Zadłużone kraje strefy euro powinny wystąpić ze wspólnoty walutowej, uważają przeciwnicy pomocy Niemiec. Autorzy apelacji do niemieckiego sądu konstytucyjnego przyrównują prerogatywy Brukseli do uprawnień byłego ZSRR - podaje Bloomberg.

Na dwa dni przed rozprawą skarżący działania niemieckiego rządu przedstawiali argumenty mediom. Profesor Karl Albrecht Schachtschneider twierdzi, że rząd kanclerz Angeli Merkel (w szczególności minister finansów Wolfgang Schaeuble) wykorzystują kryzys euro do przekształcenia Unii Europejskiej w państwo federalne, a erozja władzy niemieckiego parlamentu na rzecz rządu jest procesem „dyktatorskim”.

- Kiedy o wspólnocie walutowej mówi się jak o wspólnym i bezterminowym przeznaczeniu, to oznacza nic więcej, jak nieograniczone programy pomocowe . To jak gra w piłkę nożną bez (używania) czerwonej kartki - dowodzi profesor Joachim Starbatty, jeden z powodów pozwu.

Wilhelm Hankel - kolejny autor pozwu do sądu konstytucyjnego - przypomina, że kraje Europy Wschodniej spoza strefy znacznie lepiej niż jej członkowie zdołały przetrwać kryzys finansowy i gospodarczy. Porównał on proponowany transfer uprawnień do Brukseli z parlamentów narodowych do „nowego Związku Radzieckiego”. Ale ma nadzieję, że zadłużone kraje „dobrowolnie i z własnej inicjatywy” opuszczą strefę euro.

Inny niemiecki profesor Wilhelm Noelling oświadcza, że strefa euro powinna składać się tylko z siedmiu najsilniejszych członków.

Pozostałe kraje będą powiązane z ugrupowaniem za pośrednictwem mechanizmu stabilizacji kursów walutowych.