We wrześniu ceny wzrosły o 3,9 proc. To o 0,4 mniej niż w sierpniu. Spadły ceny żywności, napojów i transportu. Odzież i obuwie zdrożały, ale mniej niż w poprzednich latach w tym okresie. Najbardziej wzrosły koszty edukacji – o 5,1 proc.
Inflacja znów zaskoczyła, tym razem pozytywnie. Dynamika jej wzrostu była niższa, niż oczekiwali ekonomiści. Wszystko za sprawą taniejącej żywności i transportu oraz niewielkiego wzrostu cen odzieży i obuwia. Jednak w kolejnych miesiącach inflacja może jeszcze podskoczyć. Dlatego na razie nie ma szans na obniżkę stóp procentowych. A to oznacza, że kredyty na razie tańsze nie będą – ani dla firm, ani dla klientów indywidualnych.
We wrześniu liczona rok do roku inflacja wzrosła o 3,9 proc., gdy w sierpniu była na poziomie 4,3 proc. Średnie szacunki ekonomistów dotyczące wzrostu cen w ubiegłym miesiącu wyniosły 4,1 proc. Tym razem rozbieżności w ich ocenie były znaczące – prognozy wahały się od 4,0 do 4,5 proc.
– Najwyraźniej w sierpniu mieliśmy do czynienia z jednorazowym wyskokiem i inflacja powraca do trendu spadkowego. Choć jeszcze zobaczymy jej odbicie, to nie wykluczam, że na koniec roku możemy zobaczyć ją na poziomie 3,6 proc. – uważa Ignacy Morawski, ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości.

Tańsze towary

Ekonomistów zmyliły ceny żywności i napojów bezalkoholowych, które w koszyku inflacyjnym ważą aż 24 proc. Sama żywność zdrożała rok do roku o 3,1 proc., ale w stosunku do sierpnia potaniała o 0,2 pkt proc.
– We wrześniu 2010 r. żywność miesiąc do miesiąca zdrożała o 1,8 proc. Podobnie było w innych latach. Tym razem mieliśmy do czynienia ze spadkiem, co jest zasługą przede wszystkim spadku cen owoców i warzyw – tłumaczy Aleksandra Bluj, ekonomistka Pekao SA.
Jednak już w październiku w porównaniu z wrześniem żywność znów powinna podrożeć.
Ekonomiści inaczej szacowali także koszty transportu. W porównaniu z sierpniem ich cena spadła o 0,6 pkt proc. Niższy od oczekiwań był także wzrost cen odzieży i obuwia. Wyniósł 0,6 proc.
– Zawsze we wrześniu do sklepów wchodzą droższe kolekcje jesienne, one podbijają ceny w tej kategorii. Tym razem ciepły początek jesieni sprawił, że popyt na te towary rozłoży się na kolejne miesiące – uważa Aleksandra Bluj.



Kosztowna edukacja

Tym, co zaskoczyło negatywnie, był wzrost kosztów edukacji – 5,1 proc. r./r., a przede wszystkim aż o 3,5 proc. w porównaniu z sierpniem. – Najwyraźniej wysokie ceny nośników energii i paliw przełożyły się na koszty utrzymania placówek edukacyjnych, co wpłynęło na koszty czesnego i inne opłaty – tłumaczy Adam Czerniak, ekonomista Invest-Banku. Najbardziej odczuli to rodzice przedszkolaków.
Przedszkola zdrożały we wrześniu – w porównaniu z sierpniem – aż o 9,8 proc.
W kolejnych miesiącach inflacja może jeszcze lekko wzrosnąć, ale pod koniec roku powinna zacząć spadać. Z uśrednionej prognozy ekonomistów ankietowanych przez „DGP” wynika, że średnioroczny wzrost cen wyniesie w tym roku 4,1 proc. W przyszłym – ok. 3 proc.
– Kluczowe dla poziomu inflacji będą ceny surowców, które do tej pory ją podbijały, a także kurs złotego. Jeśli nadal będzie słaby, to także wpłynie na wyższą inflację – mówi Adam Czerniak.
Dodaje, że zachowanie zarówno kursu złotego, jak i wyceny surowców będzie nadal związane z rozwojem sytuacji w strefie euro i USA.
– Dlatego trudno będzie zejść w przyszłym roku ze średnioroczną inflacją poniżej 3,4 proc. A to oznacza, że ani w tym, ani w przyszłym roku nie możemy się spodziewać obniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej – prognozuje Adam Czerniak.
W nakreślonym przez niego scenariuszu skrajnie pesymistycznym – gdyby np. trzeba było restrukturyzować dług Grecji – inflacja w 2012 r. wyniesie 5,1 proc.
– Wzrost cen zacznie u nas wyhamowywać w przyszłym roku, choćby z powodu słabnącej dynamiki wzrostu gospodarczego. To przełoży się na konsumpcję prywatną – mówi Ignacy Morawski.
Choć, jak zdecydowana większość ekonomistów, jest przekonany, że RPP nie obniży stóp w tym roku. Taki ruch osłabiłby złotego, a do tego bank centralny nie chce dopuścić.
Konsekwencje wzrostu cen
● Rosną koszty życia. Wysoka inflacja powoduje, że rosną koszty utrzymania rodzin – więcej trzeba płacić nie tylko za żywność, ale także za transport czy koszty utrzymania mieszkania, czyli czynsz, gaz, wodę, prąd itd.
● Spadają płace realne. Wysoka inflacja w połączeniu ze słabnącym wzrostem gospodarczym powodują, że stajemy się coraz biedniejsi, bo realne pensje mogą nie nadążyć za wzrostem cen. Tym bardziej że przedsiębiorstwa, którym spada popyt na towary, nie będą skłonne podnosić pensji.
● Rośnie zagrożenie wzrostu bezrobocia. Przedsiębiorstwa, którym rosną ceny produkcji, a spada popyt na towary, szukają oszczędności. Cięcie etatów, to jeden z powszechniejszych sposobów.
● Drożeją kredyty. Z powodu wysokiej inflacji RPP utrzymuje stopy procentowe na wysokim poziomie. To podnosi ceny kredytów hipotecznych, konsumpcyjnych i dla przedsiębiorstw. Do tego jeśli ceny pójdą w górę, a płace nie, to wzrośnie ryzyko finansowania klientów, banki wykorzystają to do zwiększenia cen kredytów.
● Rośnie oprocentowanie lokat. Z powodu wysokich stóp procentowych banki podwyższają oprocentowanie lokat. To byłaby jedyna zaleta podwyższonej inflacji, gdyby nie to, że równocześnie zjada ona znaczną część zysków z depozytów.