Całą niedzielę trwały konsultacje w sprawie porozumienia między amerykańskimi partiami co do podwyższenia limitu zadłużenia. Biały Dom dał parlamentowi czas do jutra. W przeciwnym razie największej gospodarce świata grozi bankructwo

Najpierw Senat, w którym Demokraci dysponują niewielką większością głosów, odrzucił przyjęty wcześniej przez zdominowaną przez Republikanów Izbę Reprezentantów plan redukcji wydatków. Republikanie proponowali podwyższenie limitu wydatków z obecnych 14,3 biliona dol. o 900 mld, by dać politykom więcej czasu na uzgodnienie poważniejszych cięć.

Później Demokraci chcieli podnieść limit o 2,4 bln dol., by przesunąć kolejne debaty na okres po wyborach prezydenckich, planowanych na listopad 2012 r. Plan Demokratów został jednak w sobotę odrzucony przez izbę niższą. W niedzielę Republikanie starali się poprzez obstrukcję uniemożliwić głosowanie w Senacie. Jeśli Barackowi Obamie nie uda się odwrócić uwagi opinii publicznej od problemu z zadłużeniem, będzie mu trudno walczyć o reelekcję.

W weekend niemal cały czas trwały konsultacje między ugrupowaniami w sprawie kompromisowej propozycji. Praktyka pokazuje, że całkiem prawdopodobne jest jej przyjęcie na kilka godzin przed wyznaczonym przez rząd terminem, czyli do wtorku nad ranem polskiego czasu. Jeśli to nie nastąpi, zabraknie pieniędzy na bieżące wydatki, zaś część agencji obniży rating Stanów Zjednoczonych. Wątpliwości budzi jedynie podany przez Departament Skarbu deadline; część ekspertów uważa, że gotówki wystarczy jeszcze do połowy sierpnia.

Co w praktyce oznacza bankructwo USA

Od maja, gdy USA osiągnęły wyznaczony w 2010 r. limit zadłużenia, bieżące wydatki mogły być finansowane wyłącznie z zapasów gotówki i wpływających po tym terminie podatków. Zdaniem Departamentu skarbu po 2 sierpnia i te możliwości się wyczerpią. Podniesienie progu zadłużenia to według analityków rozwiązanie tymczasowe. Oto konsekwencje ogłoszenia przez USA niewypłacalności.

● Co z obligacjami?

Na rynku obligacji paniki na razie nie widać, choć w ostatnich miesiącach dało się zauważyć niższy popyt zagranicznych inwestorów na nowo emitowane papiery. Rentowność 10-letnich obligacji federalnych pozostaje niższa niż 3 proc. Analogicznie nie należy zatem oczekiwać wielkich zmian w rentowności obligacji po 2 sierpnia. Terry Belton z JPMorgan Chase oczekuje, że rentowność papierów dłużnych wzrośnie o 5 – 10 pkt bazowych.

● Co z kursem dolara?

Amerykanie nie muszą nawet zbankrutować, by dolar tracił na wartości. Wystarczy strach przed zapowiadanym przez agencję Standard & Poor’s obniżeniem ratingu USA. – To wywoła ucieczkę od dolara – mówi Dan Dorrow z Faros Trading. Dotyczy to przede wszystkim Azjatów, którzy zamiast dolara USA kupują najchętniej jeny oraz inne dolary: australijskie, kanadyjskie i singapurskie. Spadek wartości waluty będzie korzystny dla eksporterów, co dałoby szansę redukcji najwyższego na świecie deficytu handlowego (633 mld dol. w 2010 r.).

● Co z żołnierzami w Afganistanie?

Żołnierze na misji pod Hindukuszem to jedna z niewielu grup społecznych, która w zasadzie nie musi się martwić o pieniądze z budżetu. W zeszłym tygodniu Kongres uchwalił prawo przewidujące, że nawet w razie bankructwa żołd będzie nadal wypłacany.

● Co ze świadczeniami socjalnymi?

Niepełnosprawni i emeryci korzystający z programu Social Security mogą na razie spać spokojnie. Środki, którymi dysponuje agencja, wystarczą na wypłatę 23 mld dol. 3 sierpnia i – zapewne – kolejne 8,5 mld dol. 10 sierpnia. Pieniądze te pochodzą z wpływających na bieżąco podatków, dzięki którym program jest de facto niezależny od poziomu zadłużenia. Ubiegły rok fiskalny zamknął z 781 mld dol. przychodów przy 713 mld wydatków.

● Co ze stopami procentowymi?

Wzrosną, gdy za czasowym bankructwem pójdzie utrata ratingu AAA. – Najgorszy scenariusz zakłada, że przedłużająca się niewypłacalność zamrozi rynek kredytowy. Wówczas poznamy, co znaczą prawdziwe problemy – mówi Greg McBride z serwisu Bankrate.com.