Słabe nastroje na GPW i przesunięcie wtórnej oferty PKO BP komplikują sytuację mniejszym spółkom, które liczyły na jesienny debiut.
Pierwsza połowa tego roku oraz początek wakacji to dobry okres dla debiutów na warszawskiej giełdzie. Od początku roku pojawiły się tutaj 33 nowe spółki. W ostatnich latach lepszy był tylko rok 2007, kiedy w okresie od stycznia do końca sierpnia zadebiutowało ponad 40 firm.
Jednak już dwa miesiące temu zaczęły się kłopoty debiutantów. Pogorszenie koniunktury na rynkach spowodowało, że mieli oni problem ze sprzedażą swoich akcji. W rezultacie część przedsiębiorstw odłożyła swoje plany giełdowe na później, a niektóre zrezygnowały z IPO. Wśród nich były rosyjska firma rolnicza Valinor, ukraiński producent oleju ViOil czy polska spółka z sektora dóbr luksusowych – Wittchen.
W opinii Michała Sztablera, analityka Domu Maklerskiego Trigon, sytuacja mniejszych spółek planujących debiut na warszawskim parkiecie może się diametralnie zmienić, gdy poprawią się nastroje na rynkach kapitałowych. – Wtedy szanse na powodzenie mniejszych ofert pierwotnych się zwiększą – mówi Michał Sztabler.
Jednak zdaniem większości analityków na razie nie widać oznak powrotu trendu wzrostowego. Tej opinii nie zmieniła wczorajsza zwyżka kursów akcji na giełdzie w Warszawie. – To raczej uklepywanie dna i dalsze spadki są równie możliwe jak wzrosty – mówi Łukasz Bugaj, analityk Millennium Domu Maklerskiego. Podobnie uważa Michał Sztabler.
– Aby móc mówić o poprawie koniunktury na giełdzie na dłuższą metę, konieczna jest najpierw poprawa sytuacji w gospodarce realnej. A na razie prognozy makroekonomiczne dla Polski są przez analityków obniżane – mówi.
Plany mniejszych spółek psuje też decyzja ministra Skarbu Państwa o przesunięciu wtórnej oferty PKO BP. Zdaniem Piotra Wiły, dyrektora zarządzającego w spółce ORK BZ WBK, wielu inwestorów zarezerwowało znaczną część swoich środków na nabycie akcji PKO w planowanej wtórnej ofercie.
– Mniejsze spółki zdawały sobie sprawę, że w tej sytuacji będzie trudno przyciągnąć kapitał i planowały swoje oferty na późniejszy termin – mówi Piotr Wiła.
Kłopot w tym, że resort zapowiedział, iż przymierzy się do sprzedania akcji PKO BP za dwa miesiące. To oznacza, że część inwestorów nadal będzie trzymać pieniądze na akcje największego polskiego banku.