Dom maklerski TMS uruchomił platformę transakcyjną, dzięki której można spekulować bezpośrednio na rynku międzybankowym.
Na zmianach kursów walut próbuje w Polsce zarabiać kilkadziesiąt tysięcy osób. Zainteresowanie rynkiem forex nasila się w okresach, gdy trudno zarobić na giełdzie. Handel walutami, dzięki zastosowaniu dźwigni kapitałowej, umożliwia osiąganie dużych zysków przy zaangażowaniu minimum własnych środków. I nie ma znaczenia, czy złoty lub jakakolwiek inna waluta osłabia się, czy umacnia. Zarabiać można na wzroście, jak i na spadku kursu.
Większość graczy korzysta z platform typu market maker. Zaproponowane przez TMS rozwiązanie różni się od nich, bo umożliwia handel walutami bezpośrednio na rynku forex. W przypadku market makera gracz, otwierając pozycję, zawiera transakcję z operatorem platformy. To może rodzić konflikt interesów. Zysk gracza może oznaczać straty operatora, a ten dążąc do ich minimalizacji, może zmniejszać zyski gracza. Internetowe fora pełne są wypowiedzi zawiedzionych spekulantów, którym market maker np. zbyt wcześnie zamknął pozycję, pozbawiając ich zysku.
Rozwiązanie zaproponowane przez TMS i oparte na modelu ECN tej wady nie ma, bo odbywa się bez ingerencji brokera w parametry transakcji i czas realizacji zlecenia, a drugą stroną transakcji zawieranej przez spekulanta jest inny gracz.
Inne zalety ECN to niski spread. Przy niektórych walutach może wynosić 0,5 tzw. pipsa (setnej części np. centa, grosza). Bywa, że spread jest nawet niższy, a zdarza się, że jest nawet ujemny. Do tego dochodzi jednak prowizja wynosząca minimum 0,004 proc. od wartości całej transakcji. W sumie przy wyższych kwotach koszt transakcji w modelu ECN jest znacznie atrakcyjniejszy niż na platformach typu market maker.
Rozwiązanie zaproponowane przez TMS Brokers to druga platforma oparta na modelu ECN w Polsce. Podobną, wiosną tego roku, uruchomił Alior Bank. Jednak w odróżnieniu od TMS Alior Bank na swojej platformie udostępnia tzw. głębokość rynku, czyli pełny arkusz zleceń z wolumenem obrotu i proponowaną ceną transakcji. – Nasze rozwiązanie oparte jest na aplikacji, która nie umożliwia pokazywania głębokości rynku. Pracujemy nad modyfikacjami oferty i wkrótce uzupełnimy ją o pełny arkusz zleceń – mówi Tomasz Uściński z zarządu TMS.