Pijemy mniej herbaty. Rośnie tylko rynek rozpuszczalnych napojów smakowych wart dziś 63 mln zł.
Firmy ratują się, szukając nisz rynkowych i eksportując swoje produkty. Grupa Mokate (GM) nastawiła się na sprzedaż za granicą, bo choć sprzedaż herbat wszystkich kategorii zwiększyła się w tej firmie wartościowo o 7 proc., to na rynku krajowym udało się osiągnąć wzrost tylko o 1,6 proc. A i to efekt zwiększenia się popytu na produkty z górnej półki, po prostu droższe.
Ilościowo sprzedaż w kraju zmniejszyła się o 2,7 proc., przy 3,5-proc. spadku całego rynku herbat nierozpuszczalnych (saszetki, sypkie), wartego 1,32 mld zł. GM stara się więc zwiększyć eksport, głównie do Czech, Węgier i na Słowację, który w 2010 roku stanowił już 57 proc. przychodów.
Dlatego firma kontynuuje rozpoczęty w ubiegłym roku proces inwestycyjny o wartości 30 mln zł. Po jego zakończeniu w roku 2013 zdolności produkcyjne zakładów w Żorach i Ustroniu zwiększą się o blisko 25 proc. – GM sprzyjają strategiczna lokalizacja produkcji na Górnym Śląsku w pobliżu dwóch największych polskich korytarzy transportowych, autostrad A4 i A1, oraz wysokiej klasy hale magazynowe – mówi „DGP” Sylwia Mokrysz z GM. To niezaprzeczalny atut, bo koszty logistyki są jednymi z większych ponoszonych przez tego typu firmy. GM stara się także inwestować w nisze, jak np. herbaty ziołowe, w których ma już 25 proc. rynku.
Z optymizmem za to mogą patrzeć w przyszłość producenci herbat rozpuszczalnych. Rynek ten, wart obecnie 63 mln zł, pod względem udziałów rynkowych powoli odrabia straty z ostatnich kilku lat.
Największy udział w tym rynku mają marki własne dyskontów, takich jak Tesco czy Biedronka. Są tanie i w tym sieci upatrują szansy na zwiększenie kulejącej sprzedaży herbat.
Najbardziej rozpoznawalną marką w tym segmencie jest Ekland Maspex. Według danych AC Nielsen do marki tej należy nawet 28 proc. rynku. W sprzedaży dominują smaki: cytrynowy i malinowy.