W projekcie francuskiego budżetu na 2012 nie ma drastycznych cięć, bo to mogłoby pogrążyć ubiegającego się o reelekcję Nicolasa Sarkozy’ego. Ale nie ma też wzrostu wydatków, bo kraj musi zachować wiarygodność kredytową.

W przedstawionym wczoraj przez rząd Francois Fillona planie budżetu na 2012 r. deficyt spadnie, lecz nie będzie gwałtownych cięć.

Według założeń przyszłoroczny deficyt wyniesie 81,8 mld euro, czyli 4,5 proc. PKB. To spadek w porównaniu z tym rokiem, gdy wyniesie on 5,7 proc. (95,5 miliarda) i zeszłym, gdy było to 7,1 proc. Ale wciąż powyżej dopuszczalnego przez Brukselę poziomu 3 proc. Ten ma zostać osiągnięty dopiero w 2013 r.

Nowy podatek

Francuzom udało się za to nie zwiększać kosztów. W przyszłym roku wydatki rządowe i dotacje dla władz lokalnych wyniosą 275,6 mld euro, czyli tyle samo, ile w obecnym. – Budżet na 2012 r. jest oparty na cięciu wydatków, to kluczowa kwestia dla zmniejszenia deficytu. To pierwszy raz od zakończenia wojny, kiedy rząd zdołał zatrzymać wzrost wydatków – mówiła dziennikarzom Valerie Pecresse, minister ds. budżetu.

Tym, co wstrzymuje szybsze zmniejszanie deficytu, są coraz wyższe koszty obsługi długu oraz wydatki na emerytury. Te pierwsze wzrosną z 45,4 mld euro w tym roku do 48,8 mld w przyszłym. Z kolei system emerytalny pochłonie w 2012 r. 37,9 mld, podczas gdy w tym roku jest to 36 mld. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego dług publiczny Francji wynosi 1,6 biliona euro, co stanowi ok. 85 proc. PKB. To mniej niż w przypadku Włoch (120,6 proc.) czy USA (98,3 proc.), ale wciąż dużo. – Dług publiczny zacznie spadać, gdy deficyt budżetowy zejdzie poniżej 3 proc. PKB. Punktem zwrotnym, od którego dług zacznie się zmniejszać, będzie rok 2013 – przekonywała Pecresse.

W projekcie budżetu jest uwzględniony dodatkowy, 3-proc. podatek pobierany od wszystkich, których roczne dochody przekraczają pół miliona euro. Ma on obowiązywać do czasu, aż deficyt spadnie poniżej 3 proc. PKB. Niektórzy członkowie proprezydenckiej partii UMP wzywali nawet, by ten próg obniżyć do 250 tys. euro rocznie, ale na razie do tego nie doszło. Kryzysowy podatek był już zapowiedziany w przedstawionym pod koniec sierpnia przez Fillona programie oszczędnościowym. Inne jego założenia to zmniejszenie ulg podatkowych i ograniczenie wydatków poprzez zastępowanie tylko co drugiej osoby odchodzącej na emeryturę z sektora publicznego. Wszystkie te kroki mają przynieść 12 mld euro oszczędności, co jest sumą znacznie mniejszą niż cięcia przewidziane w – bardziej zadłużonych – Hiszpanii czy Włoszech.

Walka o trzy A

Francja to jedno z sześciu państw strefy euro, które wciąż mają najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej, ale jest spośród nich najsłabszym ogniwem. W ostatnich miesiącach już kilka razy pojawiały się spekulacje, że AAA może zostać Paryżowi odebrane. Sarkozy i Fillon zdają sobie sprawę, że utrzymanie tego ratingu jest sprawą priorytetową, ale zarazem na zbyt gwałtowne cięcia prezydent nie może sobie pozwolić.

Wiosną przyszłego roku Sarkozy’ego czekają wybory prezydenckie i według sondaży może przegrać z kandydatem socjalistów, niezależnie kto nim będzie. Socjaliści wprawdzie mówią o cięciu wydatków, ale większy nacisk kładą na pobudzanie wzrostu gospodarczego. A wyborcy nie lubią słuchać o wyrzeczeniach i zaciskaniu pasa.