Błędnie wskazujemy przyczyny tąpnięcia na rynkach finansowych. To nie wina spekulantów, ale tego, że zapomnieliśmy o tym, iż żaden boom nie będzie trwał wiecznie – uważają ekonomiści i politycy zebrani w niemieckim Lindau.
W obradach „małego Davos” bierze też udział delegacja polskiej KNF i jej prezes Stanisław Kluza.
Roger B. Myerson
laureat Nagrody Nobla w 2007 r.
To banki są odpowiedzialne za kryzys. Kto chce zapobiec kolejnym tąpnięciom, musi wmontować w rynek finansowy mechanizmy, które zapobiegną wzrastaniu naturalnej tendencji do nadmiernego ryzyka. Nie wystarczą regulacje w postaci np. wyższych wymogów kapitałowych. Klienci banków – zwłaszcza mali i średni przedsiębiorcy, którzy są kołem zamachowym gospodarki – nie patrzą na takie rzeczy. Ich interesuje to, czy instytucja finansowa ma dobre wyniki, czy nie. Są więc zdani na bankierów, jako wykwalifikowanych pośredników pomiedzy nimi a pieniędzmi. Dlatego trzeba sprawić, by bankierowi opłacało się kontrolować ryzyko.
Myron S. Scholes
laureat Nagrody Nobla w 1997 r.
Dziś łatwo mówić, że powinniśmy przewidzieć kryzys. Ale ekonomia podobna jest do piaskownicy. Dzieci budują zamek i do pewnego momentu konstrukcja utrzymuje się, a mali budowniczy mają wiele radości. Ale w końcu całość musi się zawalić. Oczywiście, że fundusze hegdingowei i banki wywołały krach przez nadmierne ryzyko. Ale rządy czy banki centralne, np. Fed, też mają w tym swój udział. To one powtarzały przecież, że wzrost będzie cały czas trwał. Dlaczego nikt z nich nie bił wtedy na alarm? Jedną z odpowiedzi jest: bo nie zdawali sobie sprawy. Jeśli to prawda, płynie stąd jeszcze smutniejszy wniosek: światowe finanse są tak nieprzejrzyste, że nikt naprawdę nie wie, co się w nich dzieje. Jeśli naprawdę chcemy reform, trzeba uczynić je przewidywalnymi.
William White
ekonomista OECD
Obecny kryzys zadłużeniowy to przedłużenie kryzysu finansowego, który wybuchł w 2008 roku. Najgorsze, że przyczyn krachu upatrujemy w niewłaściwych miejscach. Dominuje przekonanie, że winę ponoszą spekulanci z funduszy hedgingowych i bankowcy, którzy wymyślili szereg skomplikowanych instrumentów finansowych. To zwyczajne uciekanie przed odpowiedzialnością osób odpowiedzialnych za politykę finansową i monetarną po obu stronach Atlantyku. Dużo bardziej przekonuje mnie podejście prezentowane przez Kennetha Rogoffa i Carmen Reinhard w głośniej książce „This Time is Different” (Tym razem jest inaczej), docierającej do sedna sprawy: kryzysy są cykliczne, bo ludzie za każdym razem wierzą, że tym razem boom będzie nieprzerwany, a krach da się powstrzymać. To dlatego w czasach prosperity kraje Zachodu zadłużały się, a ich banki centralne prowadziły zbyt luźną politykę.
Wolfgang Schauble
niemiecki minister finansów
Kryzys był spowodowany kombinacją napływu taniego pieniądza, braku regulacji i źle skonstruowanymi zachętami nakłaniającymi finansistów do ryzyka. Wszystkie działania zachodnich rządów są od tamtej pory skierowane na naprawienie tamtych zaniedbań. Punktem wyjścia było dla nas stwierdzenie, że samoregulacja rynków finansowych to iluzja. Nawet najbardziej liberalni akademicy to dostrzegli. Tylko silne państwo lub związek państw, a najlepiej koordynacja na poziomie globalnym, może to zapewnić. Wypracowanie drogi do takich zmian to żmudna droga i dlatego w razie potrzeby kraje powinny wprowadzać niektóre zasady na własną rękę. Tak w ubiegłym roku zrobiły Niemcy, zakazując krótkiej sprzedaży. Ale nie zrobiliśmy jeszcze wszystkiego. Same regulacje nie wystarczą. Musimy jeszcze zażegnać kryzys zadłużeniowy w strefie euro. Prócz ogromnego wysiłku udzielanej pod twardymi warunkami pomocy dla zadłużonych, czeka nas odbudowa zaufania rynków do walczących dziś o przetrwanie gospodarek. Nie zaprzeczam, że po drodze jest wiele przeszkód. Ale w Europie nie mamy alternatywy wobec kontynuowania integracji krok po kroku. Nawet za cenę zmian w unijnych traktatach.

Wykład laureata Nagrody im. Nobla - prof. profesora Myrona S. Scholes „Niepewność i regulacje finansowe” 30 sierpnia 2011 r. godz. 10.00 zapraszamy na transmisję on-line!