Amerykańskie banki przestraszyły się możliwości załamania strefy euro i przestają udzielać kredytów instytucjom finansowym w Europie. W ciągu roku ograniczyły wielkość pożyczek o 700 mld dolarów – obliczył J.P. Morgan Chase.
Dziś na spotkanie ministrów finansów UE we Wrocławiu przylatuje sekretarz skarbu Timothy Geithner, aby powiedzieć, jak Bruksela może odzyskać zaufanie Waszyngtonu.
Aby utrzymać płynność rynku finansowego w Unii do końca roku banki centralne strefy euro, Wielkiej Brytanii, USA, Japonii i Szwajcarii wspólnie uruchomią specjalne, trzymiesięczne kredyty dolarowe – zapowiedział EBC. Zostaną wprowadzone na rynek w trzech pakietach: 12 października, 9 listopada i 7 grudnia.
W tym tygodniu dwa czołowe europejskie banki wystąpiły po raz pierwszy do EBC o fundusze w dolarach (łącznie ponad 0,5 mld dol. Wall Street, który pisze o tym przypadku, nie wymienia ich nazwy). Nie mogły bowiem pozyskać pieniędzy na rynku. Największe kłopoty z pozyskaniem dolarów mają banki francuskie.
Z powodu potencjalnie ogromnych strat w razie bankructwa Grecji na początku tygodnia agencja Moody’s obniżyła rating Societe Generale i Credit Agricole oraz zredukowała do negatywnej perspektywę obecnej wyceny BNP Paribas. Zdaniem „WSJ” w ostatnich dniach Societe Generale musiała wstrzymać kredytowanie niektórych linii lotniczych i armatorów okrętowych, którzy rozliczają się w dolarach. Z kolei stawki, po jakich BNP Paribas pobiera kredyty dolarowe, w ostatnich czterech tygodniach znacząco wzrosły.
Aby uzupełnić zasoby dolarowe, niektóre europejskie banki zwróciły się do japońskiej grupy finansowej Nomura – pisze z kolei „Financial Times”. Inne próbują zdobyć amerykańską walutę poprzez partnerów finansowych na Bliskim Wschodzie.
Te starania okazują się jednak niewystarczające. Niektóre wielkie koncerny europejskie, które jak BP muszą rozliczać się w dolarach z racji specyfiki rynku, wystąpiły już do banków spoza strefy euro z prośbą o pożyczki. Jedna z grup energetycznych z Unii poprosiła Citigroup o kredyt 1 mld dolarów, aby pokryć koszty funkcjonowania swoich tankowców.
Gdyby sytuacja na europejskim rynku bankowym jeszcze bardziej się pogorszyła, nie chcą pozostać na lodzie – uważa Joseph Abate, ekspert Barclays Capital.
Zdaniem Jonathana Loynesa, analityka instytutu Capital Economics w Londynie, jeśli w warunkach ostrych cięć budżetowych i spadku wydatków konsumentów dojdzie do ostrego kryzysu na rynku kredytów międzybankowych, to strefa euro znów wejdzie w recesję ze spadkiem PKB w 2012 roku o 0,5 proc. i 1 proc. w 2013 roku.
Tak jednak nie musi się stać. Timothy Geithner przed odlotem do Wrocławia zapewnił, że „skala kryzysu finansowego i ekonomicznego jest całkowicie w zasięgu możliwości działania największych krajów strefy euro”. Jednak zdaniem amerykańskiego sekretarza skarbu Berlin i Paryż muszą „podjąć znacznie dalej idące zobowiązania wobec Włoch i Hiszpanii, aby przekonać świat, że mają wolę polityczną, aby przełamać kryzys”. Na początku tygodnia w wywiadzie dla hiszpańskich mediów prezydent Barack Obama zaapelował o znaczne zacieśnienie współpracy między krajami strefy euro, w tym przede wszystkim w sferze fiskalnej.