Po decyzji rezerwy federalnej o niedrukowaniu kolejnych pustych dolarów giełdy zapikowały. Perspektywy amerykańskiej gospodarki są kiepskie: wzrost będzie słaby, bezrobocie wysokie, a wydatki konsumentów ograniczone.
Inwestorzy nie wierzą, że decyzja Rezerwy Federalnej o zamianie krótkoterminowych obligacji wartych 400 mld dolarów na bony Skarbu Państwa o długim okresie zapadalności (tzw. twist) pobudzi gospodarkę. Wczoraj indeks giełdy nowojorskiej Dow Jones spadł na otwarciu o 275 pkt (do 10 730 pkt). O 5 – 6 proc. zniżkowały także indeksy największych giełd europejskich w Londynie, Frankfurcie i Paryżu.

Kto ma brać te kredyty?

Skoczył natomiast kurs dolara. Za euro płacono już tylko 1,34 dol., przeszło 1 proc. mniej niż poprzedniego dnia. – Inwestorzy spodziewali się, że Fed uruchomi kolejną odsłonę programu poluzowania ilościowego (QE) i wpuści na rynek puste dolary. Ale skoro to nie nastąpiło, dolar się umocnił – mówi „DGP” Daniel Gros, dyrektor Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS) w Brukseli.
Celem operacji Rezerwy Federalnej jest obniżenie stóp procentowych, co ma skłonić amerykańskich konsumentów i przedsiębiorców do zaciągania nowych kredytów i pobudzenia w ten sposób popytu i inwestycji. Tyle że stopy procentowe są już w USA i tak bardzo niskie, a banki nie udzielają pożyczek nie z powodu ich nadmiernej ceny, tylko dlatego, że same mają mało wolnego kapitału. Dodatkowo w wyniku kryzysu banki zostały zmuszone do zaostrzenia warunków udzielania pożyczek – mówi „DGP” Neil Shearing z londyńskiego instytutu analitycznego Capital Economics. Zwraca uwagę, że ponad połowa Amerykanów, którzy zaciągnęli kredyty hipoteczne, ma dziś większe zobowiązania niż wartość ich nieruchomości. Stąd nie mogą oni wziąć dodatkowych zobowiązań, nawet gdyby oprocentowanie pożyczek było jeszcze niższe.
Posunięcie Fed było wzorowane na podobnej operacji przeprowadzonej w 1961 r. za prezydentury John F. Kennedy'ego. I wówczas jednak jej skutek był ograniczony: stopy procentowe kredytów spadły średnio o 0,15 proc. Sam szef Fed Ben Bernanke w rozprawie napisanej dwa lata temu pisał, że nie ma dużego zaufania do takiej taktyki.
– Duża część inwestorów miała nadzieję, że Rezerwa Federalna zdecyduje się na bardziej radykalne działania łącznie z ponownym zakupem nowych obligacji Skarbu Państwa – uważa Neil Shearing.



Rezerwa mało radykalna

To jednak okazało się niemożliwe. W ramach wcześniej prowadzonych operacji QE Rezerwa Federalna zwiększyła już wartość obligacji USA w swoim bilansie do kolosalnej kwoty 2,64 bln dol. To przyczynia się do narastania długu Ameryki i niepokoi Republikanów.
– Mamy poważne obawy, że dalsza interwencja ze strony Rezerwy Federalnej zaostrzy obecne problemy i spowoduje dalsze szkody dla amerykańskiej gospodarki – napisał w bezprecedensowym liście do Bernankego przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner.
A faworyt Republikanów w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, gubernator Teksasu Rick Perry ujął sprawę jeszcze dosadniej: Bernanke zostanie źle potraktowany w Teksasie, jeśli będzie nadal dodrukowywał dolary.
Za złą reakcję rynków jest też częściowo odpowiedzialny sam bank centralny. Prezentując inicjatywę twist, Bernanke jednocześnie przedstawił w dość czarnych barwach perspektywy rozwoju amerykańskiej gospodarki, prognozując dalszy słaby wzrost, wysokie bezrobocie i ograniczone wydatki konsumentów.
Zdaniem Bena Pottera, ekonomisty instytutu analitycznego IG Markets, aby zapobiec w przyszłym roku recesji, Fed będzie musiał sięgnąć do jeszcze bardziej niekonwencjonalnych środków jak drastyczne obniżenie oprocentowania wkładów banków komercyjnych na kontach banku centralnego (co ma wymusić wprowadzenie tych funduszy na rynek) albo złożenie deklaracji, że stopy procentowe nie zostaną podniesione, dopóki bezrobocie nie spadnie poniżej określonego poziomu.