Wczorajsza interwencja szwajcarskiego banku ucieszyła polskich kredytobiorców zadłużonych w helweckiej walucie. Zdaniem analityków w najbliższym czasie nie muszą oni obawiać się, że kurs franka powróci w rejony 4 zł.
Polscy klienci banków zadłużeni we franku, którzy lada dzień muszą zapłacić kolejną ratę kredytu, nie mogli sobie chyba wyobrazić lepszego prezentu niż decyzja szwajcarskiego banku. W ciągu kilkudziesięciu minut kurs złotego do szwajcarskiej waluty spadł z ponad 3,84 zł do 3,50 zł. Jak mówi Jarosław Sadowski, analityk Expandera, taki spadek kursu to zmniejszenie miesięcznej raty kredytowej nawet o kilkaset złotych.
Na przykład, jeżeli ktoś w lutym 2009 r. zadłużył się w przeliczeniu na 300 tys. zł na okres 30 lat, dzięki wczorajszej interwencji najbliższą ratę będzie miał mniejszą o 190 zł.
– To obliczenia dla kredytu zaciągniętego przy kursie ok. 3 zł za franka. Dla pożyczek zaciąganych wcześniej przy jeszcze tańszym franku te oszczędności mogą być sporo wyższe – mówi Jarosław Sadowski.
Oszczędność zależy od wielkości raty wyrażonej we franku – im więcej franków spłacamy, tym więcej oszczędzamy w przeliczeniu na złote, gdy szwajcarska waluta tanieje. Przykładowo w połowie 2008 r., w samym szczycie umocnienia złotego, za szwajcarską walutę płaciliśmy ok. 2 zł. Osoby, które wtedy zaciągnęły wspomniany kredyt, płacą obecnie 590 franków raty. Dla nich każdy ruch kursu ma ogromne znaczenie.
– Osoby te dzięki wczorajszej zniżce kursu zapłacą raty niższe o ponad 200 zł miesięcznie – mówi analityk Expandera.
Szczyt popularności kredyty frankowe notowały w latach 2006 – 2007. Wówczas kurs franka oscylował wokół 2,50 zł. Kredytobiorcy, którzy podpisywali umowy kredytowe, płacą dziś ratę wynoszącą ok. 530 franków miesięcznie. Po wczorajszym osłabieniu franka ich raty zmniejszyły się o prawie 187 zł.
Jak długo polscy kredytobiorcy będą się mogli cieszyć z niższych rat? Zdaniem ekspertów w obecnej chwili nie ma obawy, że kurs franka znów podskoczy do 4 zł. – Najgorsze mamy już za sobą. Jestem niemal pewien, że kolejnych rekordów na franku już nie będziemy oglądać – mówi Marek Nienałtowski, analityk Domu Kredytowego Notus. Jego zdaniem szwajcarski bank dał wyraźnie do zrozumienia, że nie pozwoli na aprecjację swojej waluty, bo taki proces zagraża gospodarce tego kraju. – Podejmowane przez Szwajcarów działania zaczynają przynosić efekty i jestem przekonany, że powrót do kolejnych szczytów na franku nie jest możliwy – mówi analityk DK Notus.
Z drugiej strony płonne są nadzieje tych, którzy liczą na powrót kursu złotego w okolice 3 zł za franka. – Złoty jest pod ogromną presją, na którą składa się przede wszystkim rosnąca awersja do ryzyka wynikająca z pogarszających się prognoz makroekonomicznych – mówi Krzysztof Stępień, dyrektor inwestycyjny Opera TFI.
Może się więc okazać, że kurs franka do euro zostanie utrzymany na wyznaczonym przez Szwajcarów poziomie, ale złoty osłabi się w stosunku do wspólnej waluty. A to będzie oznaczać, że raty wzrosną mimo wszystko. Jednak ze względu na skalę rynku walutowego w strefie euro i powiązanie polskiej gospodarki z krajami używającymi tego pieniądza wahania kursów będą mniejsze. Eksperci uważają, że kurs franka w złotych w najbliższych miesiącach pozostanie w przedziale między 3,50 a 3,80 zł.