Samorządy zadłużają się coraz bardziej, nie tylko na współfinansowanie inwestycji z unijnych dotacji.

A w miastach na prawach powiatu, by obejść obowiązujące limity, władze ukrywają zadłużenie w spółkach komunalnych – wynika z analizy przygotowanej przez Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Jeszcze w 2002 roku zadłużenie jednostek samorządu terytorialnego i ich związków wynosiło trochę ponad 12 mld zł. Na koniec 2010 roku dług samorządów sięgnął już jednak 55 mld zł. Stanowi to ponad 7 proc. państwowego długu publicznego. Największy udział w tym długu (blisko połowę) mają miasta na prawach powiatu. W ciągu ostatnich 8 lat aż dwukrotnie zwiększyły swoje zobowiązania. A dwa miasta już w 2010 roku przekroczyły ustawową granicę 60 proc. stosunku długów do dochodów. W Toruniu to już 65 proc., a we Wrocławiu 60,7 proc. Do tej niebezpiecznej granicy zbliża się kilka kolejnych miast: Kraków (59,2 proc.), Bydgoszcz (58,8 proc.) i Lublin (54,6 proc.).

FOR podkreśla, że to i tak nie jest pełen obraz problemu, bo w coraz większym stopniu duże miasta ukrywają swoje zadłużenie poprzez tworzenie i zadłużanie spółek miejskich. Największy poziom ukrytych zobowiązań odnotowano w Poznaniu, Szczecinie i Bydgoszczy. Gdy uwzględni się długi spółek prawa handlowego należących do miast, okazuje się, że w Szczecinie, Bydgoszczy i Poznaniu przekroczono już nawet stosunek 90 proc. relacji długu do dochodów. Władze lokalne twierdzą, że muszą się zadłużać, by móc realizować programy unijne. Jednak według danych resortu finansów te obciążenia to tylko jedna czwarta długów samorządowych. Znaczną część zobowiązań pochłania wypełnianie zadań własnych.

Sylv