Więcej darmowych minut już nie tylko do własnej, ale także obcych sieci, większe pakiety internetowe i brak ukrytych kosztów po ich przekroczeniu – takich korzyści mogą się spodziewać w najbliższych miesiącach klienci sieci komórkowych. Będzie to efekt rozgrywki o rynek, jaką stoczą ze sobą Plus, Orange, Play i globalna marka T-Mobile, która 5 czerwca zastąpi Erę. Jej wejściu towarzyszyć mają nowe oferty, na które 13 czerwca odpowie nowościami Plus. Analitycy twierdzą, że kwestią czasu będzie reakcja Orange i Play.
Za niespełna dwa tygodnie batalię o nasze portfele rozpocznie globalna marka T-Mobile, która zastąpi znaną od 15 lat Erę. By przypodobać się klientom, wyda nawet 100 mln zł. Tydzień później do medialnej ofensywy z budżetem kilkudziesięciu milionów złotych przystąpi Plus. Razem z Orange i Playem, które nie będą przyglądać się bezczynnie konkurentom, sieci komórkowe wydadzą w tym roku na kampanie marketingowe nawet 500 mln zł.
Reklamy nie wystarczą, żeby zatrzymać klientów na dłużej. Promocyjnej ofensywie, jakiej polski rynek nie widział od dawna, towarzyszyć będzie nowa strategia walki o klienta. Operatorzy będą kusić abonentów większą liczbą minut i dostępem do internetu w komórce. Po raz pierwszy w rozgrywce telekomów nie będzie drastycznych obniżek cen.
Na komórkowej wojnie najwięcej zyskają klienci przedłużający umowy, ale niekupujący aparatów z dużą zniżką albo za symboliczną złotówkę. Operatorzy dadzą im więcej czasu na rozmowy i lepsze pakiety internetowe. Plus w najnowszych taryfach, które wejdą od 13 czerwca, zaoferuje abonentom o 15 proc. więcej darmowych minut i dwa razy większy pakiet internetowy bez limitu, po którego przekroczeniu trzeba dopłacać za dostęp do sieci. Orange już zaoferował zostającym klientom nawet o 40 proc. lepsze warunki. Pakiety minut powiększył też Play. Teraz w taki sam sposób zaatakuje T-Mobile, wprowadzając nielimitowane rozmowy w swojej sieci na całym świecie i niższe stawki za internet za granicą. Eksperci zwracają uwagę, że klienci dostają bonusy, które operatorów nic nie kosztują, czyli limity darmowych rozmów w ramach własnej sieci.
Dostaniemy więc więcej, ale na pewno nie zmniejszą się nasze rachunki za komórki. Z danych Urzędu Komunikacji Elektronicznej wynika, że w ciągu ostatnich sześciu lat średni koszt abonamentu spadł z ponad 140 zł do 75 zł. W najtańszych ofertach płacimy średnio 35 zł, czyli prawie dwa razy mniej niż średnia w Unii Europejskiej. Operatorzy nie chcą już obniżać cen, bo to pogorszyłoby ich wyniki finansowe.

Na granicy rentowności

– Wojny cenowej nie będzie, bo byłaby ona nieracjonalna z punktu widzenia wyników spółek. Operatorzy będą poprawiać ofertę, zwiększając liczbę minut w ramach własnej sieci, czyli tam, gdzie ich to nic nie kosztuje. Można powiedzieć, że w ten sposób nie zarobią, ale też niczego nie tracą. Wartością, jaką uzyskują, jest natomiast to, że klient będzie czuł się ważny i zadowolony. I nie pójdzie do konkurencji – tłumaczy Waldemar Stachowiak, analityk Ipopemy Securities.
Dodaje, że poprawa oferty będzie najbardziej widoczna dla przedłużających umowy bez telefonu. – Operator oszczędza i może podzielić się korzyścią z klientem – tłumaczy.
Wszyscy operatorzy deklarują, że nie będą już agresywnie walczyć obniżkami cen, bo często balansują one na granicy opłacalności.
Nowe podejście, czyli troskę o już posiadanych klientów dzięki lepszej ofercie wymusza układ sił na rynku. – Możemy mówić o fazie głębokiej dojrzałości, kiedy najważniejsze jest utrzymanie klienta i zwiększenie jego satysfakcji – mówił niedawno Jarosław Bauc, prezes Polkomtelu, operatora sieci Plus, zapowiadając nadchodzące zmiany w ofercie.
Zarówno szef Plusa, jak i prezesi pozostałych operatorów: Maciej Witucki z TP, Miroslav Rakowski z PTC, a nawet wciąż głównie walczący o klientów konkurencji Joergen Bang-Jensen z P4, powtarzają jak mantrę: – Klienci, którzy z nami zostają, mogą liczyć na więcej.



Więcej za tyle samo

I nie kłamią. W nowej ofercie Plus pozostającym klientom (w ofercie bez telefonu) oferuje przykładowo w abonamencie za 79 zł 375 darmowych minut do wszystkich sieci, podczas gdy obecnie jest ich w tej samej cenie 320. Sieć dokłada też dwa razy większy pakiet internetowy. Podobne zależności będzie można zobaczyć w nowej ofercie polskiego T-Mobile. Operator wprowadzi nowe pakiety, w których obniży ceny roamingu rozmów i transmisji danych oraz wprowadzi nielimitowane rozmowy w sieci T-Mobile na świecie.
Podobne ruchy wcześniej wykonali konkurenci. W Orange podobne zmiany zaszły na przykład w ofercie Orange Free na kartę, ale operator wprowadził też w kwietniu nową promocję w swoich abonamentach, tak zwanych animalsach, „Rozmawiaj dłużej, SMS-uj więcej”, w których zwiększa w pakiety minut czy SMS-ów w ramach obecnej opłaty od 20 do 40 proc. w stosunku do pierwotnej oferty.
Graczem, który wciąż stara się walczyć ceną, jest P4, operator sieci Play, którego strategia polega wciąż na odbiorze klientów trzem dużym sieciom. Analitycy podkreślają jednak, że agresywność Play w tym zakresie też spada. Kilka miesięcy temu operator wykonał więc ruch marketingowy, ogłaszając start sieci dostępu do internetu mobilnego 4G i wprowadził więcej ofert z nielimitowanymi rozmowami, a także przyspieszył prędkość dostępu do internetu i zwiększył pakiety transmisji danych.
Choć nieznane są jeszcze dokładne stawki pakietów, jakie zaproponuje T-Mobile, Waldemar Stachowiak uważa, że jego oferta będzie pod tym względem konserwatywna.

Tani sprzęt

Miroslav Rakowski zapewnił, że nie planuje wojny cenowej. Paweł Puchalski, szef analityków BZ WBK, spodziewa się bardziej agresywnego podejścia do oferty sprzętowej, dzięki czemu klienci mogą dostać lepszą ofertę telefonów, tabletów czy netbooków.
Operatorzy już od kilku miesięcy wprowadzają atrakcyjniejsze oferty zwłaszcza w segmencie smartfonów, bo klienci coraz chętniej korzystają z internetu przez komórkę.
Z opublikowanych w piątek badań NK.pl, największego serwisu społecznościowego w internecie, wynika, że 23 proc. polskich internautów korzysta z sieci przez komórkę. A to powoduje, że operatorzy sprzedają coraz więcej smartfonów (w Play udział przekracza już 60 proc.).
– Wzrost transmisji danych to wyraźny trend, choć wciąż sporo właścicieli smartfonów to osoby, które nie korzystają z ich pełnych możliwości. Będziemy pracować nad tym, by to zmieniać i zwiększyć liczbę tych użytkowników, którzy korzystają też z mobilnych aplikacji na smartfonach – mówił Maciej Witucki.