Przez e-myto koncesjonariusze tracą miesięcznie po kilkanaście milionów złotych. Dlatego domagają się od rządu reakcji. Ten prędzej czy później będzie musiał zepchnąć tiry z powrotem na ich trasy, by nie blokowały dróg lokalnych

Rząd zapewniał, że system e-myta, który z początkiem lipca zastąpił winiety, będzie tańszy, wygodniejszy, a przede wszystkim bardziej sprawiedliwy. „Zapomniał” jedynie o włączeniu do niego prywatnych koncesjonariuszy, którzy zarządzają trzema autostradami: odcinkiem A4 między Katowicami a Krakowem, A1 do Gdańska oraz A2 między Koninem a Nowym Tomyślem. Efekt jest taki, że ruch ciężarówek spadł na nich o 50 – 70 proc., co w dół pociągnęło zyski firm, które nimi zarządzają. Kłopot mają także kierowcy, bo zamiast jednego ogólnokrajowego systemu mamy do czynienia z trzema różnymi, i to zarówno jeżeli chodzi o koszty przejazdu, jak i funkcjonowania.

Rząd prędzej czy później będzie musiał ten problem rozwiązać. Jak dowiedział się „DGP”, już prowadzi rozmowy w tej sprawie z koncesjonariuszami. Jakie są możliwe scenariusze tego rozwiązania?

Scenariusz 1 Wyrównane stawki

Wariant, w którym państwo włącza koncesjonariuszy w system e-myta przy wyrównanych stawkach, jest najmniej prawdopodobny. Co prawda byłby na rękę kierowcom (płaciliby za przejazd prywatnymi autostradami tyle samo co za jazdę tymi państwowymi), jednak jednocześnie znacząco zmniejszyłby wpływy do kasy koncesjonariuszy. Ci zatem na to raczej nie przystaną. Szczególnie że według nich państwo przy obecnych stawkach e-myta faktycznie dopłaca ponad 60 proc. do każdego przejazdu tira.

– Koncesjonariusze zgodziliby się na takie rozwiązanie, ale pewnie zażądaliby rekompensat na podstawie wykazanych strat – mówi Eryk Kłossowski, ekspert z Instytutu Jagiellońskiego.

Scenariusz 2 Zróżnicowane stawki

Państwo włącza koncesjonariuszy w system viaTOLL i pozwala im narzucać własne opłaty za przejazd. – Stawki można zostawić rynkowi. Ale to, że w latach 90. nie przeprowadzano żadnych analiz ekonomicznych, jak należy budować autostrady, spowodowało, że dziś mamy najdroższe drogi na świecie – uważa ekonomista Robert Gwiazdowski.

Zdaniem eksperta od transportu dr Izabelli Mitraszewskiej ten scenariusz nie jest doskonały, ale przynajmniej pozwoliłby kierowcom szybko zacząć korzystać z jednego systemu. – Jeśli koncesjonariusze nie zostaną zwolnieni z VAT, nie ma co myśleć o wyrównaniu stawek – mówi. Na chwilę obecną jest to wariant najczęściej rozważany przez rząd w rozmowach z koncesjonariuszami.

Scenariusz 3 Powrót do systemu rekompensat

Państwo nie włącza prywatnych spółek do systemu viaTOLL, ale doprowadza do wyrównania stawek na drogach państwowych i prywatnych, wyrównując straty koncesjonariuszom.

W systemie winietowym koncesjonariusze otrzymywali dofinansowanie od państwa za niepobieranie opłat od samochodów posiadających winiety. Spółka Autostrada Wielkopolska SA (koncesjonariusz A2) miesięcznie uzyskiwała z tego tytułu ok. 35 mln zł netto. Rzecznik AWSA Zofia Kwiatkowska nie chce ujawniać przychodów spółki od momentu wprowadzenia systemu viaTOLL, ale można przyjąć, że są o 40 – 50 proc. niższe. Jako że w przeszłości koncesjonariusze budowali autostrady pod naciskami rządu, to teraz – zdaniem ekspertów – będą wymagać od niego zagwarantowania konkretnych wpływów. I może im się to udać. – Jeśli lobby okaże się tak skuteczne jak do tej pory, to bez wątpienia takie korzystne dla nich rozwiązania zostaną wprowadzone – uważa Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.

Ministerstwo Infrastruktury twierdzi, że nie rozważa takiego wariantu.

Problemu udałoby się uniknąć, gdyby rząd uwzględnił prywatne spółki już na etapie planowania e-myta. Jednak najprawdopodobniej bał się tego zrobić. – Negocjacje dotyczące wprowadzenia winiet w 2005 roku były długie i kosztowne. Teraz postanowiono postawić koncesjonariuszy pod ścianą, tworząc system bez ich udziału – podsumowuje Eryk Kłossowski.