Póki co nie zmieniamy naszych planów dotyczących energetyki jądrowej - powiedział premier Donald Tusk, pytany o ocenę decyzji Niemiec o wyłączeniu elektrowni atomowych do 2022 r. Zapewnił, że polskie decyzje będą autonomiczne.

W poniedziałek partie niemieckiej koalicji rządzącej ustaliły, że do 2022 roku Niemcy zrezygnują z korzystania z energii atomowej. Większość z 17 elektrowni atomowych w Niemczech zostanie wyłączona do 2021 roku. Trzy siłownie będą jednak w razie potrzeby produkować prąd do 2022 roku. Mają one pełnić rolę bufora bezpieczeństwa w sytuacji, gdyby proces przechodzenia na odnawialne źródła energii nie postępował w zakładanym tempie i krajowi groziłyby deficyty energii elektrycznej.

Premier powiedział we wtorek po posiedzeniu Rady Ministrów, że Polska w sprawie energetyki jądrowej będzie podejmowała decyzje autonomicznie. "Jeśli ktoś nie chce budować elektrowni jądrowych, to jest jego problem. My jesteśmy przekonani, że energetyka jądrowa pod wieloma względami jest tą dobrą alternatywą dla innych źródeł energii i dlatego decyzje niemieckie nie będą miały żadnego wpływu na nasze" - podkreślił.

Tusk powiedział, że poprosił wicepremiera Waldemara Pawlaka o przygotowanie odrębnego spotkania rządu, na którym ma być przedstawiona pogłębiona analiza na temat tego - jak mówił, "co może oznaczać dla nas taka deklaracja niemiecka. Czy jest to coś więcej niż deklaracja związana z wyborami i takimi bardzo proekologicznymi nastrojami w Niemczech, które przekładają się też na wyniki wyborów".

W ocenie premiera trudno dzisiaj powiedzieć, na ile ta niemiecka deklaracja będzie trwała i na ile będzie konsekwentnie realizowana. Według niego, decyzja Niemiec jest pozytywna dla Polski, ponieważ poprawi możliwości utrzymania energetyki węglowej. "Z polskiego punktu widzenia to dobrze, a nie źle, bo jak wiecie toczymy bój o możliwość wykorzystywania polskiego węgla" - podkreślił.

"Jeśli okazuje się, że jeden z największych krajów w Europie rezygnuje z atomu, to jakie źródło energii jest w porządku? Bo wiatraki, przy całym szacunku dla zielonej energii, nie zastąpią luki, jaką będzie zamknięcie ponad 20 elektrowni jądrowych w Niemczech" - mówił Tusk. W jego ocenie również nie będzie to gaz. "Gazu - mimo budowy Nord Stream - nie starczy, by wybudować elektronie gazowe, które zastąpią elektrownie atomowe" - dodał.

"Wyliczenia Komisji Europejskiej i innych instytucji europejskich o tym, ile będzie kosztowało wprowadzanie pakietu energetyczno-klimatycznego - a mówię o tych zapisach, które radykalnie ograniczają emisję CO2 - to wszystko można teraz wyrzucić do kosza, jeśli okaże się, że nie ma energetyki jądrowej w znaczącej części Europy" - podkreślił szef rządu.

"Koszta związane z wprowadzaniem tych drastycznych przepisów będą o wiele, wiele większe. Siedząc bardzo głęboko w tej tematyce, z racji negocjacji pakietu klimatycznego, muszę powiedzieć, że dla nas jest to sygnał jednoznacznie dobry - nawet jeśli ma on kilka wątków i nie do końca jeszcze wiemy, co będzie znaczył praktycznie w Niemczech" - mówił.

"Będziemy cały czas monitorować, co się opłaca polskiej energetyce" - zapewnił. "Gdyby miało się okazać, że zasoby gazu łupkowego, technologiczne możliwości Amerykanów i innych naszych partnerów, umożliwiłyby wydobycie tego gazu na wielką skalę, to nie wykluczam, że podejmiemy decyzję o przestawieniu produkcji energii elektrycznej na gaz na większą, niż do tej pory myśleliśmy skalę" - podkreślił Tusk.

Premier w listopadzie 2008 r. zapowiedział wybudowanie w Polsce dwóch elektrowni jądrowych o mocy 3000 MW każda. Pierwszy blok miałby ruszyć w 2020 r. Inwestorem ma być Polska Grupa Energetyczna, która planuje, że w obu siłowniach wykorzystano by taką samą technologię. Koszty budowy tych elektrowni oraz towarzyszących im inwestycji w rynek energii rząd szacuje na 100 mld zł.

W połowie 2011 r. ma zostać oficjalnie rozpisany przetarg na dostawcę technologii do pierwszej elektrowni. Spółka informowała wcześniej, że wybór ten będzie wiążący również dla kolejnej planowanej siłowni. Przetarg ma zostać rozstrzygnięty do końca 2013 r. Zgodnie z planami, budowa miałaby ruszyć z początkiem 2016 r. Zainteresowanie startem w przetargu wyrażają trzy firmy: kontrolowany przez państwo francuski koncern Areva oraz koncerny Westinghouse i GE-Hitachi.

We wtorek ekspert ONZ Calin Georgescu, który przebywał z misją w Polsce dotyczącą toksycznych odpadów w kontekście przestrzegania praw człowieka, wezwał Sejm i prezydenta do rozważenia zorganizowania krajowego referendum w sprawie budowy elektrowni atomowych w Polsce.