Polska prezydencja za "pozytywne" uznała wtorkowe spotkanie przywódców Niemiec i Francji o zarządzaniu gospodarczym w strefie euro, nie wyrażając obaw, że regularne szczyty krajów wspólnej waluty doprowadzą do podziału UE na Europę dwóch prędkości.

Zdaniem polskiego rządu, na głębokie reformy dotyczące zarządzania gospodarczego w strefie euro będą musiały się zgodzić wszystkie kraje członkowskie UE - bowiem będzie to wymagało zmian traktowych, których uchwalenie następuje jednomyślnie.

"Polska prezydencja pozytywnie ocenia fakt, że takie spotkanie (Merkel-Sarkozy) miało miejsce. To pokazuje, że Niemcy i Francja, dwie największe gospodarki strefy euro, bardzo poważnie podchodzą do koniecznych reform gospodarczych" - powiedział w środę PAP rzecznik prezydencji Konrad Niklewicz.

Jego zdaniem, w zapowiedzi utworzenia rządu gospodarczego w strefie euro złożonego z 17 szefów państw i rządów krajów wspólnej waluty i z przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuyem na czele, "nie ma żadnego nowego elementu". Ów "rząd" obradowałby dwa razy do roku, lub częściej, gdyby było to potrzebne. "Oddzielne spotkania strefy euro na poziomie ministrów i szefów państw i rządów odbywają się już teraz. 21 lipca Herman van Rompuy przewodniczył szczytowi strefy euro w Brukseli" - powiedział Niklewicz.

"Prezydencja będzie się starała tak wesprzeć dyskusję nad propozycjami reform zarządzania gospodarczego, by jej wynik mógł być zaakceptowany przez wszystkie 27 państw członkowskich UE" - zaznaczył. Prezydencja spodziewa się, że dyskusja o propozycjach reform może być przeprowadzona na październikowym szczycie UE w Brukseli z udziałem wszystkich państw członkowskich. "Przygotowanie tej Rady Europejskiej i rozmowa o szczegółach będą prowadzone na Radzie ds. ogólnych pod przewodnictwem polskiej prezydencji (ministra ds. europejskich Mikołaja Dowgielewicza - PAP)" - powiedział Niklewicz.

Z zadowoleniem podkreślił też jeden z uzgodnionych przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego postulatów: by do lata 2012 r. wszystkie kraje wspólnej waluty zapisały w swych konstytucjach górną granicę zadłużenia. To rozwiązanie istnieje już w polskiej konstytucji, która ogranicza dług publiczny do 60 proc. PKB.

W reakcji na wtorkowe dane Eurostatu o spowolnieniu wzrostu gospodarczego w strefie euro i UE, polska prezydencja za pilne zadanie uznaje przywrócenie wzrostu gospodarczego i chce temu jesienią poświęcić wiele pracy w ramach przewodnictwa w Radzie UE. Także jesienią zapowiada publikację, wspólnie z Bankiem Światowym, raportu na temat źródeł wzrostu gospodarczego w Europie.

W Paryżu Merkel i Sarkozy stanowczo odrzucili wprowadzenie euroobligacji, wspólnych dla całej strefy euro. Kanclerz Niemiec oświadczyła, że nie wierzy, by były one pomocne w rozwiązywaniu obecnego kryzysu zadłużenia. Strona polska przyjęła tę decyzję z zadowoleniem, uznając, że oddala to groźbę zakłóceń na rynku papierów dłużnych w Europie i na świecie i ryzyko, że inwestorzy stracą zainteresowanie dla polskich obligacji.