Pod znakiem zapytania staje szybka ścieżka przyjęcia planu finansów państwa na 2012 rok. Związkowcy oskarżają rząd, że zbyt szybko procedując projekt, łamie prawo. Nie zamierzają się też spieszyć przy pisaniu opinii o budżecie.
Rządowy plan szybkiego przyjęcia ustawy budżetowej staje się coraz mniej realny. Niewykluczone, że rząd prześle do Sejmu jej projekt nie w końcu maja, ale dopiero we wrześniu.
Wszystko zależy od tempa prac w Komisji Trójstronnej, bo tworzące ją organizacje pracodawców i związki zawodowe powinny budżet zaopiniować. Dziś mija pierwszy z ustawowych terminów. Mówi o przedstawieniu przez członków komisji wspólnego stanowiska do budżetu. Jest już jednak pewne, że nie ma o tym mowy – w tej sprawie nie ma porozumienia między związkami zawodowymi a pracodawcami.
Możliwe, że wspólne stanowisko przedstawią pracodawcy, ale będzie to wiadomo dopiero pod koniec tego tygodnia. Małe są szanse, aby porozumiały się związki zawodowe. – Mamy czas do 23 maja i wtedy pokażemy własne stanowisko. Nie widzę powodów, aby robić to wcześniej – mówi Henryk Nakonieczny z NSZZ „Solidarność”.
Zasadniczy problem dla rządu nie polega nawet na przebiegu konsultacji. Gorzej, że OPZZ i „Solidarność” oprotestowały dotychczasowy tryb pracy nad budżetem. Zarzucają rządowi, że złamał ustawę o Komisji Trójstronnej, nie dając im dostatecznej ilości czasu na przedstawienie opinii do prognozy makroekonomicznej i założeń do planu wydatków i wpływów kasy państwa na 2012 r. OPZZ uznało więc, że przygotuje opinię dopiero po tym, jak premier Donald Tusk zajmie stanowisko w sprawie trybu prac nad budżetem. I zwróciło się do niego z pytaniem, na jakiej podstawie jest on procedowany, skoro ustawa została złamana.
Odpowiedź od premiera będzie najwcześniej dziś, gdyż mimo że pismo dotarło do Kancelarii Rady Ministrów tydzień temu, to ta przekazała je resortowi finansów. Tam list dotarł w piątek i odpowiedź jest dopiero przygotowywana.
– Czekamy na pismo. Ale już wiem, że prezydium komisji, które ma się spotkać w tym tygodniu, nie będzie rozmawiało o budżecie – mówi nam szef OPZZ Jan Guz.
Z resortu finansów płyną sygnały, że jeśli opór przeciwko konsultacjom będzie silny, to cały proces może zostać opóźniony. – Przepisy nie nakazują rządowi kończyć prac teraz, ma na to czas do września – komentuje Henryk Nakonieczny. Ale takie opinie można usłyszeć też w samej PO.
– Jak strona społeczna się uprze, to rząd nie będzie chciał robić tego na siłę. Wówczas przesłanie projektu się opóźni. Tylko że jeśli wpłynie do Sejmu w sierpniu, to nie będzie wielkiej różnicy ze zwykłym trybem prac – mówi nam członek sejmowej komisji finansów z PO.
Spór w komisji może rozłożyć cały precyzyjnie przygotowany harmonogram ekspresowych prac nad budżetem. Miał być do końca maja przyjęty przez rząd i trafić do Sejmu. Według wstępnego scenariusza pierwsze czytanie miało się odbyć 8 czerwca, potem do prac miałyby się zabrać komisje branżowe i komisja finansów, tak aby na posiedzeniu Sejmu zaczynającym się 26 lipca budżet został przyjęty.
Potem miał trafić do Senatu i wyjść z niego bez poprawek. Jeśli ten tryb zostanie opóźniony, to może się stać to, czego rząd chciał uniknąć. Prace nad nim trafią w sam środek kampanii wyborczej i naszej prezydencji w UE. A to będzie oznaczało, że ten Sejm ustawy o finansach państwa na przyszły rok już zapewne nie przyjmie. Wtedy z projektem budżetu będzie musiał wyjść nowy rząd po wyborach.



Mniej optymistyczne prognozy
Komisja Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozują, że w 2012 roku wzrost gospodarczy Polski zwolni i nie uda nam się obniżyć deficytu finansów publicznych do 3 proc. PKB.
KE prognozuje:
● PKB w 2011 r. wzrośnie o 4 proc., a w 2012 r. o 3,7 proc.
● Deficyt finansów publicznych spadnie w 2011 r. do 5,8 proc. PKB z 7,9 proc. w 2010 r. i do 3,6 proc. PKB w 2012 r.
● Dług publiczny wyniesie 55,4 proc. PKB i będzie o 0,4 pkt proc. wyższy niż w 2010 r., a w 2012 r. spadnie do 55,1 proc. PKB
● Inflacja średnioroczna w 2011 r. – 3,8 proc., a w 2012 r. – 3,2 proc.
● Stopa bezrobocia wg metodologii Eurostatu ma wynieść w 2011 r. – 9,3 proc., a w 2012 r. – 8,8 proc.
MFW prognozuje:
● PKB wyniesie 3,8 proc.
● Deficyt finansów publicznych wyniesie w 2011 r. – 5,6 proc. PKB
● Dług publiczny w 2011 r. – 56,6 proc. PKB, a w 2012 r. – 57,3 proc.
● Inflacja średnioroczna w 2011 r. 4,1 proc., a w 2012 r. – 2,9 proc. BT
Nawet rząd wie, że to nierealne
Ryszard Petru | przewodniczący TEP
Prognozy KE i MFW dla Polski są zbieżne z moimi. Wzrost gospodarczy spowolni, co będzie wynikiem ograniczenia inwestycji infrastrukturalnych i publicznych. To odbije się na wpływach do budżetu z podatków PIT, CIT i VAT. Nikt nie wierzy w prognozy polskiego rządu, że uda się zejść z deficytem poniżej 3 proc. PKB i długiem publicznym poniżej 55 proc. PKB w 2012 r. za pomocą reguły budżetowej, zmniejszenia wpływów do OFE i ograniczeniu wydatków samorządów. By plan się powiódł, konieczne jest odsztywnienie części wydatków i ich cięcia, zwłaszcza wydatków socjalnych. Trzeba też ujednolicić stawki podatku VAT, zlikwidować szarą strefę i przyspieszyć prywatyzację. Należy też zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn, wydłużyć go oraz zreformować KRUS i system emerytur mundurowych. Rząd doskonale o tym wie i sądzę, że o planie cięć bis poinformuje po wyborach. BT
Polska była liderem wzrostu długu
Jakub Borowski | główny ekonomista Invest-Banku
Spowolnienie spowoduje, że zejście z deficytem poniżej 3 proc. PKB będzie trudne.
Jednak jeśli przeanalizujemy prognozy KE dotyczące deficytu strukturalnego w latach 2011 – 2012, po odjęciu wahań koniunktury, to pod względem zacieśniania polityki fiskalnej Polska jest liderem w Europie. Obniżymy deficyt strukturalny o 2,3 proc. PKB, gdy druga po nas Portugalia o 1,8 proc. PKB, a trzecia Wielka Brytania o 1,3 proc. PKB. Ale to, o czym rząd nie chce mówić, to fakt, że w latach 2007 – 2010 byliśmy w gronie liderów w rozluźnianiu polityki fiskalnej. Zwiększyliśmy deficyt strukturalny o 4,5 proc. PKB. Gorzej było w Portugalii – 5,4 proc. PKB, na Cyprze – 7,3 proc. PKB, w Hiszpanii – 8,3 proc. PKB, i w Irlandii – 28,5 proc. PKB, ale Irlandia musiała się zadłużać, by ratować banki.
Polsce uda się zatrzymać wzrost długu, a w kolejnych latach zacznie on spadać. Dlatego nie wierzę w to, by KE zastosowała przeciw nam sankcje, jeśli nie zejdziemy z deficytem do 3 proc. PKB w 2012 r.