To ostatni tak dobry rok dla polskich firm. Wszystko przez spowolnienie gospodarcze, które nadciąga do naszego zachodniego sąsiada.
Od 20 lat Niemcy są największym partnerem handlowym Polski. Do tego kraju trafia aż 26 proc. naszego eksportu. W tym roku sprzedaż polskich wyrobów na rynku zachodniego sąsiada zwiększyła się po ośmiu miesiącach o ponad 16 proc. Niestety, w przyszłym może się zacząć kurczyć. Głównie dlatego, że gospodarka Niemiec zaczęła hamować. To wynik turbulencji na światowych rynkach finansowych, które osłabiają globalną koniunkturę.
Z tego powodu niemieckie instytuty badawcze prognozują, że tempo wzrostu PKB w ich kraju spadnie z 2,9 proc. w tym roku do 0,8 proc. w roku przyszłym. – Nie będzie jednak dramatycznego spadku polskiego eksportu do Niemiec, tak jak to było w okresie ostatniego kryzysu na przełomie lat 2008/2009 – ocenia prof. Krzysztof Marczewski z Instytutu Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur. Choć jego zdaniem spadku nie da się uniknąć, bo dużą część naszego eksportu stanowią komponenty wykorzystywane w produkcji niemieckich firm, które sprzedają swoje wyroby na największych rynkach – w Chinach i w Stanach Zjednoczonych. – A tam spowolnienie gospodarcze jest już widoczne – ocenia prof. Marczewski.
Polscy przedsiębiorcy już przygotowują się do spadku popytu na rynku niemieckim. – Spodziewamy się, że w przyszłym roku nasz eksport do Niemiec może się zmniejszyć o blisko 10 proc. Dlatego rozglądamy się też za innymi rynkami – mówi Solange Olszewska, prezes firmy Solaris, produkującej autobusy.
Oprócz samochodów w naszym eksporcie do Niemiec dominują części i akcesoria do pojazdów, meble, silniki spalinowe, miedź, druty, telewizory, konstrukcje do budowy mostów, statki i łodzie.
W przypadku mebli aż 35 proc. całego eksportu przypada na zachodniego sąsiada. Sprzedajemy ich bardzo dużo – w ubiegłym roku za ponad 5 mld euro, co dało nam czwartą pozycję wśród największych światowych eksporterów tych wyrobów.
– Trudno przewidzieć, jak w przyszłym roku będzie się kształtowała sprzedaż polskich mebli na rynku niemieckim. Choć można oczekiwać, że nie będzie źle, bo w okresie spowolnienia klienci kupują tańsze wyroby, a polskie do nich należą – mówi dr Tomasz Wiktorski, właściciel firmy B+R Studio, która specjalizuje się w analizie rynku mebli. Dodaje, że ich sprzedaży może sprzyjać też doświadczenie, jakie zebrały polskie firmy w okresie ostatniego kryzysu.
Przedsiębiorstwa mogą więc sobie poradzić, nawet w sytuacji spowolnienia. Pewne jest to, że w tym roku zostanie pobity ubiegłoroczny rekord w polskim eksporcie do Niemiec, który w 2010 r. osiągnął wartość ponad 31,4 mld euro. Wzrośnie on o co najmniej 10 proc.