Niemcy są przeciwne, by dać Europejskiemu Instrumentowi Stabilności Finansowej możliwość lewarowania i tak zwiększyć pomoc dla państw bankrutów.
Unia Europejska rozważa przebudowanie Europejskiego Instrumentu Stabilności Finansowej (EFSF) w instytucję quasi-bankową, która będzie mogła używać dźwigni. W ten sposób kwota udzielonych pożyczek pomocowych dla unijnych bankrutów wielokrotnie przewyższy kwotę wpłaconą do EFSF przez państwa członkowskie. O pomyśle mówił w sobotę unijny komisarz ds. gospodarczych Olli Rehn.

Amerykanie namawiają

Banki udzielają kredytów o wartości wielokrotnie przekraczającej depozyty osób fizycznych i prawnych i w ten sposób kreują pieniądz. Nadanie podobnych uprawnień EFSF, który od 2013 roku ma zostać zastąpiony przez europejski mechanizm stabilności, rozwiązałoby problem z brakiem środków na ewentualne ratowanie dużych gospodarek takich, jak Hiszpania czy Włochy.
Do tej pory o nadanie EFSF możliwości lewarowania apelował amerykański sekretarz skarbu Timothy Geithner. Podczas wrześniowego spotkania z ministrami finansów strefy euro we Wrocławiu Amerykanin dowodził, że tylko w ten sposób będzie można uchronić przed potencjalnym bankructwem takie kraje, jak Włochy czy Hiszpania. Obecnie EFSF dysponuje 440 mld euro. Potencjalne potrzeby bailoutowe Hiszpanii i Włoch są zaś szacowane na 2 bln euro.
Teraz do pomysłu Geithnera zdają się przekonywać unijni biurokraci. W sobotę komisarz ds. gospodarczych Olli Rehn zapowiedział, że jak tylko uzgodnione niedawno poszerzenie kompetencji EFSF zostanie ratyfikowane przez państwa eurostrefy, Unia będzie musiała się poświęcić szukaniu sposobu na zwiększenie siły pieniędzy, którymi mechanizm dysponuje.
– Potrzebujemy odnaleźć mechanizm, w ramach którego będziemy mogli zamienić w EFSF każde euro w pięć, ale na razie nie ma decyzji, w jaki sposób to uczynić – powiedział Agencji Reutera jeden z wysoko postawionych urzędników.

Niemcy się krzywią

Niekoniecznie chodziłoby bowiem o nadanie nowych uprawnień wprost. Pieniądze EFSF mogłyby np. posłużyć gwarantowaniu potencjalnych strat na długu państw UE wykupionym przez Europejski Bank Centralny. Na takie rozwiązanie niechętnie patrzą zwłaszcza Niemcy, dla których – przynajmniej w warstwie retorycznej – świętością jest zapisana w unijnych traktatach zasada, że wyłącznym zadaniem EBC jest dbanie o niski poziom inflacji. Zasada ta jednak i tak została już złamana, w chwili gdy bank zaczął skupywać obligacje państw zagrożonych bankructwem.
Na wypracowanie przez Europę efektywnego planu walki z kryzysem coraz silniej naciska reszta świata. Podczas weekendowego spotkania przedstawicieli Banku Światowego i MFW dotychczasowa strategia UE została otwarcie skrytykowana.
– Cierpliwość społeczności międzynarodowej się wyczerpuje – otwarcie stwierdził brytyjski kanclerz skarbu George Osborne. Do tego stopnia, że japoński minister finansów Jun Azumi wprost zaoferował Europie pomoc finansową, na wypadek gdyby kapitał, którym dysponują tutejsze banki, okazał się niewystarczający.