Do września nie należy się spodziewać decyzji KE ws. przesunięcia przez Polskę unijnych 1,2 mld euro z projektów kolejowych na drogowe - poinformował PAP rzecznik KE. Według ministra infrastruktury, rząd chce tak zrobić, by Polska nie straciła środków UE.

Polska złożyła niedawno wniosek do Komisji Europejskiej o przesunięcie 1,2 mld euro z projektów kolejowych na drogowe - w ramach funduszy unijnych na rozwój infrastruktury (na lata 2008-2013). KE sygnalizowała, że się nie zgodzi, gdyż środki powinny zostać w sektorze kolejowym i być wydane np. na projekty rewitalizacyjne.

"Nie można na tym etapie powiedzieć, ile potrwa analiza wniosku, zależy to też od tego, jakie inne dyrekcje KE będą musiały być zaangażowane (poza dyrekcją polityki regionalnej - PAP). Do tego trzeba pamiętać, że mamy okres wakacji" - powiedział PAP rzecznik komisarza ds. polityki regionalnej Ton Van Lierop. Przyznał, że nie należy spodziewać się decyzji KE przed wrześniem.

Przebywający we wtorek w Brukseli minister infrastruktury Cezary Grabarczyk tłumaczył, że Polska otworzyła ogromny rynek robót inwestycyjnych, co spowodowało konkurencję i spadek oferowanych cen - stąd dodatkowe środki do przesunięcia z kolei na drogi.

"Na polskim rynku robót inwestycyjnych w dziedzinie infrastruktury pojawiło się do 200 firm, które składają oferty w przetargach. Spowodowało to obniżenie cen. W projektach kolejowych ceny były na tyle niskie, że pozwalają nam wykonać cały zakres rzeczowy przygotowany przez resort i Polskie Linie Kolejowe i zostały jeszcze uwolnione środki, których nie mogliśmy zagospodarować na nowe projekty, ponieważ te nie są jeszcze w pełni przygotowane" - mówił Grabarczyk.

Dodał, że aby "Polska nie utraciła tych funduszy, rząd zaproponował przesunięcie (...) 1,2 mld euro na projekty drogowe, które są przygotowane i mogą być realizowane od zaraz. Rząd wystąpił z tym wnioskiem do KE i czekamy na decyzję" - podkreślił.

Ponadto zauważył, że propozycja Komisji, by rozważyć możliwość zaangażowania - przynajmniej - części tych środków na projekty rewitalizacji, pojawił się dopiero po wystąpieniu Polski z wnioskiem o przesunięcie środków.

"Jest to propozycja nowa, wcześniej KE stała na stanowisku, że środki te mogą być przeznaczane tylko na gruntowne modernizacje" - dodał.

Obecny na wtorkowej konferencji z Grabarczykiem zastępca szefa gabinetu unijnego komisarza ds. transportu Keir Fitch podkreślił, że KE stoi na stanowisku zrównoważonego rozwoju infrastruktury.

"Rozumiemy, że Polska przeznacza środki na rozwój transportu drogowego, ponieważ mamy świadomość, że taka właśnie zachodzi potrzeba. Natomiast mieliśmy wrażenie, że doszło do pewnej nierównowagi i być może inwestycje przeznaczane na koleje były nieco mniejsze i dlatego wyraziliśmy pewien niepokój, co do tego transferu" - powiedział.

"Musimy dokładnie przeanalizować wniosek Polski, zanim podejmiemy ostateczną decyzję, negocjacje trwają. Natomiast mamy świadomość, że inwestycje na kolei są absolutnie konieczne. I inwestycje muszą rozwijać się równolegle (z drogowymi - PAP)" - poinformował Fitch.

Jak poinformował dziennikarzy po konferencji prezes PKP PLK Zbigniew Szafrański, do końca roku w ramach projektów kolejowych wypłacone zostanie ledwie kilka procent dostępnych środków unijnych na ten cel do 2013 r. Uzasadniał to problemami formalnymi, także po stronie KE. Przyznał, że projekty rewitalizacyjne realizuje się szybciej niż modernizacyjne, ponieważ niepotrzebne jest czasochłonne studium wykonalności inwestycji.