawi, są niewielkie, dlatego umieścił je na liście z perspektywą negatywną. A to oznacza, że w najbliższym czasie ich ratingi mogą jeszcze spadać. Podobnie agencje potraktowały właściciela drugiego na polskim rynku pod względem aktywów banku, Pekao. Dostało się także francuskim bankom, które również nad Wisłą mają swoje biznesy, m.in. Credit Agricole i Societe Generale.
Grzegorz Zawada, szef działu analiz w Domu Maklerskim PKO BP: Krajowe instytucje finansowe są zdrowe, więc cięcie ratingów w Europie im nie zaszkodzi
Ostatnie decyzje agencji ratingowych obniżające noty dla banków zachodnioeuropejskich będą miały ograniczony wpływ na Polskę. Nasze banki mają bardzo zdrową, w porównaniu z Zachodem, strukturę finansowania i wysokie współczynniki wypłacalności. Sektor poprawi tym roku zyski o prawie 30 proc. dzięki niższym rezerwom na ryzyko kredytowe i poprawiającym się marżom odsetkowym. Ostatnie dane NBP wskazują dwucyfrowe wzrosty wolumenów kredytowych we wrześniu, a dynamika kredytów korporacyjnych przyspieszyła w porównaniu z sierpniem. Dwa główne czynniki ryzyka, które mogłyby nieco zachwiać fundamentami sektora, to znaczne osłabienie się złotego wobec franka szwajcarskiego lub spadek wzajemnego zaufania banków i „wyschnięcie” rynku międzybankowego. Pierwszy z nich mógłby wywołać erozję wyników banków na skutek zwiększenia się poziomu strat na walutowych kredytach hipotecznych, drugi zaś spowodować zaburzenia płynności.