Niemcy i Francja będą dążyły do tego, aby podatek od transakcji finansowych ustanowić w całej Unii Europejskiej, a nie tylko w strefie euro.
Takie oświadczenie złożył wczoraj rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert. Podobne stanowisko zajęła Komisja Europejska. Potwierdziła wczoraj, że w październiku przedstawi swoje propozycje w tej sprawie. KE liczy, że przynajmniej część zysków z ogólnoeuropejskiego podatku od transakcji finansowych trafi do budżetu UE.
Po spotkaniu we wtorek w Paryżu prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego i kanclerz Angeli Merkel zakładano, że ich propozycje dotyczą tylko Eurolandu. Plan przedstawiony w Paryżu wywołał ostry protest Stowarzyszenia Europejskich Rynków Finansowych (AFME), które uznało, że w takim przypadku centra finansowe na kontynencie natychmiast przeniosłyby się do londyńskiego City.
Josef Ackermann, prezes Deutsche Banku, a do niedawna jeden z najważniejszych doradców Merkel, wystąpił wczoraj w wywiadzie dla sieci CNBC z ostrą krytyką podatku od transakcji finansowych. Jego zdaniem, nawet jeśli uda się go wprowadzić w całej Unii, to i tak będzie to bolesny cios dla europejskich instytucji finansowych. Ackermann ostrzegł, że wówczas ogromne kapitały zarządzane dziś przez banki w Unii zostaną przetransferowane do ośrodków finansowych poza Unią, jak Singapur czy Nowy Jork. – W takich warunkach takim bankom jak mój będzie bardzo trudno nadal wypracowywać zyski – powiedział prezes Deutsche Banku.
Z tego samego powodu krytyczni wobec idei podatku od transakcji finansowych są także politycy. – Albo taki podatek zostanie wprowadzony na całym świecie, albo nie powinien być wprowadzany nigdzie – ostrzegł holenderski minister finansów Jan Kees de Jager.
Z kolei Michael Noonan zwrócił uwagę, że już teraz takie raje podatkowe jak Kajmany czy Brytyjskie Wyspy Dziewicze szykują się do przejęcia biznesu finansowego prowadzonego w Europie, jeśli okaże się, że Bruksela narzuci zbyt wysokie koszty. Sama Irlandia wyspecjalizowała się w zarządzaniu międzynarodowymi funduszami inwestycyjnymi, których wartość na koniec 2010 r. wynosiła aż 1,87 bln euro.
– W żadnym przypadku nie możemy dopuścić do tego, żeby te środki zostały wycofane. To jest warunek przełamania przez Irlandię recesji i powrotu na ścieżkę trwałego wzrostu – dodał irlandzki minister finansów.
Z kolei zarząd giełdy w Wiedniu ostrzegł, że nowy podatek doprowadzi do przeniesienia wielu transakcji finansowych z oficjalnego parkietu do nieformalnych rynków elektronicznych, które pozostają poza kontrolą fiskusa. Podobnie sądzi niemieckie Stowarzyszenie Banków Spółdzielczych (BVR). Jego zdaniem ustanowienie nowego podatku doprowadzi do poważnego kryzysu europejskich giełd. Już w środę, w pierwszym dniu pracy giełd po ogłoszeniu francusko-niemieckiego planu naprawy strefy euro, notowania większości europejskich banków poszły znacząco w dół.
Wprowadzenie nowego podatku wymaga jednomyślnej decyzji wszystkich krajów EU, w tym tak sceptycznych wobec nowego pomysłu jak Wielka Brytania.