"Sytuacja jest bardzo trudna i wymaga uzgodnionych interwencji" - oświadczył włoski premier po serii telefonicznych konsultacji, jakie przeprowadził tego dnia z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym, kanclerz Niemiec Angelą Merkel i premierem Hiszpanii Jose Luisem Zapatero.
"To kryzys, który nie szanuje ani rzeczywistości gospodarczej, ani fundamentów ekonomicznych" - podkreślił Berlusconi.
Poinformował, że z prezydentem Sarkozym uzgodnił, że kilka dni wcześniej niż planowano odbędzie się spotkanie ministrów finansów krajów G7. Byłoby ono - wyjaśnił - przygotowaniem do obrad szczytu szefów państw i rządów G8.
Oceniając sytuację na włoskich rynkach finansowych, Berlusconi stwierdził: "Bardzo szczególna uwaga międzynarodowej spekulacji jest w nas wymierzona; trzeba próbować postawić jej zaporę".
Premier mówił, że program oszczędnościowy jego rządu został przyjęty "absolutnie pozytywnie, z uznaniem". "Lecz sytuacja radzi przyspieszenie jego realizacji" - wskazał.
Na pytanie, czy to przyspieszenie to rezultat ponagleń ze strony Europejskiego Banku Centralnego, premier zareagował: "Czy jesteśmy rządzeni przez Europejski Bank Centralny? Nie sądzę".
"Odpowiadamy na wymogi rynków, które nie są rządzone przez nikogo, nawet przez spekulanta, i które funkcjonują także niezależnie od rzeczywistości gospodarczej krajów" - zaznaczył szef włoskiego rządu.
Obecny na konferencji w kancelarii premiera minister finansów Giulio Tremonti powiedział zaś: "W ciągu miesiąca zmienił się świat".
Zarówno Tremonti, jak i Berlusconi zapowiedzieli, że celem ich rządu jest doprowadzenie do równowagi w finansach publicznych w 2013 roku, a więc o rok wcześniej, niż do tej pory zakładano.
Jeszcze w piątek Berlusconi ma rozmawiać z prezydentem USA Barackiem Obamą.