Turcja i Ukraina są najbardziej zagrożone recydywą kryzysu finansowego w wersji z 2008 roku spośród wszystkich gospodarek Europy Środkowej i Wschodniej, Bliskiego Wschodu i Afryki – twierdzi amerykański bank Goldman Sachs.

W Turcji doszło do “istotnego zachwiania równowagi finansowej”, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy zawiesił realizację programu pomocowego na Ukrainie. Także Rosja może mieć do czynienia z negatywnymi skutkami, ale “jej bardziej odporny system bankowy i zwiększona elastyczność rubla”, powinny ograniczyć te ewentualne wpływy.

Analitycy Goldmana dostrzegają zarazem wyraźne ryzyka finansowe w szeregu krajach wspomnianych regionów, jednak scenariusze dotyczące Turcji i Ukrainy wskazują na największe niebezpieczeństwo przyszłych zawirowań.
Turecki deficyt na rachunku obrotów bieżących osiągnął w czerwcu, za okres 12 miesięcy, rekordowa kwotę 72,5 mld dolarów, czyli około 9 proc. PKB. Spowodował on w tym roku 13-proc. spadek wartości tureckiej liry, czyli największy spośród wszystkich 20 rynków wschodzących monitorowanych przez agencję Bloomberg.

Niekorzystny rozwój wydarzeń finansowych za granicą może sprawić, że redukcja deficytu Turcji na rachunku bieżącym „może przybrać bardzo gwałtowną formę, prowadząc do znacznego spadku dochodu narodowego, dalszego osłabienia liry i spadku zagranicznych rezerw walutowych” – stwierdza raport Goldmana. Z kolei na Ukrainie MFW odłożył aż do października wizytę zaplanowaną na przyszyły tydzień, do czasu uporządkowania w tym kraju systemu emerytalnego oraz podjęcia kroków w celu zmniejszenia deficytu budżetowego.

Na Węgrzech pięcioletnie CDS –y (credit default swaps), które są miernikiem kosztów ubezpieczenia długu danego kraju na wypadek niewypłacalności, podskoczyły do najwyższego poziomu od kwietnia 2009 roku, po części z powodu nieporozumień z MFW.

„Załamanie się negocjacji z MFW oznacza, że rząd musi przekonać rynki co do wiarygodności swoich reform i zobowiązań fiskalnych; w przeciwnym razie rośnie prawdopodobieństwo, że kraj będzie musiał przejść przez kolejny etap bolesnych dostosowań” – komentuje Goldman Sachs.