W firmach farmaceutycznych rozpoczęto zwolnienia. To efekt ustawy refundacyjnej, która wejdzie w życie 1 stycznia. Zmniejsza budżet NFZ przeznaczony na leki i zakazuje promocji medykamentów z dopłatami. Firmy szukają oszczędności, niektóre zwolnią 20 proc. załogi.
W Sanofi-Aventis zwolniono do tej pory 150 osób z 1300 pracowników, w Pfizerze 120 osób, czyli jedną piątą załogi.
DGP
Koncerny przyznają wprost, że to efekt nowej ustawy. – Restrukturyzacja, jaką przechodzi obecnie polska filia, jest m.in. wynikiem dostosowania modelu operacyjnego do zmian zachodzących na krajowym rynku. Przede wszystkim zbliżające się wejście w życie nowej ustawy refundacyjno-cenowej – mówi Monika Chmielewska-Żehaluk, rzeczniczka z Sanofi-Aventis.
Firmy obawiają się przede wszystkim tego, że będą musiały obniżyć ceny leków. Ustawa wprowadza sztywne ceny, które ministerstwo będzie negocjować z poszczególnymi firmami. Od ich wartości będzie ustalana urzędowa marża, która docelowo będzie wynosić 5 proc. Obecnie to 8,91 proc. Znikną też promocje typu lek za złotówkę. Poza tym już wiadomo, że Narodowy Fundusz Zdrowia przeznaczy na leki mniej pieniędzy. Limit na refundację określono na 17 proc. Dwa lata temu NFZ wydał 2 pkt proc. więcej.
Z analizy Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową wynika, że jeżeli krajowe firmy po wejściu w życie ustawy obniżyłyby ceny o 4,5 proc., rentowność sektora farmaceutycznego spadłaby z poziomu 9,6 proc. do poziomu ujemnego minus 8,3 proc. Obniżka o 15 proc. ma skutkować spadkiem rentowności do poziomu minus 10,4 proc.
Ale nie tylko to wpływa na restrukturyzację prowadzoną przez firmy farmaceutyczne. Zamieszanie wprowadził także zakaz reklamy leków refundowanych. – Mimo że przepis ten nie zaczął nawet obowiązywać, już teraz inaczej interpretują go Ministerstwo Zdrowia, Ministerstwo Finansów czy wojewódzcy inspektorzy farmaceutyczni. Firmy po prostu nie wiedzą, co jest zakazane, a co dozwolone – mówi Paulina Kieszkowska-Knapik z kancelarii Baker & McKenzie. Do tego dochodzą wysokie kary za złamanie zakazu.
Minister zdrowia Ewa Kopacz kwitowała do tej pory wszelkie zarzuty prosto: projekt ustawy refundacyjnej wzbudza kontrowersje, gdyż sprzyja pacjentom, a nie koncernom. Komentując swój projekt, niejednokrotnie podkreślała, że firmy nie mają przymusu przystępować do refundacji. – Obniżcie ceny, tak aby nie liczyć na publiczne pieniądze, niech pacjenci korzystają z waszych leków – apelowała.
Nawet pracownicy firm farmaceutycznych podkreślają, że do tej pory sprzedaż leków refundowanych była większa niż realne potrzeby. Zawyżone też były ich ceny. – Teraz sprzedaż leków i ceny będą na bardziej racjonalnym poziomie – mówi pracownica jednego z koncernów.
PRAWO
Czego nie będzie można od nowego roku
● Zakazane jest stosowanie jakichkolwiek form zachęty odnoszących się do leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego lub wyrobów medycznych podlegających refundacji ze środków publicznych, w szczególności kierowanych do świadczeniobiorców, przedsiębiorców oraz ich pracowników lub osób uprawnionych, w tym sprzedaży uwarunkowanej, upustów, rabatów, bonifikat, pakietów i uczestnictwa w programach lojalnościowych, darowizn, nagród, prezentów, upominków, wycieczek, loterii, losowań, użyczeń, transakcji wiązanych, ułatwień, zakupów lub usług sponsorowanych, wszelkiego rodzaju talonów, bonów oraz innych korzyści.
● Budżet na refundację wynosi nie więcej niż 17 proc. sumy środków publicznych przeznaczonych na finansowanie świadczeń gwarantowanych w planie finansowym funduszu.
Podstawa prawna
Art. 49.3 i 3.1 ustawy z dnia 12.05.2011 r. o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych (Dziennik Ustaw nr 122. poz. 696)