Banki przestały się obawiać udzielania kredytów. Nie idzie to jednak w parze z podnoszeniem oprocentowania lokat.
Intytucje finansowe mają zapasy na większą akcję kredytową i nie będą paliły się do ostrej walki o oszczędności klientów. Z tego wniosek, że pomimo wysokiego wzrostu cen i podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej na razie trudno będzie znaleźć lokatę, która da realny zysk znacznie powyżej inflacji – wynika z analizy Open Finace.
Giełdowe banki właśnie pokazały zmiany portfeli kredytów i depozytów klientów po pierwszym kwartale. Przybyło im 65 mld zł kredytów. To o 10 proc. więcej niż w pierwszym kwartale 2010 r.
Należy jednak zaznaczyć, że dynamika zmian zadłużenia klientów obarczona jest dużym wpływem zmian kursu walut, szczególnie w bankach ze sporą rolą kredytów we franku szwajcarskim. I właśnie to kredyty hipoteczne w bankach, które najbardziej powiększyły swoje portfele, sprzedają się najlepiej. W tym roku instytucje finansowe zdecydowanie rozluźniły warunki takiego finansowania – obniżyły marże i prowizje.
Nadal natomiast obawiają się pożyczania gotówki, zmieniły też swój stosunek do kart kredytowych, które dla osób o najniższych dochodach pozostają niedostępne.
Co ciekawe, tylko kilka banków, które aktywnie powiększają swój portfel kredytowy, walczy również o depozyty. Najbardziej skuteczny jest Getin Noble Bank, w którym wielkość depozytów wzrosła o ok. 8 mld zł, czyli ponad jedną czwartą. Konkurencja mogłaby też pozazdrościć PKO BP, gdzie depozyty klientów wzrosły o ponad 13 proc. – Przed rokiem depozyty klientów indywidualnych w portfelach banków giełdowych wzrosły o 1,1 mld zł, tym razem od grudnia do marca przybyło ich mniej niż 0,45 mld zł. Klienci, którzy więcej pieniędzy do banków przynoszą, niż pożyczają, nie powinni sobie jednak już robić nadziei na wyższy zarobek – uważa Halina Kochalska z Open Finance.