W sierpniu wysłaliśmy za granicę towary o wartości 11,6 mld euro, a przywieźliśmy za 12,3 mld euro. Ujemne saldo obrotów handlowych wyniosło 750 mln euro i w porównaniu z sierpniem 2010 r. poprawiło się o 400 mln euro – wynika z bilansu płatniczego NBP.

W porównaniu z danymi za sierpień 2010 r. wartość eksportu przez rok wzrosła o 17,1 proc., podczas gdy importu tylko o 11,7 proc. Ostatni raz z sytuacją, gdy eksport rośnie szybciej niż import, mieliśmy do czynienia na przełomie 2009 i 2010 r. Wówczas eksport napędzał nasz wzrost gospodarczy. Teraz może być podobnie. Słabszy eksport natomiast może wskazywać na to, że popyt wewnętrzny słabnie. Byłby to zwiastun nadchodzącego spowolnienia.

Niewątpliwie naszemu eksportowi sprzyja słaby złoty. Dane NBP tłumaczą, dlaczego w sierpniu mieliśmy tak wysoką, ponad 8-proc. dynamikę produkcji przemysłowej. Najwyraźniej w wielu zakładach, w tym branży motoryzacyjnej, wakacyjne przestoje były krótsze niż w 2010 roku. W kolejnych miesiącach spodziewa się on ponownego obniżenia dynamiki eksportu poniżej importu.

Eksperci zwracają uwagę na saldo inwestycji zagranicznych, które było dodatnie i wyniosło 891 mln euro. Firmy przede wszystkim reinwestowały zyski. To oznacza, że część przedsiębiorstw z kapitałem zagranicznym jeszcze nie odczuwa znaczącego spadku popytu na swoje wyroby, co tłumaczy dynamikę eksportu.

Nie słabnie także popyt na polskie obligacje. Zagraniczni inwestorzy nabyli ich na ponad 2,7 mld euro. Za to wycofywali się z udziałów w papiery wartościowe polskich podmiotów, przede wszystkim z akcji, co najprawdopodobniej zobaczymy także w danych za wrzesień.