Republikanie i Demokraci uzgodnili kompromisowy plan zwiększenia deficytu. Jednak szczegóły cięć będą dopiero wypracowywane przez 12 wybranych przedstawicieli obu partii. Oszczędności poszukają m.in. w systemie opieki zdrowotnej
Ogłoszone przez Baracka Obamę porozumienie w sprawie podniesienia limitu zadłużenia Stanów Zjednoczonych, nad którym głosować miały wczoraj obie izby Kongresu, oddala perspektywę niewypłacalności największej gospodarki świata, ale nie przekreśla jej całkowicie. Do ustalenia pozostało jeszcze wiele szczegółów, przy których o zgodę będzie równie trudno.
Limit zadłużenia – wynoszący obecnie 14,3 bln dolarów – zostanie podniesiony o 2,4 bln. Odbędzie się to w dwóch etapach – o 900 mld z chwilą zatwierdzenia ustawy przez Kongres i o kolejne 1,5 bln do końca roku. To zapewni administracji środki na funkcjonowanie do końca obecnej kadencji, czyli do stycznia 2013 r. Kongres będzie mógł wprawdzie zablokować drugi etap, ale ponieważ weto wymaga dwóch trzecich w obu izbach, jest to mało prawdopodobne.
Zwiększenie długu zostanie zrównoważone zmniejszeniem wydatków w ciągu 10 lat o taką samą kwotę. Plan cięć będzie również zatwierdzany dwuetapowo – o 917 mld teraz i 1,5 bln, gdy szczegóły przygotuje komisja złożona z przedstawicieli obu partii. Same zaś oszczędności będą narastały w kolejnych latach. W roku podatkowym zaczynającym się 1 października wydatki będą tylko o 6 miliardów mniejsze niż obecnie, w kolejnych – gdy gospodarka ma wychodzić na prostą – będą większe cięcia.
Około biliona spośród 2,4 bln, które mają być zaoszczędzone w ciągu 10 lat, ma pochodzić z wydatków uznaniowych, czyli takich, które nie są sztywno zapisane w ustawach, lecz co roku są zatwierdzane przez Kongres. Około połowy z nich stanowią wydatki na obronność i wszelkie programy związane z bezpieczeństwem. 350 z początkowych 917 mld ma właśnie pochodzić z tej puli, co więcej, nie będą to pieniądze zaoszczędzone w związku z ograniczaniem misji w Iraku i Afganistanie. To ustępstwo ze strony Republikanów, którzy sprzeciwiali się ograniczeniom wydatków na bezpieczeństwo. W zamian uzyskali to, że w planie nie ma żadnych podwyżek podatków, na co nalegali Demokraci.
Resztę, czyli zdecydowaną większość oszczędności, ma zaproponować 12-osobowa komisja złożona z po sześciu przedstawicieli obu partii. Ma ona przedstawić program do 23 listopada, a Kongres przyjąć do 23 grudnia. Jako najważniejsze potencjalne źródła oszczędności wymieniane są reforma systemu podatkowego i system opieki zdrowotnej Medicare. Jeśli komisja nie dojdzie do porozumienia w sprawie cięć na sumę przynajmniej 1,2 bln lub jeśli Kongres je odrzuci, od nowego roku cięcia ruszą automatycznie. Będą one po równo rozłożone między bezpieczeństwem a programami socjalnymi, choć z tych ostatnich pod nóż pójdzie przede wszystkim Medicare, a oszczędzone zostaną program emerytalny Social Security, pensje urzędników federalnych oraz zasiłki dla weteranów i najuboższych.
Plan wzywa także obie izby Kongresu, by do końca roku przygotowały poprawkę do konstytucji, która nakazywałaby przyjmowanie zrównoważonego deficytu. Wprawdzie jej przyjęcie nie będzie łatwe – wymaga to większości dwóch trzecich w obu izbach, po czym ratyfikacji przez stany – ale taki zapis może pomóc bardziej konserwatywnej części Republikanów przełknąć porozumienie.
Krótkotrwały entuzjazm na giełdach
Informacja o porozumieniu w sprawie długu USA spowodowała mocne wzrosty na najważniejszych światowych giełdach. Jednak w ciągu dnia ten entuzjazm gasł, do czego przyczyniało się opóźnienie terminu głosowania nad planem, a także słabe dane gospodarcze z USA. W efekcie giełdy w Londynie, Paryżu i Frankfurcie zakończyły dzień na minusie, a w Nowym Jorku Dow Jones i Nasdaq już do południa były o ponad jeden procent pod kreską. Tradycyjnie umocniły się za to frank szwajcarski i złoto, które znów zbliżały się do rekordowych poziomów.
bjn