Wzmocnienie kapitałowe ma zapobiec panice na wypadek bankructwa Grecji. Kapitał banków ma stanowić większą niż dziś część udzielonych kredytów. Te zapowiadają, że ograniczą swoją akcję kredytową, co grozi recesją.

Największe europejskie banki odrzucają plan przymusowej rekapitalizacji, który pod koniec miesiąca najpewniej zostanie przyjęty na szczycie UE. Bunt, który zainicjowały francuskie banki BNP Paribas i Societe Generale, popierają też czołowe instytucje finansowe z Niemiec, Włoch i Hiszpanii, w tym Unicredit i Commerzbank. Przeciw rekapitalizacji jest też prezes Deutsche Banku Josef Ackermann.

– Brak kapitału niczego nie rozwiąże, bo nie to jest problemem banków. Polega on raczej na tym, że banki nie mogą już traktować obligacji państw strefy euro jako pewnych inwestycji. Dlatego warunkiem przełamania kryzysu musi być przywrócenie wiarygodności finansowej państw strefy euro – tłumaczył podczas zorganizowanej wczoraj w Berlinie konferencji Ackermann.

Na spełnienie postulatu Ackermanna na razie się jednak nie zanosi. Przeciwnie, przywódcy Unii chcą renegocjować lipcowe porozumienie z zarządami banków o spisaniu na straty 21 procent nominalnej wartości posiadanych przez nie obligacji. Teraz miałyby one zrezygnować aż z połowy wartości greckich bonów skarbowych, bo Ateny inaczej nie będą w stanie udźwignąć przekraczającego już 350 miliardów euro zadłużenia. Zdaniem agencji Reutera, jeśli Deutsche Bank obniży wartość rynkową posiadanych obligacji Grecji oraz innych peryferyjnych krajów strefy euro, to będzie mu brakowało aż 19 miliardów euro, aby spełniać normy ostrożnościowe.

Bruksela chce jednak szybko przeforsować plan wzmocnienia kapitałowego banków, bo ma on zapobiec panice na wypadek bankructwa Grecji. Zgodnie z tą koncepcją kapitał banków będzie stanowił większą niż dziś część udzielonych kredytów. Jednak szefowie europejskich banków już znaleźli sposób na ominięcie tego wymogu: pozbycie się części posiadanych aktywów. BNP Paribas i Societe Generale, dwa największe banki francuskie, zapowiedziały, że ograniczą w tym celu swoje inwestycje kredytowe łącznie o 150 miliardów euro. To daje pojęcie o skali planowanej przez czołowe banki europejskie operacji sprzedaży aktywów.

Ekonomiści ostrzegają, że taka operacja nie tylko nie przywróci zaufania na rynkach finansowych, lecz także z całą pewnością wepchnie europejską gospodarkę w recesję. W Europie przedsiębiorstwa aż w 80 procentach uzyskują kapitał niezbędny do działania dzięki kredytom bankowym (wobec 30 procent w USA). Tyle że ograniczenie aktywów banków będzie oznaczało, że uzyskanie pożyczki stanie się jeszcze trudniejsze niż do tej pory.

Banki uczestniczące w planie rekapitalizacji będą musiały dodatkowo przyjąć wiele warunków dotyczących ograniczenia pensji menedżerów i wypłacanych im bonusów. Dopiero po zwrocie otrzymanego od państwa kapitału znów mogłyby samodzielnie prowadzić politykę płacową.

Normy ostrożnościowe pójdą ostro w górę

Europejski Urząd Bankowy (EBA) chce podnieść poprzeczkę bardzo wysoko. Podczas szczytu w Brukseli 23 października przywódcy Unii Europejskiej mieliby za radą londyńskiej agencji przyjąć bardzo ambitny plan zwiększenia norm ostrożnościowych europejskich banków. W szczególności po okresie przejściowym zaledwie dziewięciu miesięcy kapitał instytucji finansowych miałby odpowiadać 9 procentom udzielonych kredytów. Zdaniem Międzynarodowego Instytutu Finansowego taka zmiana zwiększy aż o 3,5 procent koszty udzielania kredytu i przyczyni się do znaczącego spowolnienia tempa rozwoju gospodarki Eurolandu.