Jak pogodzić cele polityki klimatycznej Unii Europejskiej z interesem polskiej gospodarki? To temat numer jeden ruszającego dziś Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Rok temu w pogrążonej w recesji UE Polska była zieloną wyspą, a z zasięgu i konsekwencji dopiero kiełkującego załamania w finansach publicznych Grecji jeszcze mało kto zdawał sobie sprawę. Czerwona lampka awaryjna już jednak mrugała i nikt z 3,5 tys. gości ze świata biznesu, polityki i nauki, którzy wtedy zjechali na Śląsk, nie był pewny, jak potoczą się losy unijnych gospodarek. Słowo „kryzys” było więc odmieniane przez wszystkie przypadki.
Przez najbliższe trzy dni w Katowicach zastąpi je katalog innych pojęć. Dług, deficyt, pożyczka, plan ratunkowy, cięcia budżetowe – to tylko kilka z tych, które posłużą za tło dyskusji dotyczącej przyszłości Starego Kontynentu sięgającej kilkudziesięciu lat.
Tak dalekosiężne konsekwencje będzie mieć wspólnotowa polityka klimatyczna zakładająca, że kraje Unii będą produkować coraz czystszą energię, a w efekcie do 2020 r. emisja gazów cieplarnianych do atmosfery spadnie o 20 proc. Straci na tym Polska, bo historycznie nasz przemysł opiera się na węglu, a za jego spalanie przyjdzie słono płacić.
Problem Europy jest jednak poważniejszy, bo ropę i gaz musi kupować na zewnątrz, głównie z Rosji i Bliskiego Wschodu, a cena za energetyczne bezpieczeństwo nie zawsze liczona jest jedynie w walucie. To także nasz problem.
Kongresowe dyskusje w tym roku będą się skupiały nie tylko wokół tematów energetycznych. O tym, jakie działania podjąć, co zmienić w regulacjach, żeby gospodarka Europy była bezpieczna i mogła konkurować z największymi i najbardziej dynamicznymi światowymi potęgami, dyskutować będzie 4,5 tys. kongresowych gości podczas 100 tematycznych paneli.
Gorących dyskusji można się spodziewać wśród gości i uczestników paneli poświęconych kondycji sektora finansowego, innowacji, telekomunikacji oraz infrastruktury. Ta ostatnia zasługuje na więcej uwagi, choćby dlatego, że wielomiliardowe inwestycje w budowę autostrad pozwoliły Polsce łagodnie przejść przez kryzys. Unijne euro będzie kołem zamachowym gospodarki najwyżej przez dwa lata. Nowa perspektywa unijnego budżetu pozostaje niewiadomą.
Katowice szansą na mocny głos przed prezydencją
Wojciech Kuśpik, inicjator EKG
Przy organizacji kongresu widzieliśmy wzmożone zainteresowanie tym, jakie poglądy przedstawią politycy i biznes na półtora miesiąca przed rozpoczęciem polskiej prezydencji. Biorąc pod uwagę rangę gości, a ze strony polskiego rządu będą premier, wicepremier, ministrowie, wielu wiceministrów i wielu znaczących polityków, mamy szansę usłyszeć śmiałe deklaracje. Jestem pewien, że to, co oni będą mówili, będzie nawiązywało do polskiej prezydencji. Tym bardziej że katowicki kongres będzie jedynym tak dużym i prestiżowym wydarzeniem tuż przed objęciem przez nas przewodnictwa w UE.
Na Śląsk zjedzie bardzo mocna reprezentacja rządów krajów Europy Centralnej. Będą premierzy Czech, Słowacji i Węgier.
Nie można prowadzić dyskusji o gospodarce bez udziału polityków. Zależy nam na ich udziale, bo to przecież od nich w głównej mierze zależy to, co obecnie dzieje się w gospodarce. Biznes musi sobie radzić z konsekwencjami ich decyzji. Albo się z nimi zmaga, albo czerpie korzyści.