KE przyjęła w środę projekt reformy Wspólnej Polityki Rolnej po 2013 roku, obiecując, że odnowiona WPR będzie bardziej przyjazna środowisku, mniej uciążliwa administracyjnie dla małych gospodarstw, a różnice w dopłatach bezpośrednich między krajami będą maleć.

"Tak, poleciłbym dziś synowi, by został rolnikiem" - powiedział na konferencji prasowej komisarz ds. rolnictwa Dacian Ciolos, prezentując założenia reformy.

Jak wyjaśniał, służy ona podniesieniu konkurencyjności europejskiego rolnictwa oraz zapewnieniu bezpieczeństwa żywnościowego Europy, a jednocześnie promocji wysokiej jakości produktów, ochronnie środowiska i rozwojowi obszarów wiejskich.

Zgodnie z propozycją KE podstawą zreformowanej WPR w nowym wieloletnim budżecie na lata 2013-2020 pozostaną dopłaty bezpośrednie, ale KE proponuje nowe zasady ich przyznawania. Aż 30 proc. dopłat, jakie ma dostawać rolnik, ma być nagrodą za spełnianie trzech "zielonych" warunków ochrony środowiska: dywersyfikacja kultur, zabezpieczenie ziemi pod pastwiska oraz poświęcenie 7 proc. upraw na infrastrukturę ekologiczną. Jeśli ich nie spełni, dostanie tylko 70 proc. dopłaty.

Głosy krytyki już się pojawiły, w tym z kilku nowych państw UE, że KE nie zaproponowała jednakowej, równej podstawy dopłat bezpośrednich od hektara we wszystkich krajach, co jednak w środę nie było niespodzianką. Ciolos tłumaczył dziennikarzom, że to nie zależy od niego. "Rozumiem frustracje niektórych krajów. (...) Niestety budżet WPR nie jest oddzielony od całego budżetu i trzeba mieć przyjazny kontekst polityczny, by udało się przyjąć cały budżet UE, od którego zależy budżet WPR i jej reforma" - mówił.

Pod progiem 90 proc. średniej unijnej jest też obecnie Polska, czyli dopłaty dla polskich rolników też będą stopniowo rosnąć

Obecnie dopłaty dla rolników bardzo się różnią: od poniżej 100 euro na hektar na Litwie do ponad 400 euro w Holandii, Belgii i na Malcie. Na jednakowej wysokości dopłaty z góry nie zgodzili się m.in. główni płatnicy netto do budżetu UE, czyli Niemcy i Francja. Propozycja KE zakłada natomiast stopniowe zmniejszanie różnic.

Rolnicy w krajach, gdzie dopłaty wynoszą poniżej 90 proc. średniej unijnej (która wynosi 271 euro), dostaną więcej: o jedną trzecią różnicy między tym, co otrzymują teraz, a 90 proc. średniej. To dotyczy przede wszystkim krajów bałtyckich, Rumunii, Portugalii i Słowacji. Ci, którzy dostają teraz najwięcej, będą otrzymywać stopniowo nieco mniej (ale nie więcej niż 10 proc. mniej wobec obecnych dopłat).

To zmniejszanie różnic ma następować stopniowo do 2018 r., ale i wtedy nie będzie po równo. Ciolos zapewnił, że KE wyznaczyła sobie "polityczny cel", że problem nierównych dopłat "powinien być rozwiązany w kolejnym budżecie po 2020 roku". Oczywiście, dodał, to ostatecznie będzie zawsze zależało od wyniku negocjacji rządów nad propozycją KE, a także negocjacji w Parlamencie Europejskim.

Pod progiem 90 proc. średniej unijnej jest też obecnie Polska, czyli dopłaty dla polskich rolników też będą stopniowo rosnąć. "Ten wzrost nie powinien przekroczyć kilkunastu-dwudziestu kilku euro rocznie na hektar" - powiedziały PAP źródła dyplomatyczne. Rolnicy powinni dostawać w sumie "około 230 euro" na hektar. Zgodnie z dokumentem KE, Polska w ramach dopłat bezpośrednich powinna dostać w 2014 roku (czyli pierwszym roku w nowym budżecie 2014-2020) 3 mld 38 tys. euro. Potem ta kwota stopniowo wzrośnie do 3 mld 121 tys. euro rocznie od 2018 roku.

Kraje członkowskie będą mieć swobodę przesuwania 5 proc. środków między dwoma filarami WPR

Najmniejsze kilkuhektarowe gospodarstwa będą mogły zamiast tradycyjnych dopłat otrzymywać jednorazowo od 500 do 1000 euro rocznie (ile dokładnie - ustali każde państwo w ramach tzw. narodowej koperty). To - przekonuje KE - zwolni je z "niepotrzebnych obciążeń administracyjnych" i kontroli, które teraz muszą spełniać, ubiegając się o tradycyjne dopłaty. Każde małe gospodarstwo będzie mogło wybrać tę formę jednorazowej dopłaty rocznie, ale tylko na początku perspektywy finansowej (czyli w 2014 roku) - tak, by zapobiec sztucznemu mnożeniu się gospodarstw.

Inną nowością są zachęty dla rolników młodych (poniżej 40 lat) i dopiero rozpoczynających działalność. Według propozycji KE, przez pięć lat mieliby obowiązkowo dostawać o 25 proc. dopłat więcej niż średnia krajowa. Warunkiem jest posiadanie gospodarstwa przynajmniej 25 hektarowego. KE podkreśla, że wspieranie rolnictwa wśród młodych jest konieczne, gdyż tylko 7 proc. rolników ma mniej niż 40 lat, a dwie trzecie ma ponad 55 lat.

Kraje członkowskie będą mieć swobodę przesuwania 5 proc. środków między dwoma filarami WPR (I filar to dopłaty bezpośrednie, a II - środki na podnoszenie konkurencyjności rolnictwa, np. na zakup traktorów, oraz rozwój terenów wiejskich).

KE przewiduje około 17 mld euro w ramach instrumentów pozabudżetowych

Jednym z nowych priorytetów II filara jest wspieranie tworzenia przez rolników grup. Kraje będą zobowiązane rejestrować je i z nimi negocjować. Ponadto dokument KE zakłada rozszerzenie skupów interwencyjnych na nowe rynki produktów. Przewiduje też, że kwoty na produkcję mleka znikną we wrześniu 2016 r., a nie - jak wcześniej planowano - już w 2015 r.

Jeżeli chodzi o budżet, to KE już w czerwcu zaproponowała zamrożenie wydatków na WPR na poziomie z 2013 roku, czyli około 418 mld euro (w tym 317 mld euro na I filar, a 101 mld euro na II filar) w latach 2014-2020.

Ponadto KE przewiduje około 17 mld euro w ramach instrumentów pozabudżetowych. Nie wiadomo, czy zostaną one wykorzystane - są przewidziane m.in. na sytuacje kryzysowe w sektorze rolnym, fundusz do walki ze skutkami globalizacji czy pomoc żywieniową dla najuboższych.

W budżecie WPR na lata 2007-13 (oba filary) Polsce przypadało około 24 mld euro. Z propozycji KE i nieoficjalnych obliczeń ekspertów wynika, że w kolejnej siedmioletniej perspektywie Polska ma dostać nawet około 6 mld euro więcej z tytułu dochodzenia do pełnych płatności.