KE uważa, że spadki notowań na europejskich giełdach nie mają związku z sytuacją gospodarczą w UE, i ponownie wskazuje na zbyt duży wpływ agencji ratingowych na rynki finansowe. Apeluje o cierpliwość, gdyż potrzebny jest czas, by wdrożyć instrumenty ratunkowe.

Chociaż już w poniedziałek Europejski Bank Centralny rozpoczął skupowanie z rynku hiszpańskich i włoskich obligacji po ich masowej wyprzedaży w ubiegłym tygodniu, europejskie, amerykańskie i azjatyckie giełdy odnotowują we wtorek znaczące spadki, sytuacja określana jest jako panika. To reakcja na piątkowe obniżenie - po raz pierwszy w historii - ratingu USA.

"Nie sądzę, żebyśmy mogli wyciągać wnioski po jednym dniu" - powiedział we wtorek pytany przez dziennikarzy o skuteczność akcji EBC rzecznik KE Olivier Bailly. Dodał, że trzeba poczekać do początku przyszłego tygodnia na efekty, aż EBC skupi większą ilość obligacji z rynku. Jego zdaniem, reakcja rynków finansowych nie jest związana z sytuacją gospodarczą w UE.

"Są pewne fundamenty ekonomiczne, na które trzeba spojrzeć w związku ze zmianami na rynkach finansowych, (...) ale są widoczne oznaki ożywienia gospodarczego. Wiele krajów UE podejmuje odpowiednie decyzje w celu pobudzenia koniunktury i ograniczenia deficytu finansów publicznych, jak chociażby Hiszpania i Włochy. My jesteśmy bardziej optymistyczni niż to, co możemy obserwować na rynkach finansowych" - oświadczył Bailly.

Wskazał też, że o około 1 punkt procentowy spadł spread obu krajów (czyli różnica w rentowności ich papierów w porównaniu z obligacjami niemieckimi, uznawanymi za benchmark). "To pozytywne dla zdolności obu krajów, by pożyczać" - dodał.

Rzecznik poinformował, że KE nie zmienia obecnych prognoz i ogłosi kolejne kwartalne prognozy ekonomiczne 15 września. Dodał, że konkretne decyzje konieczne do utrzymania stabilności strefy euro zostały już podjęte m.in. na lipcowym szczycie eurogrupy, a teraz jest "czas na ich wdrażanie".

Chodzi głównie o to, by Europejski Fundusz Stabilności Finansowej (EFSF) miał możliwość skupowania z rynku wtórnego rządowych obligacji krajów strefy euro, które wpadną w pułapkę rosnącego zadłużenia. Wymaga to jednak zmiany unijnego traktatu, którą muszą ratyfikować parlamenty 17 krajów strefy euro.

"Zawsze jest dysonans pomiędzy błyskawicznymi reakcjami rynków finansowych a czasem potrzebnym do wdrożenia decyzji politycznych w demokracji" - zaznaczył Bailly.

Niemal od początku kryzysu z 2008 r. KE obciąża częściową odpowiedzialnością agencje ratingowe

W opinii KE, zbyt duży wpływ na rynki mają natomiast ratingi agencji. W piątek agencja Standard&Poor's obniżyła ocenę USA z maksymalnej AAA do AA+.

KE ma też "swoje wątpliwości" w sprawie oceny przez agencje kondycji niektórych gospodarek UE - powiedział rzecznik. "KE przedstawi propozycje prawne w sprawie (regulowania) agencji ratingowych późną jesienią" - przypomniał Bailly.

Niemal od początku kryzysu z 2008 r. KE obciąża częściową odpowiedzialnością agencje ratingowe, gdyż początkowo nie doszacowały ryzyka niektórych produktów finansowych, a następnie z opóźnieniem zareagowały w analizach na pogorszenie sytuacji na rynku. Pozytywną ocenę tuż przed upadkiem otrzymał m.in. amerykański bank Lehman Brothers. KE wskazuje na brak konkurencji na rynku ratingów, który zdominowany jest przez trzy amerykańskie agencje i ich europejskie oddziały (Fitch, Moody's i Standard&Poor's).

Już w 2009 roku UE przyjęła rozporządzenie, na mocy którego agencje ratingowe w UE podlegają rejestracji. Ponadto w ubiegłym roku przyznano uprawnienie do nadzoru nad zarejestrowanymi agencjami Europejskiemu Urzędowi Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA). Jednak KE chce pójść jeszcze dalej: zwiększyć przejrzystość ratingów długu publicznego, poprawić dostęp do rynku europejskiego dla nowych agencji oraz zmniejszyć uzależnienie od ratingów w unijnej legislacji.